Info

avatar Jestem chirality z Lublina. Mam przejechane 42279.29 km, w tym 945.90 km w terenie, z prędkością średnią 23.87 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

2020 button stats bikestats.pl

2019 button stats bikestats.pl

2018 button stats bikestats.pl

2017 button stats bikestats.pl

2016 button stats bikestats.pl

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

Wykresy roczne

Wykres roczny blog rowerowy chirality.bikestats.pl

Archiwum



  • DST 113.97km
  • Czas 04:21
  • VAVG 26.20km/h
  • VMAX 36.70km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 438m
  • Sprzęt Szosant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kazimierz Dolny

Środa, 26 sierpnia 2015 · dodano: 16.01.2016 | Komentarze 0

Wczoraj spadła z nieba woda, która podobno nazywa się deszcz. I rzeczywiście jak przez mgłę pamiętam, że dawniej coś takiego zdarzało się nawet często. Po dniu przerwy wypadało pojechać gdzieś dalej i opuszczając dom miałem zamiar dotrzeć nad jezioro Firlej. Na rozstaju dróg zmieniłem jednak zdanie i skierowałem się w stronę Nałęczowa, ze stacją docelową w Kazimierzu Dolnym. Za Lublinem teren budowy obwodnicy był w tak konkretnym błocie, że na odcinku kilometra ufajdałem i siebie, i rower. Przejazd do celu w sumie bez historii, gdyż asfalty dobre, a kierowcy jakoś nie szaleli. Na rynku w Kazimierzu cisza i spokój dzięki temu, że turystów niewielu. Nie siedziałem tam jednak zbyt długo, bo robiło się późno, a z domu po raz kolejny nie wziąłem przedniej lampki. Nie chciałem wracać tą samą drogą, więc skierowałem się na Wojciechów. Zamiast jechać stamtąd prosto na Lublin, pojechałem na Bełżyce, aby do Lublina wjechać od strony Zalewu. Błąd, bo wiązało się to z nałożeniem kilkunastu kilometrów. Konkretna noc złapała mnie w okolicach Bełżyc właśnie. Lampkę tylną miałem, więc przynajmniej z tamtego kierunku czułem się bezpiecznie. Jazda jednak stała się wielce stresująca, szczególnie przez tereny zadrzewione. Przy wjeździe do Lublina mijałem radiowóz, ale na szczęście panowie w niebieskich mundurach nie zdecydowali się na interwencję. Z wielką ulgą doturlałem się do Zalewu, przy którym DDR jest oświetlona lampami. Duży kawałek Księżyca też trochę pomagał. Jeszcze kilka kilometrów po omacku wzdłuż Bystrzycy i zameldowałem się w domu.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.