Info

avatar Jestem chirality z Lublina. Mam przejechane 42279.29 km, w tym 945.90 km w terenie, z prędkością średnią 23.87 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

2020 button stats bikestats.pl

2019 button stats bikestats.pl

2018 button stats bikestats.pl

2017 button stats bikestats.pl

2016 button stats bikestats.pl

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

Wykresy roczne

Wykres roczny blog rowerowy chirality.bikestats.pl

Archiwum



  • DST 274.02km
  • Teren 3.00km
  • Czas 11:36
  • VAVG 23.62km/h
  • VMAX 42.20km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 932m
  • Sprzęt Szosant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tarnobrzeg

Sobota, 17 września 2016 · dodano: 23.09.2016 | Komentarze 0

W ostatnie podrygi lata chciałem zrobić konkretną wycieczkę. Padło na Tarnobrzeg i znajdujące się w nim sztuczne jezioro powstałe po zalaniu wyrobiska kopalni siarki. Prognozy pogody były niepewne, bo o ile w Lublinie miało być sucho aż do nocy, o tyle deszcze miały nawiedzić cel mojej podróży znacznie wcześniej. Postanowiłem zaryzykować, bo w najgorszym wypadku miałbym motywację do żwawej ucieczki przed zlewą. Z domu wyjechałem tuż po szóstej, gdy na dworze było już komfortowo widno. Zdecydowanie zimniej, niż tydzień temu, bo jedynie 12 stopni, więc w drogę wyruszyłem odpowiednio opatulony. Nad Zalewem Zemborzyckim częste przerwy na sesję fotograficzną ze słońcem w roli głównej. I ponownie, pomimo nieprzyzwoitej pory, na brzegu wielu wędkarzy. W Lubelskiem poruszałem się zazwyczaj bocznymi drogami i momentami ich jakość pozostawiała wiele do życzenia. Trafił się nawet odcinek szutrowy, który mężnie wziąłem na klatę. Za Urzędowem podjazd, potem długi zjazd do Gościeradowa i wylądowałem w płaskiej jak stół dolinie Wisły. W okolicach Borowa zrobiło się na tyle ciepło, że mogłem zdjąć wiatrówkę. Na trasie nie zrzucałem już nic więcej – pierwszy od niepamiętnych czasów przejazd na długo. Po wjeździe do województwa podkarpackiego czekała mnie niemiła niespodzianka w postaci braku mostu na Sanie w okolicach Antoniowa. Nie ukradli, a zwyczajnie nie wybudowali. Gpsies traktuje przeprawy promowe jak normalne drogi i rozrysowuje trasy z ich wykorzystaniem. Cóż było robić, wykręciłem kilka dodatkowych kilometrów i dopiero w Radomyślu przejechałem remontowany most, lądując tym samym w widłach Wisły i Sanu. Wbiłem się tam na chwilę na Green Velo – dobrej jakości asfaltowa DDR, więc nie było powodów do narzekań. Jadąc dalej wzdłuż Wisły wjechałem na moment do województwa świętokrzyskiego, muskając prawobrzeżny Sandomierz. Po jego opuszczeniu od razu znalazłem się w Tarnobrzegu. Według mojej nawigacji o niebo za wcześnie, ale sprawę wyjaśniła tablica z napisem „Centrum 10 km”. Kto by się spodziewał, że Tarnobrzeg to taka metropolia... Na owe 10 km znaki wrzuciły mnie na patchworkową DDR z różnej jakości kostki brukowej, po której jechało się tak sobie. Fazowanie, podniesione krawężniki, górki i dolinki. Kilka razy kierowcy skręcający w boczne uliczki wymuszali, zapewne nieświadomie, pierwszeństwo, ale takie rzeczy zazwyczaj antycypuję. Co nie znaczy, że nie opieprzam. Oznakowanie trochę szwankowało, bo o ile DDR gdzieś tam się zaczęła, to formalnie się nie skończyła, więc jazda po chodnikach (jak to praktykowali tubylcy) wydawała się legalna, a nawet obowiązkowa. Dotarłem do dużego rynku w centrum miasta, ale nie było tam zbyt wiele do zobaczenia. Ot, jakiś pomnik, fontanna i pusta przestrzeń. Pojechałem więc nad Jezioro Tarnobrzeskie, które zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie. Po kopalni siarki mogła zostać wielka dziura w ziemi, a jednak udało się ją zalać wodą z pobliskiej Wisły. Nad jeziorem jest przystań, plaża, deptak, jakieś szuwary i niezbyt wielu wypoczywających. Przejechałem wzdłuż brzegu drogą rowerową (chwilami szutrową), wbiłem się na Wisłostradę i po przekroczeniu królowej naszych rzek ponownie wylądowałem w województwie świętokrzyskim. Wkrótce w Jasienicy odbiłem na północny-wschód i powitała mnie zupełnie nowa rzeczywistość w postaci mocnego czołowego wiatru, który przez następne 130 km nie pozwolił o sobie zapomnieć. Co gorsza, z każdą godziną przybierał na sile, czym skutecznie drenował moje siły i nadwyrężał morale. Do Sandomierza trasa wiodła wśród typowych dla tych rejonów krajobrazów z hektarami brzemiennych jabłoni, które wydawały się zbyt małe, aby podźwignąć taką masę owoców. Szykuje się kolejna klęska urodzaju. Długie odcinki jezdni były w remoncie i na biegnących w poprzek bruzdach nieźle telepało. Ostry podjazd po kocich łbach bronił dostępu do sandomierskiego rynku, który koniec końców zdobyłem. Jednak nie zabawiłem tam zbyt długo. Nieprzebrane tłumy turystów i przewodniczka wyjaśniająca, którą przekątną rynku śmiga na rowerze ojciec Mateusz. To zbyt wiele, więc czas było się zwijać. Za miastem kolejny żmudny podjazd i stromy zjazd do Dwikozów. Miasteczko powitało mnie zapachem sfermentowanych jabłek z miejscowych zakładów przetwórstwa owoców. Lekko wstawiony, w Zawichoście zrobiłem krótką przerwę pod sklepem na pochłonięcie pierwszej butelki mleka. Gdy po nie sięgam to wiadomo, że nie jest dobrze. W Annopolu ponownie przekroczyłem Wisłę i wylądowałem w macierzy. W miasteczku przy jakiejś restauracji zaczynało się właśnie wesele. Para młoda stała przy wejściu, a nad ich głowami fruwał dron. Złapałem się na myśli, że gdyby to wesele odbywało się w Pakistanie, to na widok drona weselnicy by się błyskawicznie rozpierzchli. Ot, taka różnica kulturowa. Przez chwilę nadal poruszałem się wzdłuż Wisły, by przed Natalinem skręcić na wschód. Ten odcinek dał mi zdrowo popalić ze względu na kombinację wiatru, długiego podjazdu i kiepskiego asfaltu. Szczególnie, że zaczynałem się czuć konkretnie ujechany. Kiepska nawierzchnia towarzyszyła mi do Granic (Graniców?), gdzie wbiłem się na DW833. Jednak cieszę się, że ten odcinek zaliczyłem, bo przejeżdżałem przez miejscowości, o których nigdy nawet nie słyszałem i to pomimo tego, że leżą tak blisko Lublina. Za Chodlem kolejna butelka mleka w przydrożnym sklepie i kierunek Bełżyce, których centrum ominąłem szerokim łukiem. Tutaj trafił się kilkukilometrowy odcinek DDR. Widać było, że nie jest ona jakoś specjalnie uczęszczana, bo chwasty rosły w najlepsze. Do tego jakaś brygada kosiła trawę na poboczu drogi wojewódzkiej, więc czułem się, jakbym buszował w zbożu, a właściwie w sianie. Jakoś doturlałem się do Konopnicy i po krótkim odcinku zakorkowaną krajówką do domu miałem już z górki. Wyjeżdżając planowałem zamknąć pętlę jeszcze za dnia i prawie mi się udało, bo na światłach przejechałem może z 10 km. Podsumowując, wyjazd konkretnie mnie upodlił ze względu na bezlitosny wiatr, ale cieszę się, że w tę podróż się wybrałem. Lato ewidentnie ma się ku końcowi i zapewne przez następne pół roku takie wycieczki będę odbywał wyłącznie palcem po mapie i z nosem przy szybie. Przy okazji wpadło siedem nowych gmin, których zdobywanie staje się coraz trudniejsze.


