Info

avatar Jestem chirality z Lublina. Mam przejechane 42279.29 km, w tym 945.90 km w terenie, z prędkością średnią 23.87 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

2020 button stats bikestats.pl

2019 button stats bikestats.pl

2018 button stats bikestats.pl

2017 button stats bikestats.pl

2016 button stats bikestats.pl

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

Wykresy roczne

Wykres roczny blog rowerowy chirality.bikestats.pl

Archiwum



Wpisy archiwalne w kategorii

Jeziora Lubelszczyzny

Dystans całkowity:2154.83 km (w terenie 136.00 km; 6.31%)
Czas w ruchu:100:47
Średnia prędkość:21.38 km/h
Maksymalna prędkość:47.60 km/h
Suma podjazdów:6567 m
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:134.68 km i 6h 17m
Więcej statystyk
  • DST 103.10km
  • Teren 10.00km
  • Czas 06:54
  • VAVG 14.94km/h
  • VMAX 31.20km/h
  • Temperatura -5.0°C
  • Podjazdy 296m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jezioro Bikcze

Sobota, 23 stycznia 2016 · dodano: 25.01.2016 | Komentarze 0

Piękna słoneczna pogoda i lekki, pięciostopniowy mróz zachęcały do dłuższego wyjazdu, szczególnie, że na następne dni zapowiadana jest odwilż. Postanowiłem więc wziąć na celownik jezioro Bikcze, jako kolejny etap inspekcji lubelskich akwenów. Przed wyjazdem zmieniłem opony na takie z bardziej wyrazistym bieżnikiem i z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że na slickach daleko bym nie zajechał. Na DDR wzdłuż Bystrzycy sporo rozjechanego śniegu posypanego miejscami piaskiem. Rower zachowywał się stabilnie, czułem pod kołami tarcie, co mnie cieszyło. Prawdziwie zimowe warunki zaczęły się jeszcze w Lublinie, zaledwie kilometr od pulsujących miejskim gwarem rewirów, ale po ubitym śniegu jechało się całkiem dobrze. Po kilku kilometrach gruntówkami wbiłem się na czarny asfalt i dobre warunki utrzymywały się mniej więcej do Sobianowic. Później zaczęły się pojawiać coraz częściej oblodzone fragmenty, których już nie dawało się tak łatwo objechać po czarnym. Często więc brałem lód pod koła i problemu nie było. Do czasu. Sielanka skończyła się za Charlężem, gdzie wjechałem na lodowisko. Jadę po tym lodzie i widzę, że zaczyna on nabierać nachylenia w kierunku prostopadłym do mojego kierunku jazdy. Zacząłem się zastanawiać, jak i czy powinienem to nowe zjawisko skorygować rowerem. Problem nie jest prosty, więc rozważałem go jeszcze wtedy, gdy już sunąłem tyłkiem po lodzie. Dobrze, że w pobliżu nie było żadnych samochodów, bo mogłoby być bardzo nieciekawie. Dopiero gdy podnosiłem siebie i rower zdałem sobie sprawę, jak niewiarygodnie śliski był ten lód. Rower niewiele przy upadku ucierpiał, bo musiałem jedynie poprawić tylne koło, które wysunęło się z widełek. Od tej pory starałem się jednak w miarę możliwości unikać kontaktu z lodem. Czasami nawet jechałem lewym pasem, gdy właśnie tam była jedyna czarna kreska asfaltu, a czasami brnąłem przez śnieg na poboczu. Zimowe krajobrazy rekompensowały jednak wszelkie niedogodności. Pierwszy konkretny postój zrobiłem na wzgórzu w Zawieprzycach – ładna panorama meandrującego Wieprza, którego w tych okolicach zasila nasza lubelska Bystrzyca. Jeszcze w Zawieprzycach wbiłem się w jakaś drogę, która na pewno nie łapała się na pierwszą piątkę w kolejności odśnieżania. Potem był z tym lepiej, ale aż do Ludwina zdarzały się oblodzone fragmenty. Później kilka kilometrów drogą wojewódzką w miarę przyzwoitych warunkach, chociaż ciężki ruch samochodowy był konkretny. Po skręcie na Piaseczno znowu zrobiło się biało, ale generalnie było widać na drodze cienką czarną kreskę. Na tym odcinku jest w szczerym polu kilkukilometrowa DDR i chociaż nie była odśnieżona, to postanowiłem się po niej przejechać. W okolicach jeziora Bikcze zacząłem improwizować, bo na moich mapach nie było żadnego dojazdu do samego lustra wody. Jakąś ścieżką dostałem się na okalającą jezioro groblę. Po jednej