Info

avatar Jestem chirality z Lublina. Mam przejechane 42279.29 km, w tym 945.90 km w terenie, z prędkością średnią 23.87 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

2020 button stats bikestats.pl

2019 button stats bikestats.pl

2018 button stats bikestats.pl

2017 button stats bikestats.pl

2016 button stats bikestats.pl

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

Wykresy roczne

Wykres roczny blog rowerowy chirality.bikestats.pl

Archiwum



Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2014

Dystans całkowity:883.03 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:32:15
Średnia prędkość:27.38 km/h
Maksymalna prędkość:56.10 km/h
Suma podjazdów:2822 m
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:58.87 km i 2h 09m
Więcej statystyk
  • DST 35.23km
  • Czas 01:13
  • VAVG 28.96km/h
  • VMAX 56.10km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 79m
  • Sprzęt Szosant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bardzo nerwowa pętelka

Wtorek, 8 kwietnia 2014 · dodano: 08.04.2014 | Komentarze 0

Rower szosowy poszedł w kąt na ponad trzy tygodnie, od kiedy po raz pierwszy wdziałem buty do pedałów zatrzaskowych. Pragmatycznie założyłem, że jeżeli mam zaliczać gleby, to lepiej robić to na góralu, bo ten wytrzyma znacznie więcej. Przez te kilka tygodni wyrobiłem swoją normę upadków, więc dzisiaj po raz pierwszy wyjechałem w szeroki świat przyspawany do szosówki. Jakby to nie było wystarczająco stresujące, to na mojej standardowej pętli dookoła Zalewu Zemborzyckiego było, ze względu na rewelacyjną pogodę, bardzo tłoczno i, co gorsza, odchodziły na niej zaprawdę dantejskie sceny. To, że dojechałem do domu cały i zdrowy traktuję jako chichot losu. No i muszę zdecydowanie częściej jeździć na szosówce, bo ponownie czułem się na niej obco. Od jutra załamanie pogody, więc pewnie z jazdy nic nie będzie.




  • DST 110.81km
  • Czas 04:27
  • VAVG 24.90km/h
  • VMAX 44.60km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 444m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Globus

Poniedziałek, 7 kwietnia 2014 · dodano: 07.04.2014 | Komentarze 0

Dzisiaj bardzo chciałem połączyć parę standardowych pętelek dookoła Zalewu Zemborzyckiego z tradycyjną poniedziałkową przejażdżką Rowerowego Lublina (RL). Pogoda była wręcz idealna, ale łeb mi tak pękał, że miałem opory przed wyjściem na rower. Pomyślałem jednak, że może uda się ten ból jakoś rozjechać. Początki na to nie wskazywały i na pierwszej pętelce kilka razy miałem ochotę walnąć się gdzieś w krzakach i poleżeć brzuchem do góry. Z czasem jednak ból rzeczywiście minął i druga pętelka to była już czysta przyjemność. Na DDR kładły się jakieś dzieciaki. Nie wiem, o co chodziło, ale tym razem wyhamowałem. Po powrocie do domu miałem kwadrans, aby przebić się przez miasto (całe dwie ulice) na ustawkę RL. Na miejscu stawiło się ośmiu rowerzystów - szosy, trekkingi, MTB, słowem cała oranżeria. Przejechaliśmy spokojnym tempem krótką trasę po podlubelskich siołach. Tereny bardzo fajne - nie płasko jak stół, ale i bez ostrych górek. Wręcz idealna trasa na rozjazd.



  • DST 58.22km
  • Czas 02:18
  • VAVG 25.31km/h
  • VMAX 40.60km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 203m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zły, zły wschód

Sobota, 5 kwietnia 2014 · dodano: 05.04.2014 | Komentarze 0

W drugim kręgu piekła Dantego rozpustnicy są smagani wiatrem. Ale chyba gotując się w smole, a nie jeżdżąc na rowerze. Dzisiejszy dzień był dobry na jazdę, ale jedynie na zachód. Niestety próby wykreślenia pętli biegnącej tylko w tym kierunku spaliły na panewce. Przed wyjściem z domu coś mnie tknęło i opatuliłem się jak niemiecki żołnierz pod Stalingradem. I był to strzał w dziesiątkę. Już jadąc wzdłuż Zalewu Zemborzyckiego zorientowałem się, że coś jest na rzeczy, bo fale były nienaturalnie wysokie. Potem każdy zwrot na wschód to huk w uszach i walka z mroźnym żywiołem. Dzisiaj wybrałem się do Niedrzwicy Dużej, z której zazwyczaj wracam do Lublina DK19. Zauważyłem jednak, że wielu lubelskich rowerzystów preferuje powrót drogami bocznymi równoległymi do DK19 właśnie. Tę opcję chciałem sprawdzić, ale jechałem zupełnie na nos i za wcześnie odbiłem na wschód (podświadoma tęsknota za wiatrem). Kiedyś to powtórzę, ale aura musi się wcześniej poprawić.