Wschód słońca w Lublinie
Wschód słońca w Lublinie © chirality

Nad Zalewem Zemborzyckim
Nad Zalewem Zemborzyckim © chirality

Wschód słońca nad Zalewem Zemborzyckim
Wschód słońca nad Zalewem Zemborzyckim © chirality

Wędkarz
Wędkarz © chirality

A most gdzie?
A most gdzie? © chirality

Green Velo koło Skowierzyna
Green Velo koło Skowierzyna © chirality

Zapora w Tarnobrzegu
Zapora w Tarnobrzegu © chirality

Fontanna na tarnobrzeskim rynku
Fontanna na tarnobrzeskim placu © chirality

Rynek w Tarnobrzegu
Rynek w Tarnobrzegu © chirality

Pomnik Bartka Głowackiego i jego czapki w Tarnobrzegu
Pomnik Bartka Głowackiego i jego czapki w Tarnobrzegu © chirality

Wioska, kopalnia, jezioro
Wioska, kopalnia, jezioro © chirality

Żaglówki na Jeziorze Tarnobrzeskim
Żaglówki na Jeziorze Tarnobrzeskim © chirality

Jezioro Tarnobrzeskie
Jezioro Tarnobrzeskie © chirality

Szuwary na Jeziorze Tarnobrzeskim
Szuwary na Jeziorze Tarnobrzeskim © chirality

Mosty na Wiśle
Mosty na Wiśle © chirality

Tanie smartfony w Sandomierzu
Tanie smartfony w Sandomierzu © chirality

Brama Opatowska w Sandomierzu
Brama Opatowska w Sandomierzu © chirality

Zjazd do Dwikozów
Zjazd do Dwikozów © chirality

Klęska urodzaju
Klęska urodzaju © chirality

Most na Wiśle w Annopolu
Most na Wiśle w Annopolu © chirality

Wisła w Annopolu
Wisła w Annopolu © chirality

Są pewne
Są pewne © chirality




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.