Info

avatar Jestem chirality z Lublina. Mam przejechane 42279.29 km, w tym 945.90 km w terenie, z prędkością średnią 23.87 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

2020 button stats bikestats.pl

2019 button stats bikestats.pl

2018 button stats bikestats.pl

2017 button stats bikestats.pl

2016 button stats bikestats.pl

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

Wykresy roczne

Wykres roczny blog rowerowy chirality.bikestats.pl

Archiwum



  • DST 97.14km
  • Czas 03:22
  • VAVG 28.85km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 525m
  • Sprzęt Szosant
  • Aktywność Jazda na rowerze

eikosyW

Niedziela, 21 czerwca 2015 · dodano: 15.01.2016 | Komentarze 0

czyli standardowa pętelka do Wysokiego, tylko że w przeciwnym kierunku, niż zwykle. Wyjeżdżałem pełen obaw, bo pomimo tego, że było słonecznie, to od północy nadciągały zwały chmur, a i prognozy mówiły, że coś będzie na rzeczy. Wiał też dosyć konkretny wiatr z zachodu, który do Wysokiego jakoś specjalnie nie przeszkadzał, chociaż okazjonalnie potrafił też zawiać z kierunków południowych. Pierwszą połówkę trasy jechało się bardzo przyjemnie, bo zarówno ruch samochodowy niewielki, jak i słońce nieźle dawało. Byłem tak zajęty kręceniem, że nawet nie zauważyłem masztu w Bożym Darze. Mam nadzieję, że się nie przewrócił, no ale o tym trąbiłaby prasa na pierwszych stronicach. Zazwyczaj robię krótki postój w Wysokiem, bez względu na to, skąd mnie tam przywieje, ale tym razem sobie odpuściłem ze względu na niepewną pogodę. Pierwszy deszczyk złapał mnie kilka kilometrów dalej na zjeździe do Tarnawki i od tego miejsca, aż do przedmieść Lublina jechałem po mokrym, więc zero szaleństw na zjazdach, bo hamulce działały tak sobie. Na niebie było doskonale widać, gdzie chmury popuszczają deszcz i miałem nadzieje, że pech mnie ominie. Co prawda pierwszy deszcz nie trwał zbyt długo, ale gdy wjeżdżałem do Bychawy było oczywistym, że dopiero co skończyła się tam konkretna zlewa, bo strumienie wody jeszcze płynęły poboczami. Za miastem ponownie przez kilka kilometrów jechałem w mocnym deszczu, ale gdy wjeżdżałem do Lublina było przyjemnie słonecznie, chociaż tutaj też podczas mojej kilkugodzinnej nieobecności musiało mocno padać. Zachodni wiatr dający teraz z boku był tak mocny i przynosił wodę z odległych chmur, że czasami miałem lekki deszcz przy słonecznym niebie. Z uczuciem ulgi dotarłem do domu, bo zarówno ja, jak i rower byliśmy równo ubabrani. Wydaje mi się, że objazd tej pętelki właśnie w tym kierunku jest nieco bardziej męczący niż w kierunku przeciwnym, a to za sprawą lepiej zdefiniowanych podjazdów (które w przeciwnym kierunku są, co oczywiste, pięknymi zjazdami). Z pewnością jeszcze nie raz tę trasę objadę, bo krajobrazowo jest bardzo ładna, a do tego wchodzi w nogi.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.