Info

avatar Jestem chirality z Lublina. Mam przejechane 42279.29 km, w tym 945.90 km w terenie, z prędkością średnią 23.87 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

2020 button stats bikestats.pl

2019 button stats bikestats.pl

2018 button stats bikestats.pl

2017 button stats bikestats.pl

2016 button stats bikestats.pl

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

Wykresy roczne

Wykres roczny blog rowerowy chirality.bikestats.pl

Archiwum



Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2014

Dystans całkowity:883.03 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:32:15
Średnia prędkość:27.38 km/h
Maksymalna prędkość:56.10 km/h
Suma podjazdów:2822 m
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:58.87 km i 2h 09m
Więcej statystyk
  • DST 104.10km
  • Czas 03:32
  • VAVG 29.46km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 295m
  • Sprzęt Szosant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew, Zalew, Zalew, Zalew, Zalew, Zalew, Zalew

Środa, 30 kwietnia 2014 · dodano: 01.05.2014 | Komentarze 0

Kilka dni przerwy od roweru, bo albo padało, albo mogło padać, albo mogło móc padać. Z rana też objawił się przelotny deszcz, ale dzięki wysokiej temperaturze wszystko szybko przeschło. Zaplanowałem dalej wgryzać się w rower szosowy na pętli dookoła Zalewu Zemborzyckiego. Aby trochę chronić się przed wiatrem, objeżdżałem wodę w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Ceną za to jest nieprzyjemny lewoskręt z Osmolickiej w Żeglarską, gdyż nadjeżdżające z naprzeciwka Zemborzycką samochody mają tendencję do ścinania zakrętu. Do tego naginają tak, jakby w domu mleko kipiało. Mniej wiecej 40% pętli dookoła Zalewu to lekko telepiąca kostka, 40% to piękna asfaltowa DDR, a reszta to kiepski asfalt na Osmolickiej. Pewnie dlatego pod koniec jazdy zaczynały boleć mnie ręce. W sumie wykręciłem siedem pętelek. Niby chciałem osiem, ale to by już było trochę bez sensu. Na trasie kilka spięć z rolkarzami. Zachowują się tak, jakby przeprowadzali skoordynowaną próbę przejęcia DDRów.




  • DST 37.62km
  • Czas 01:14
  • VAVG 30.50km/h
  • VMAX 39.80km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 85m
  • Sprzęt Szosant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Zemborzycki

Czwartek, 24 kwietnia 2014 · dodano: 24.04.2014 | Komentarze 0

Dalszy ciąg oswajania się z szosówką. Przed wyjazdem postanowiłem chwycić za imbusy i podokręcać wszystkie śrubki. Idea okazała się słuszna. Niewiarygodne, jak wszystko było poluzowane. Kierownica i przednie koło żyły niezależnie od siebie i aż dziw, że podczas poprzedniej jazdy nie skończyło się to jakimś konkretnym wypadkiem. Dużo jeżdżę po kostce brukowej i pewnie rower doświadcza takich wibracji, że bezwiednie rozkłada się na czynniki pierwsze. Muszę ustanowić regularne dokręcanie śrubek nową świecką tradycją. Dzisiaj dwie rundki dookoła Zalewu. Trochę później niż zwykle i dzięki temu na trasie niewielu rowerzystów i pieszych. Idzie na deszcz, bo komary latają nisko - tak na wysokości otwartej gęby. Smakują jak kurczak. Przesolony.




  • DST 50.89km
  • Czas 01:47
  • VAVG 28.54km/h
  • VMAX 40.20km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 114m
  • Sprzęt Szosant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Węzeł gordyjski

Wtorek, 22 kwietnia 2014 · dodano: 22.04.2014 | Komentarze 0

Oj dawno nie jeździłem na szosówce, bo wybór zazwyczaj pada na górala. Szosówki nie czuję, więc na niej nie jeżdżę. A skoro na niej nie jeżdżę, to jej nie czuję. Aby przerwać to błędne koło, postanowiłem w najbliższym czasie kręcić wyłącznie na szosówce, tak aby się z nią na dobre zaprzyjaźnić. Góral zrozumie, bo nie ma innego wyjścia. O ile jazda szosówką to gra na na skrzypcach smyczkiem, o tyle jazda góralem to gra na tarze wałkiem do ciasta. Zupełnie inny poziom subtelności, którego trzeba się nauczyć.
Dzisiaj pojechałem nad Zalew Zemborzycki i oplotłem go kilka razy. Ludzi zatrzęsienie, więc drażliwa kwestia dzwonka przy rowerze szosowym często zaprzątała mi głowę. Wydzieranie się na obcych to nie moja specjalność, a wiem, że większość nas rowerzystów reaguje na dźwięk dzwonka jak psy Pawłowa. Faktem jest, że dzwonek przy rowerze szosowym wygląda mniej więcej tak:



Prawo jednak go wymaga w każdym rowerze, a poza tym czasami się naprawdę przydaje. Będę więc musiał poszukać czegoś nie bijącego mocno po oczach, bo po dzisiejszym wyjeździe gardło bolało mnie bardziej niż nogi.