Kategoria 50-100, dzień, samotnie, szosa


  • DST 35.21km
  • Czas 01:13
  • VAVG 28.94km/h
  • VMAX 40.60km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 91m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Zemborzycki

Piątek, 4 kwietnia 2014 · dodano: 04.04.2014 | Komentarze 0

Niezbyt inspirująca trasa dookoła Zalewu Zemborzyckiego. Dosyć tłoczno i do tego północno wschodni wiatr dał zdrowo popalić. Gdy tak upodlałem się pod wiatr, zauważyłem po padającym cieniu, że na kole siedzi mi szosant. Minęło kilka minut i nic. Odwróciłem się więc i gestem ręki zaprosiłem rowerzystę na czoło. W odpowiedzi usłyszałem zdawkowe "jedź, jedź". Nie miałem ochoty tarmosić 15 kg stali pod wiatr, gdy na kole siedzi mi elegancka szosa, bo to nawet nie wygląda dobrze. Po krótkich negocjacjach rowerzysta jednak dał zmianę i przez następne ~10 km współpraca układała się OK. Na przejeździe DDR przez ul. Nadbystrzycką po raz kolejny jakiś kozak omijał przepuszczające rowerzystów samochody. Nie chcę być złym prorokiem, ale czarno widzę koegzystencję rowerów i samochodów w tym miejscu. Powinni albo zlikwidować ten przejazd rowerowy, albo przeprowadzić intensywną akcję edukacyjną wśród kierowców. Inaczej będzie się działo.

Kategoria <50, dzień, samotnie, szosa


  • DST 81.05km
  • Czas 03:01
  • VAVG 26.87km/h
  • VMAX 41.60km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 341m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Buszujący w Chmielu

Czwartek, 3 kwietnia 2014 · dodano: 03.04.2014 | Komentarze 0

Dzisiaj prognoza pogody zapowiadała w moich rejonach popołudniowy deszcz, więc założyłem, że z jazdy rowerem nici. Deszcz okazał się jednak bardzo wątły i krótkotrwały, a dzięki relatywnie wysokiej temperaturze po godzinie było już na jezdniach sucho. Zupełnie na żywioł postanowiłem więc pojechać do Chmiela, gdzie obok cmentarza znajduje się przyzwoity podjazd. Na trasie do Piotrkowa południowy wiatr trochę dokuczał, ale warto było tam jechać, bo przed Głuszczyzną zauważyłem pierwszego w tym roku boćka dumnie stojącego na gnieździe. Na szczycie górki w Chmielu leżą jeszcze resztki sniegu, a widok z niej na pofałdowaną Lubelszczyznę jest przepiękny. Po kolejnym krótkim podjeździe wpakowałem się na tak paskudną drogę, że nawet samochody nie wykręcały tam wiecej niż 30 km/h. Po kilku kilometrach, jak za dotknięciem magicznej różdżki, droga przepoczwarzyła się w idealną i taką pozostała aż do Piask. To moja druga wizyta w tej miejscowości w tym roku - gdybym się nie bał o rower, zostałbym tam na rewelacyjne flaki. Do Lublina wróciłem drogą serwisową ekspresówki S12/S17. Trochę bez sensu przeskakiwałem kładkami z jednej strony ekspresówki na drugą, bo nie pamiętałem, z której strony lepiej podjechać do Lublina. Do domu zdążyłem przed zmrokiem. Uff, bo w trasę ponownie wybrałem się bez oświetlenia.

Kategoria 50-100, dzień, samotnie, szosa


  • DST 35.21km
  • Czas 01:14
  • VAVG 28.55km/h
  • VMAX 39.50km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 86m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kask wyjściowy

Środa, 2 kwietnia 2014 · dodano: 02.04.2014 | Komentarze 0

O świcie regularny szron, ale w ciągu kilku kolejnych godzin temperatura powoli rosła, by osiągnąć całe 10 stopni. Niebo było jednak czyste, więc Słońce czyniło swoją magię. No i w końcu dotarł do mnie kask, który jako tako wygląda, więc mogę pokazać się w nim na mieście za dnia bez wzbudzania zgorszenia wsród guwernantek. Planuję jeździć w kasku regularnie, bo jednak nie chcę być frajerem, który zaczyna chronić głowę po pierwszym poważnym wypadku, jeśli los da mu drugą szansę. Dzisiaj kask debiutował na standardowej pętli dookoła Zalewu Zemborzyckiego. Wcale go na głowie nie czuć, ale w porównaniu z bejsbolówką, trochę w głowę zimno. Na trasie sporo strażników miejskich, zarówno na rowerach, jak i na piechotę. Od razu poczułem się bezpieczniej. Zmienny wiatr trochę wybijał z rytmu, ale nie był to jakiś duży problem.
Kategoria <50, dzień, samotnie, szosa