Info

avatar Jestem chirality z Lublina. Mam przejechane 42279.29 km, w tym 945.90 km w terenie, z prędkością średnią 23.87 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

2020 button stats bikestats.pl

2019 button stats bikestats.pl

2018 button stats bikestats.pl

2017 button stats bikestats.pl

2016 button stats bikestats.pl

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

Wykresy roczne

Wykres roczny blog rowerowy chirality.bikestats.pl

Archiwum



  • DST 23.81km
  • Teren 1.00km
  • Czas 00:55
  • VAVG 25.97km/h
  • VMAX 40.10km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 114m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Zemborzycki

Czwartek, 30 sierpnia 2018 · dodano: 04.09.2018 | Komentarze 0

Pod wieczór pojechałem na pętelkę dookoła Zalewu. Sporo rowerzystów, ale tłumów nie było, więc pod tym względem spokojnie. Przejażdżka sielankowa i w sumie bez historii, ale tylko do zjazdu z zapory. Siadł mi tam na kole jakiś jegomość, co mi zupełnie nie przeszkadzało. Jednak trochę z opóźnieniem i w konsekwencji nerwowo reagował hamulcami, gdy warunki na trasie nas spowalniały, więc nawet krzyknąłem do niego, żeby trochę uważał. Minęliśmy karetkę pogotowia, obok której sanitariusze ładowali na nosze rowerzystkę. Zły omen. Chwilę potem zbliżyłem się do prominentnego miłośnika tanich trunków pitych w krzakach, który poruszał się był ciągiem pieszym, krokiem pewnym i torem wyjątkowo prostym. Właściwie wtedy jeszcze nie wiedziałem, że jest prominentny, bo widziałem jedynie jego plecy. Wkrótce jednak dane nam się było bliżej poznać. Gdy byłem od niego jakieś 5 metrów, delikwent postanowił wtargnąć mi pod koła. Dobrze, że jechałem z dłońmi na klamkach, a że hamulce mam hydrauliczne, więc zatrzymałem się tuż przed tym kwiatem lubelskiego żulenfolku. Jednak rowerzysta jadący za mną zaliczył solidną glebę. Jakoś się z wolna ogarnął i twierdził, że z nim wszystko w porządku, ale wiem, że w takich sytuacjach adrenalina uniemożliwia właściwą ocenę stanu rzeczy. Kilka chwil spędziłem potem na ruganiu pijanego w cztery d*** idioty. -Jak zadzwonię na policję, dostaniesz mandat – mówię. -I kolegium – dodał pijaczek, czym mnie zupełnie rozwalił. Nie było sensu ciągnąć tego dalej, więc z ulgą ruszyłem w dalszą drogę. Z ulgą, bo jechałem bez kasku i Bóg wie, czym by się skończyło wjechanie w nasączonego etanolem człowieka przy 30 km/h. Z jakichś powodów nie działała mi jednak tylna przerzutka, więc do domu się tylko turlałem. Okazało się, że uległa zmiażdżeniu uszczelka krótkiego odcinka pancerza tuż przy samej przerzutce. I już nie wiem, czy to ten rowerzysta we mnie wjechał, czy stało się to z jakiegoś innego powodu.

Kategoria <50, dzień, samotnie, szosa, teren



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.