  • DST 70.30km
  • Czas 02:29
  • VAVG 28.31km/h
  • VMAX 41.30km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 122m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Oryginalność jest przereklamowana

Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 · dodano: 21.04.2014 | Komentarze 0

Po świątecznym leniuchowaniu, dwie standardowe pętelki dookoła Zalewu Zemborzyckiego, ale za to w przeciwnych kierunkach. Jakaś dobrotliwa istota usunęła pochylony betonowy słupek sterczący obok ścieżki rowerowej w Dąbrowie u podnóża zjazdu, na którym aż się prosi o sporą prędkość. Zawsze jak tamtędy przejeżdżałem, moja wybraźnia pisała coraz to bardziej obsceniczne sceniariusze rowerowych kraks z udziałem tego słupka właśnie. Jeden z odcinków ścieżki rowerowej wzdłuż Bystrzycy to chlapnięta białą farbą linia, która zawłaszczyła dla nas część chodnika. Tak wyznaczony pas rowerowy ma szerokość ok. metra no i nie ma możliwości, żeby dwa rowery mogły się tam bezpiecznie wyminąć. Większość rowerzystów rozumie, że biała linia jest dla picu i na moment wymijania należy wykorzystać chodnik. Problem polega na tym, że na chodnik mogą uciekać rowerzyści jadący tylko z jednego kierunku. No i niektórzy są tak ortodoksyjni, że traktują tę cholerną białą linię jak świętość, której przekroczyć nie wolno i jadą twardo na zderzenie. To są pewnie ci sami ludzie, którzy w eksperymencie Milgrama dochodzą do końca skali w traktowaniu bliźnich prądem.

Kategoria 50-100, dzień, samotnie, szosa


  • DST 104.16km
  • Czas 04:05
  • VAVG 25.51km/h
  • VMAX 46.60km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 455m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Moja mała Golgota

Piątek, 18 kwietnia 2014 · dodano: 18.04.2014 | Komentarze 0

Na forum Rowerowego Lublina wątek dotyczący jazdy pod górkę doprowadził mnie do bardzo profesjonalnie zrobionej bazy podjazdów. Baza żyje i każdy może pomóc w jej rozbudowie. Niestety, Lubelszczyzna jest jeszcze skromnie reprezentowana, ale moją uwagę zwrócił opis podjazdu w Kazimierzu Dolnym. Jestem z nim właściwie na ty, bo w zeszłym roku grawitacja zmusiła mnie do przebycia jego najgorszej część z buta. W sumie sam się o to prosiłem, bo w moim rowerze coś takiego jak młynek nie funkcjonowało. Podjazd jest stosunkowo krótki, ale jego nawierzchnia z epoki kamienia ciosanego irytuje na potęgę. Dzisiaj jest taki wyjątkowy dzień, że lekkie umartwienie ciała jest jak najbardziej na miejscu. Postanowiłem więc odwiedzić Kazimierz Dolny i trochę się upodlić. Czasu miałem niewiele, ale oszacowałem, że zdążę obrócić przed zmrokiem. Oszacowania wzięły w łeb, gdy tuż za Lublinem złapałem kapcia. Zazwyczaj nie wożę gadżetów do łatania, ale dzisiaj przezornie zabrałem skuwacz do łańcucha, a razem z nim kilka innych rzeczy jako balast. W Kazimierzu pustki, ale czuję, że to cisza przed burzą. Nieszczęsny podjazd okazał się mniej drenujący z sił, niż się spodziewałem. Co prawda, zjeżdżający w przeciwnym kierunku samochód zmusił mnie do pakowania się na jakiś nieprzyzwoity gradient, ale kilkumetrowe wypłaszczenie mniej więcej w połowie drogi pozwoliło nogom trochę odpocząć.
Powrót do Lublina zapomnianymi przez Boga i GDDKiA drogami lokalnymi pod porywisty wiatr, który z uporem maniaka nie popuszczał. Byłem tak pogrążony w rozmyślaniach, że nawet nie zauważyłem, iż omijam Wojciechów szerokim łukiem i jadę na Bełżyce. Od tej miejscowości na drogach krajobraz zaiste księżycowy (zapomniane przez Boga, ale nie przez GDDKiA), więc warto było się tamtędy turlać. W trasę wybrałem się bez oświetlenia, ale szczęśliwie dotarłem do domu przed regularną nocą. Wyjazd trochę na wariata, ale sprawił mi dużo radości.



