Info

avatar Jestem chirality z Lublina. Mam przejechane 42279.29 km, w tym 945.90 km w terenie, z prędkością średnią 23.87 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

2020 button stats bikestats.pl

2019 button stats bikestats.pl

2018 button stats bikestats.pl

2017 button stats bikestats.pl

2016 button stats bikestats.pl

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

Wykresy roczne

Wykres roczny blog rowerowy chirality.bikestats.pl

Archiwum



Wpisy archiwalne w kategorii

dzień

Dystans całkowity:41096.61 km (w terenie 931.90 km; 2.27%)
Czas w ruchu:1712:38
Średnia prędkość:23.93 km/h
Maksymalna prędkość:63.10 km/h
Suma podjazdów:151627 m
Liczba aktywności:790
Średnio na aktywność:52.02 km i 2h 10m
Więcej statystyk
  • DST 37.08km
  • Czas 01:35
  • VAVG 23.42km/h
  • VMAX 36.30km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 164m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Zemborzycki

Piątek, 14 października 2016 · dodano: 22.10.2016 | Komentarze 0

Pojechałem na dwie pętelki dookoła Zalewu. Na DDR do zapory ktoś wiózł mi się na kole, ale nie chciało mi się odwracać, żeby zobaczyć, kto. Pierwsze kółko jeszcze za dnia, drugie już nie. Trafił się ładny zachód słońca zsynchronizowany ze wschodem Księżyca prawie w pełni. Na zachodnim brzegu dostawałem momentami przykrym wiatrem ze wschodu, ale były to krótkotrwałe akcje. W Dąbrowie wielu grzybiarzy z koszami pełnymi opieniek – bardzo przyjemne grzyby do zbierania, a właściwie koszenia. Powrót w ciemnościach wśród wielu, zbyt wielu, rowerzystów bez oświetlenia.

Kategoria <50, dzień, noc, samotnie, szosa


  • DST 37.15km
  • Czas 01:35
  • VAVG 23.46km/h
  • VMAX 33.90km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 122m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Zemborzycki

Czwartek, 13 października 2016 · dodano: 21.10.2016 | Komentarze 0

W końcu jakiś przyzwoity pogodowo dzień, więc pojechałem na dwie pętelki dookoła Zalewu. Na trasie pojawili się też inni rowerzyści, więc widać, że duch w narodzie nie ginie. Przyjemna przejażdżka przy jaskrawym słońcu, a potem jego zachodzie, na którym można było zawiesić oko. Ciemności zapadają już znacznie wcześniej, niż tydzień temu, więc drugie kółko już na pełnym oświetleniu.

Kategoria <50, dzień, samotnie, szosa


  • DST 5.51km
  • Czas 00:22
  • VAVG 15.03km/h
  • VMAX 26.80km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 33m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Lublinie

Wtorek, 11 października 2016 · dodano: 22.10.2016 | Komentarze 0

Transportowo po mieście. Niestety większość w mżawce.

Kategoria <50, dzień, sakwy, samotnie, szosa


  • DST 5.65km
  • Czas 00:22
  • VAVG 15.41km/h
  • VMAX 29.50km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 35m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Lublinie

Poniedziałek, 10 października 2016 · dodano: 21.10.2016 | Komentarze 0

Do sklepu wielkopowierzchniowego. Udało się nie zmoknąć, bo deszcze rozbujały się tuż po powrocie.


Kategoria <50, dzień, sakwy, samotnie, szosa


  • DST 49.47km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:28
  • VAVG 20.06km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 191m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lubelskie opłotki

Niedziela, 9 października 2016 · dodano: 10.10.2016 | Komentarze 0

Po południu pogoda aż zachęcała do przejażdżki. Było co prawda dosyć rześko, ale za to bardzo słonecznie. Postanowiłem przejechać się bez planu po podlubelskich siołach. Wpadło trochę polnych dróg, lasu, ale i bardzo dobrych asfaltów, na których ani żywego ducha. Sielanka nie trwała długo, bo po nawrocie stanąłem oko w oko z sinymi nabrzmiałymi chmurami. W konsekwencji kilka kilometrów przed Zalewem Zemborzyckim wjechałem w deszcz. Dało mi to motywację do podkręcenia tempa, ale i tak do domu dotarłem przemoczony do suchej nitki. Bywa.


