Info

avatar Jestem chirality z Lublina. Mam przejechane 42279.29 km, w tym 945.90 km w terenie, z prędkością średnią 23.87 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

2020 button stats bikestats.pl

2019 button stats bikestats.pl

2018 button stats bikestats.pl

2017 button stats bikestats.pl

2016 button stats bikestats.pl

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

Wykresy roczne

Wykres roczny blog rowerowy chirality.bikestats.pl

Archiwum



  • DST 36.02km
  • Czas 01:13
  • VAVG 29.61km/h
  • VMAX 43.90km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 98m
  • Sprzęt Szosant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rusałka i Zalew Zemborzycki

Czwartek, 25 czerwca 2015 · dodano: 15.01.2016 | Komentarze 0

Standardowa pętelka dookoła Zalewu połączona z wizytą w sklepie z farbami na ul. Rusałki. Zaczęło się od tego, że na DDR pojawiły się naprzeciwko mnie dwie rowerzystki. Zastanawiałem się, czy wiedzą, po której stronie należy jechać. Przynajmniej jedna nie wiedziała, więc dla pewności ewakuowała się na trawę. Chwilę potem mijałem dwie judoczki w strojach roboczych, za którymi jechał spora grupa ludzi na koniach. Już wtedy wiedziałem, że przejazd będzie surrealistyczny jak u Kafki. Koniec czerwca to najwyższy czas, aby przestać wspominać wiatr. Dzisiaj był generalnie NW, więc jakoś tak specjalnie nie pomagał. Tak jak myślałem, na ul. Żeglarskiej zaczęli kłaść nowy asfalt, ale z jakiegoś powodu nie podciągają go na samą górę. Niestety, na ul. Osmolickiej pojawił się w dolinach asfaltu szary żwir, po którym jedzie się tak sobie. Mam nadzieję, że jego obecność ma związek z nowym asfaltem na ulicy obok i lada moment ktoś chlapnie nań gorącej smoły, a następnie przyjedzie walec i wyrówna. Jest to tzw. rewitalizacja powierzchni asfaltowych metodą lubelską. Chociaż boję się, że żwir mógł się zwyczajnie wysypywać z jakiejś ciężarówki skaczącej na wertepach. Na DDR wzdłuż Bystrzycy pojawili się ponownie rowerowi strażnicy miejscy. Panowie zjeżdżali z DDR na lewo i ani zerknięcia w tył, ani jakiejkolwiek sygnalizacji rękoma – dobrze, że zabrakło jakichś 20 metrów, abym zaczął ich wyprzedzać. Pewnie mogłem zastosować wobec nich areszt obywatelski, ale nie chciałem robić scen. Jadąc do sklepu z farbami ustrzeliłem dwa koty jednym kamieniem, bo inaczej musiałbym udać się do sklepu z buta. Przemalowuję właśnie górala (tzn. rower, a nie producenta oscypków z mleka krowiego, który udaje, że zna się na pogodzie) i po nałożeniu podkładu stało się jasne, że jedna puszka lakieru na rower to będzie trochę za mało. Stąd ta wizyta.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.