  • DST 54.46km
  • Czas 01:58
  • VAVG 27.69km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 246m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alternatywy 2

Czwartek, 17 kwietnia 2014 · dodano: 17.04.2014 | Komentarze 0

Minione trzy dni nie nadawały się zupełnie do jazdy rowerem ze względu na deszcze niespokojne targające sad, jak i niskie temperatury. Dzisiaj w końcu pogoda przyzwoita, więc podjąłem kolejną próbę wytyczenia alternatywnego powrotu z Niedrzwicy Dużej do Lublina bez zbędnego pakowania się na DK19. Skorygowałem błąd z poprzedniej ekspedycji, ale i tak przez około kilometr na DK19 wylądowałem. Następnym razem odbiję przed Tereszynem w lewo i podjadę do Lublina bardziej z zachodu. Dzisiaj jazda bardzo przyjemna, jedynie pod koniec północno wschodni wiatr lekko dokazywał.
Garmin Connect w końcu ogarnął problemy związane ze zrzucaniem i analizą plików .gpx i chwała im za to. Dodatkowo, powróciła możliwość swobodnego wyboru metody szacowania przewyższeń. Ponieważ mój rejestrator posiada wyskościomierz baryczny, więc zdecydowałem, że nigdy nie będę korygował rezultatów otrzymanych przez analizę zmian ciśnienia przy pomocy jakichś tam danych topograficznych. Co prawda, takie korygowanie czyni górki "wyższymi", ale wiem z analizy wielu śladów z mojej standardowej pętli, że otrzymywane wyniki bardzo różnią się między sobą.

Kategoria 50-100, dzień, samotnie, szosa


Garmin Connect tylnymi drzwiami albo oknem

Poniedziałek, 14 kwietnia 2014 · dodano: 14.04.2014 | Komentarze 0

Od kilku dni mam problem ze zrzucaniem śladów GPS z mojego rejestratora na platformę Garmin Connect (GC). Co prawda, Garmin jeszcze tego nie naprawił, ale jeden z woluntariuszy na forum GC zaoferował, mam nadzieję, tymczasowe rozwiązanie tego problemu. Sprawdziłem, działa. Jeżeli ktoś inny na BS ma podobne przygody z GC, poniższy link powinien pomóc...
http://home.comcast.net/~travis.vitek/upload.html
EDIT (15.4.2014): Załoga GC wypuściła łatkę - zrzucanie plików .gpx odbywa się normalnie, jak za dawnych dobrych czasów...
Kategoria bezjazdowo


  • DST 35.30km
  • Czas 01:13
  • VAVG 29.01km/h
  • VMAX 47.90km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 84m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ideał sięgnął bruku

Niedziela, 13 kwietnia 2014 · dodano: 13.04.2014 | Komentarze 0

Po transmisji z wyścigu Paryż-Roubaix (jazda szosówkami po czymś takim to zbrodnia przeciw wysublimowanej technologii) trzeba było udać się na trasę, na której nawierzchnia jest podobnie irytująca. Nie musiałem daleko szukać, bo moja standardowa pętla dookoła Zalewu Zemborzyckiego ma fragmenty odpowiedniej jakości. Co prawda, frezowana kostka brukowa nie telepie jeszcze zbyt mocno, ale po każdej kolejnej zimie jest pod tym względem coraz lepiej. Za kilka lat będzie tu jak w klasyku - już nie mogę się doczekać! Dzisiaj cały dzień zanosiło się na deszcz, ale pokropiło dopiero, gdy wróciłem do domu. Pomimo, że nie było zbyt ciepło, postanowiłem jechać na lekko, bo gotowanie się pod warstwami szmat to jednak nie dla mnie. No i warto było, bo po kilku minutach jazdy "zrobiło" się cieplutko jak w uchu. Na trasie wielu rowerzystów, w tym bardzo małych dzieci na swoich pierwszych rowerkach. Jadąc obok takich ancymonów trzeba być przygotowanym na wszystko i jeszcze trochę. Skoro o ideałach i bruku mowa, to Garmin Connect nadal uniemożliwia analizę śladów GPS zarejstrowanych urządzeniami, nomen omen, Garmina. Nie, zbieżność nazw nie jest przypadkowa. Ech...
EDIT: Koniec końców udało mi się jakoś zrzucić ślad na Garmin Connect...