Prześwity
Prześwity © chirality





  • DST 23.89km
  • Czas 01:01
  • VAVG 23.50km/h
  • VMAX 34.40km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 77m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Zemborzycki

Sobota, 8 października 2016 · dodano: 10.10.2016 | Komentarze 0

Dzisiejszy dzień z tych paskudnych – zimno, deszczowo, szaro i buro. Po południu opady jednak ustały, więc przejechałem się dookoła Zalewu. Chciałem porobić zdjęcia śpiących na wodzie kaczek, ale przy takim oświetleniu niewiele z tego wyszło. Na trasie mijałem nawet kilku rowerzystów, co mnie trochę zaskoczyło. Pod koniec zaczęło lekko mżyć, ale ponieważ i tak było mokro, więc nie miało to większego znaczenia. Powrót już w szarówce. Gdy jechałem przez przejazd rowerowy na ul. Nadbystrzyckiej, jakiś porządny kierowca na mój widok się zatrzymał. Jednak jadący za nim idiota zaczął nerwowo walić w klakson i tego stojącego zwyczajnie objechał. Przyznałem mu w myślach pięćsetzłotowy mandat i 10 punktów.


Eskadra ptaków
Eskadra ptaków © chirality


Kategoria <50, dzień, sakwy, samotnie, szosa


  • DST 37.17km
  • Czas 01:29
  • VAVG 25.06km/h
  • VMAX 36.30km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 130m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Zemborzycki

Piątek, 7 października 2016 · dodano: 09.10.2016 | Komentarze 0

Szary, zimny dzień. Ale suchy. Pojechałem zatem nad Zalew przekręcić dookoła niego dwie pętelki. Trasa wyludniona, więc nie działo się nic godnego uwagi. Na wodzie wielkie stado kaczek szykowało się do snu, bo słońce już nie było w stanie przebić się przez gęstą warstwę chmur. Przed drugim wjazdem na ul. Osmolicką zapuściłem przednią lampkę - zdecydowanie była na nią już pora. Powrót do domu oczywiście w głębokiej szarówce.


Kategoria <50, dzień, samotnie, szosa


  • DST 37.18km
  • Czas 01:27
  • VAVG 25.64km/h
  • VMAX 40.50km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 120m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Zemborzycki

Czwartek, 6 października 2016 · dodano: 09.10.2016 | Komentarze 0

Deszcze zrobiły sobie przerwę, więc pojechałem na dwie pętelki dookoła Zalewu. Porywisty wiatr stracił impet, ale temperatura już jednocyfrowa. W takich warunkach ciężko się było rozkręcić, ale motywacji dostarczył szosowiec, który wyprzedził mnie na DDR prowadzącej nad Zalew. Siadłem mu na kole, a że jechał dosyć miękko, więc nie musiałem się jakoś specjalnie zarzynać. Powiozłem się po całym zachodnim brzegu i dalej do skrzyżowania ulic Cienistej i Osmolickiej. O ile pierwsze kółko jechałem przy mocnym zachodzącym słońcu, o tyle drugie już przy zachmurzonym niebie i z wolna zapadającym mroku. Na drugiej pętli siadł mi na kole znany z poprzednich spotkań trekingowiec, który ma w zwyczaju wieźć się na kole do oporu, by później tryumfalnie zerwać delikwenta, zamiast dać zmianę. Dzisiaj scenariusz był podobny, ale gdy zaczął się spinać, sam się powiozłem, ile się tylko dało. Powrót już w głębokiej szarówce, co staje się o tej porze roku normą.


Kategoria <50, dzień, samotnie, szosa


  • DST 37.69km
  • Czas 01:35
  • VAVG 23.80km/h
  • VMAX 34.80km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 141m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Zemborzycki

Wtorek, 4 października 2016 · dodano: 05.10.2016 | Komentarze 0

Myślałem, że cały ten tydzień będzie bez roweru ze względu na zapowiadane intensywne opady deszczu. Jednak dzisiaj ulewy zrobiły sobie przerwę, a po południu nawet wyszło słońce. Jesienią takie warunki biorę w ciemno, więc pojechałem na dwie pętelki dookoła Zalewu. Obscenicznie mocny wiatr z północnego-wschodu, który jednak nie tylko ładnie osuszył trasę, ale również konkretnie pomagał na zachodnim brzegu. Na Zalewie wysokie quasi-sztormowe fale, a nad nim stada rozkrzyczanych rybitw, które frunąc pod wiatr, stały w miejscu. Na trasie sporo jesiennego śmiecia naniesionego silnym wiatrem – liści, gałęzi, kasztanów, itp. Tłumów raczej nie było, ale jeden z mijanych rowerzystów jechał na krótko. Aż zrobiło mi się zimno, gdy go zobaczyłem.