Kategoria szosa, samotnie, dzień, <50


  • DST 35.24km
  • Czas 01:15
  • VAVG 28.19km/h
  • VMAX 38.30km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 90m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

An error occurred with your upload. Please try again.

Piątek, 11 kwietnia 2014 · dodano: 11.04.2014 | Komentarze 0

Tym komunikatem częstuje mnie od kilku dni Garmin Connect (GC), kiedy próbuję podzielić się z nim plikiem .gpx wygenerowanym podczas mojego wyjazdu. GC od kilku miesięcy ulega małej rewolucji - zmienia się wygląd platformy i pewnie masa innych rzeczy, których nawet nie jestem świadomy. Każda rewolucja potrzebuje ofiar i po jakiejś ostatniej zmianie wielu użytkowników nie jest w stanie zrzucać danych gps ze swoich urządzeń na GC. Z aktywności na forum GC wnoszę, że problem dotyczy kilku typów rejestratorów, w tym mojego (Dakota 20). Mam jedynie nadzieję, że presja użytkowników zmusi załogę GC do usunięcia ostatnich zmian w kodzie, które spowodowały to zamieszanie. Wizualizacja i analiza śladów w GC podoba mi sie najbardziej i dlatego chciałbym używać tej platformy dalej, ale nie przysięgałem jej wierności po grób, więc jeżeli stan zawieszenia będzie trwał zbyt długo to ciao bambina. Po kilku piwach Endomondo i Strava też wyglądają całkiem, calkiem...
Dzisiaj co prawda pogoda się nie załamała, ale na zewnątrz było, delikatnie mówiąc, parszywie. Zimno i do tego grube warstwy chmur nie dawały Slońcu żadnych szans. Trzeba się było na wyjazd opatulać jak drwal w syberyjskiej tajdze, ale po 10 minutach pedałowania pod kurtką zaczynała się sauna. Przejechałem moją standardową trasę dookoła Zalewu Zemborzyckiego, no bo skoro nie mogę wizualizować śladu, to nie będę się silił na oryginalność! Na trasie pustawo, ale rowerzystów wystarczająco wielu, aby urozmaicać krajobraz. Jeden nawet jechał na krótko - zrobiło mi się zimno, jak go zobaczyłem. Empatia, więc nie jest źle.
EDIT: W końcu udało się zrzucić ślad na Garmin Connect...



Kategoria <50, dzień, samotnie, szosa


  • DST 35.23km
  • Czas 01:16
  • VAVG 27.81km/h
  • VMAX 43.10km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 87m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zimny Zalew Zemborzycki

Środa, 9 kwietnia 2014 · dodano: 09.04.2014 | Komentarze 0

Pogoda miała się dzisiaj załamać, ale jakoś tam się trzymała. Temperaturowo oczywiście nieciekawie - w porównaniu z dniem wczorajszym dziesięć stopni mniej. Dlatego trzeba się było opatulić jak babuszka z Władywostoku i dopiero wtedy wyruszać na klasyk dookoła Zalewu Zemborzyckiego. Na trasie mało ludzi, co po wczorajszej anarchii przyjąłem z ulgą. Co prawda było sporo biegaczy, ale to generalnie bardzo zdyscyplinowana grupa i doskonale wie, który kawałek podłogi należy do niej. Bardzo podziwiam tych ludzi, bo bieg to jednak cholerny wysiłek. Mnie by się zwyczajnie nie chciało. Wiatr dzisiaj był konkretny i zmienny, we wszystkich odcieniach zachodniego. I kiedy już zbliżałem się do końca trasy, złapałem się na myśli, że zupełnie nic się w drodze nie wydarzyło. Nic. Chwalenie dnia przed zachodem Słońca to jednak niebezpieczny biznes...Zauważyłem idącego chodnikiem obok DDR faceta z psem. Gdy już się szykowałem do wyminięcia tej słodkiej parki, facet rzucił mi coś przed rower, a pies błyskawicznie zaczął za tym gnać i wpadł mi pod koła. Instynktownie odbiłem w prawo i szczęśliwie uniknąłem kontaktu z Burkiem. Uff, bo gleba mogła być konkretna, a facet musiałby reperować psa albo kupować nowego. Nie wiem, co gościowi odbiło, ale na tej trasie już niewiele potrafi mnie zdziwić. Jutro załamywania pogody ciąg dalszy, rzekomo.
Garmin Connect coś nie działa, więc nie mogę nawet przeanalizować śladu. Może później...
EDIT: Lepiej później, niż wcale...


Kategoria <50, dzień, samotnie, szosa