Pierwsze boczniaki
Pierwsze boczniaki © chirality

Kategoria <50, dzień, samotnie, szosa


  • DST 123.61km
  • Teren 20.00km
  • Czas 06:46
  • VAVG 18.27km/h
  • VMAX 39.50km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 829m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kazimierskie wąwozy

Niedziela, 2 października 2016 · dodano: 08.10.2016 | Komentarze 0

W ostatni dzień przed zapowiadanym załamaniem pogody postanowiłem przejechać się do Kazimierza Dolnego i zaliczyć kilka okolicznych wąwozów, dopóki daje się to zrobić bez konieczności taplania się w błocie. Trasę wyznaczyłem bocznymi drogami, więc naturalną koleją rzeczy wpadło trochę szutrów i gruntów. Raz ślad zaprowadził mnie nawet na podwórko jakiegoś podlubelskiego farmera, ale obyło się bez ofiar. W okolicach Lublina trafiały się w obie strony spore fragmenty nowego asfaltu – widać, że infrastruktura drogowa się poprawia. W okolicy Rąblowa teren zaczął się fałdować i po pokonaniu kilku hopek dotarłem do Skowieszynka. Stamtąd przyjemny zjazd w kierunku Kazimierza i na pierwszy ogień gwiazda wśród wąwozów, czyli Korzeniowy Dół. Bardzo urokliwe miejsce, z korzeniami wielkich drzew oplatających lessowe ściany. Brałem go po całości z buta, bo chciałem porobić trochę zdjęć, a do tego w wąskiej rynnie było momentami tłoczno (wagoniki co raz dowoziły świeże grupki turystów z rynku). Później malowniczy zjazd i kolejny wąwóz, Niezabitowskich, rozciągający się po przeciwnej stronie ul. Doły. Krajobrazowo podobny do Korzeniowego Dołu, ale z mniejszą liczbą korzeni i, w konsekwencji, pozbawiony turystów. Ten starałem się podjechać, by przypomnieć sobie, jak to jest, gdy przednie koło odrywa się od gruntu. Na szczycie wzniesienia rozciągała się plantacja malin, których najwyraźniej nikt nie zbierał, bo krzaki aż się uginały od dojrzałych owoców. Zapach był tak intensywny, że aż nie chciało się stamtąd zjeżdżać. No, ale cyk Walenty, na bok sentymenty. Następnie udałem się pod miejscowy kirkut, obok którego często wcześniej przejeżdżałem, ale przy którym jakoś nigdy nie robiłem postoju. Mur wyłożony macewami, a za nim, wśród drzew, stare mogiły. Z cmentarza postanowiłem przebić się do Wąwozu Małachowskiego jakimś pomniejszym wąwozem, zamiast jechać tam ubitym traktem. Stromo i masa powalonych drzew. Pod jednym z nich musiałem przepychać rower na leżąco i sam przeciskać się na czworaka – niezła orka. Koniec końców dotarłem jednak do celu, z którego stromy zjazd zaprowadził mnie wprost na Rynek. Były tam jednak takie tłumy, że czym prędzej ulotniłem się kocimi łbami w kierunku Albrechtówki. Pośpiech był tym bardziej wskazany, że na niebie zaczynały pojawiać się pierwsze chmury, a prognozy wieszczyły na Lubelszczyźnie wieczorne opady. Po pokonaniu kamienistego podjazdu i malowniczego zjazdu znalazłem się przy mięćmierskim wiatraku ulokowanym na skarpie, z której rozciąga się piękny widok na Janowiec, Krowią Wyspę i przełom Wisły. Przed wjazdem tamże stał zamknięty szlaban i wisiała tabliczka informująca, że teren jest własnością prywatną. Nie było jednak żadnych zakazów, więc z czystym sumieniem się tam wpakowałem. Po okolicy szwendało się parę osób, a ja zająłem się robieniem zdjęć. Z urywków rozmów zrozumiałem, że wśród obecnych tam ludzi byli i właściciele tej posiadłości, którzy (co się im chwali) tolerują obecność obcych. Tabliczka przy wejściu ma jedynie uświadamiać przybyszom, że są tam gośćmi i że ten teren nie jest niczyi. Po opuszczeniu terenu wiatraka ruszyłem malowniczymi hopkami w kierunku Podgórza. W czasie tego wyjazdu spotkałem na trasie sporo górali zmagających się z grawitacją i teraz też mijałem jakąś grupę. Ostro pracowali na podjeździe i nie miałem serca, by im powiedzieć, że dalej będzie tylko gorzej. W Podgórzu zacząłem objeżdżać Skarpę Dobrską od południa i cieszyłem się, że nie musiałem się na nią wspinać. Jednocześnie wiatr, który do tej pory był moim utrapieniem, zaczął w końcu pomagać. W okolicach Niezabitowa zaliczyłem jedyny wyścig z psem tego dnia. Gdy mijałem jego zagrodę zauważyłem, że przeciska się z entuzjazmem wartym lepszej sprawy przez szczelinę pod furtką. Dało mi to kilka sekund na odpowiedni dobór przełożenia. Piesek nie miał szans, bo utrzymywałem go na bezpieczną odległość kilku metrów. Zbyt daleko, aby złapać kostkę, ale wystarczająco blisko, aby się nie zniechęcił. Co się Burek przebiegł po wsi, to jego. Od Wojciechowa jechałem już na pełnym oświetleniu, ale na bocznych drogach ruch był niewielki, więc zero stresu. Po krótkim odcinku w Starym Gaju i tarmoszeniu roweru przez tory, dotarłem do domu przed dwudziestą. Bardzo przyjemna wycieczka. Co prawda cały rower i sakwy pokryte lessem, jak i łańcuch rzężący ostatkiem sił, ale lepsze to, niż błoto.


Kasztany
Kasztany © chirality

Bystra pod Zawadą
Bystra pod Zawadą © chirality

Monument w Rąblowie
Monument w Rąblowie © chirality

Podkazimierski krajobraz
Podkazimierski krajobraz © chirality

Kazimierskie Doły
Kazimierskie Doły © chirality

Korzeniowy Dół
Korzeniowy Dół © chirality

Korzeniowy Dół
Korzeniowy Dół © chirality

Kopcie, kopcie
Kopcie, kopcie © chirality

Korzeniowy Dół
Korzeniowy Dół © chirality

Korzeniowy Dół
Korzeniowy Dół © chirality

Korzeniowy Dół
Korzeniowy Dół © chirality

Kazimierskie maliny
Jesienne maliny © chirality

Kazimierski krajobraz
Kazimierski krajobraz © chirality

Macewy w Kazimierzu
Macewy w Kazimierzu © chirality

No i pieniążków
No i pieniążków © chirality

Cmentarz żydowski w Kazimierzu
Cmentarz żydowski w Kazimierzu © chirality

Stela nagrobna
Stela nagrobna © chirality

Bezimienny wąwóz w Kazimierzu
Bezimienny wąwóz w Kazimierzu © chirality

Góra Trzech Krzyży
Góra Trzech Krzyży © chirality

Rumowisko na Albrechtówce
Rumowisko na Albrechtówce © chirality

Wiatrak w Mięćmierzu
Wiatrak w Mięćmierzu © chirality

Wiatrak w Mięćmierzu
Wiatrak w Mięćmierzu © chirality

Krowia Wyspa
Krowia Wyspa © chirality

Janowiec z Mięćmierza
Janowiec z Mięćmierza © chirality

Podmięćmierskie krajobrazy
Podmięćmierskie krajobrazy © chirality

Paralotnia
Paralotnia © chirality

Skarpa Dobrska
Skarpa Dobrska © chirality

Szyszki chmielu
Szyszki chmielu © chirality

Rezerwat Przyrody Skarpa Dobrska
Rezerwat Przyrody Skarpa Dobrska © chirality