stronie grobli kanał, a po drugiej gęste chaszcze. Na świeżym śniegu masa tropów i śladów zwierząt i do tego jakieś nory, do których nie odważyłem się zaglądać. Według mojego GPS byłem ok. 200 metrów od wody, więc postanowiłem poruszać się groblą w poszukiwaniu ludzkich tropów wbijających się w chaszcze w kierunku jeziora. Udało mi się w końcu coś takiego znaleźć i lekkim prześwitem zacząłem się przedzierać w kierunku wody. Po kilkudziesięciu metrach ślady ludzkie się urwały w miejscu, w którym właściciel tych śladów popełnił był wycinkę młodych brzóz. Skoro jakiś tubylec nie zapuszczał się głębiej, więc i ja to sobie odpuściłem i to pomimo tego, że byłem jakieś 100 metrów od brzegu. Dookoła roślinność wybitnie bagienna, ale grunt zmarznięty na kość, więc z przemieszczaniem się nie było problemów. Jednak ewentualne załamanie się lodu na bagnach to nie moja bajka. Słońce chyliło się już ku zachodowi, więc trzeba się było zwijać. Polami dotarłem do jakiejś gruntówki w okolicach Rozpłucia. Pierwotnie planowałem powrót bocznymi drogami, ale na tyle miałem dosyć jazdy figurowej na lodzie, że postanowiłem przez Piaseczno dobić jednak do DW820 i bez kombinowania dotrzeć nią do Łęcznej i dalej do Lublina. Jeszcze koło jeziora pogadałem z jakimś miejscowym, którego pies wyprowadził na spacer, o możliwości dojścia do brzegu jeziora. Podobno w Czarnym Lesie jest ścieżka prowadząca prosto nad wodę, ale przebiega ona przez podwórko jakiegoś gospodarza (sic!). Na mapach satelitarnych rzeczywiście widać dróżkę, więc na pewno ten wariant przetestuję podczas zaliczania kolejnego okolicznego jeziora, bo tych tutaj dostatek. Co ciekawe, na mapach Garmina Bikcze nazwane jest Zagłęboczem pomimo tego, że inne Zagłębocze znajduje się jakieś 7 km na północ. A powrót do Lublina już na lampkach. Słońce spadło pod horyzont, ale w tym samym czasie wyskoczył spod niego Księżyc w pełni. Szkoda, że przez całą drogę miałem go lekko z tyłu. Gdy dobiłem do drogi wojewódzkiej wiedziałem, że czeka na mnie czarny asfalt aż do samego Lublina. Co prawda do Łęcznej pobocze było miejscami oblodzone i nie dało się jechać skrajną prawicą, ale ruch samochodowy był na tyle niewielki, że przez większość czasu mogłem spokojnie sunąć środkiem pasa i zjeżdżać jedynie na dźwięk zbliżających się pojazdów. Na świątecznie przystrojonym rynku w Łęcznej zrobiłem krótką przerwę, ale nie było sensu się rozsiadać, bo już zrobiło się odczuwalnie zimniej, niż za dnia. Droga do samego Lublina w dobrym stanie, jedynie miejscami musiałem przebijać się przez gryzący smog, bo niektórzy w taką pogodę palą w piecach byle czym. Pal licho smród, ale taka mgiełka drastycznie obniża widoczność na drodze. Najgorzej było z tym na rogatkach Lublina, więc przez chwilę myślałem, że zbłądziłem do Krakowa. W Łuszczowie odcinkowy pomiar prędkości i rzeczywiście ruch samochodowy jakoś nienaturalnie spowolniony. Przewidywałem, że po tym odcinku zacznie się sajgon, gdy kierowcy będą chcieli nadrobić stracony na przepisowej jeździe czas, ale żadnych szaleństw nie zaobserwowałem. Muszę jednak powiedzieć, że z ulgą dotarłem do DDR nad Bystrzycą, bo miałem już lekko dosyć towarzystwa samochodów. Nad rzeką gęsta mgła, że nożem kroić. Oczywiście nie mogło się obyć bez spotkania z rowerzystą jadącym bez jakiegokolwiek oświetlenia. Podsumowując, wyjazd męczący, ale bardzo przyjemny, bo szczególnie za dnia zima była jak z obrazka. Nieco psuły całokształt oblodzone fragmenty dróg, ale jak jest zima, to musi być i on.


Skrzyżowanie w Lublinie
Skrzyżowanie w Lublinie © chirality

Ulica Orzechowa w Lublinie
Ulica Orzechowa w Lublinie © chirality

Tunel pod S17 w Rudniku
Tunel pod S17 w Rudniku © chirality

Bystrzyca po zasileniu Ciemięgą w Sobianowicach
Bystrzyca po zasileniu Ciemięgą w Sobianowicach © chirality

Lew przyprószony w Sobianowicach
Lew przyprószony w Sobianowicach © chirality

Figurka religijna w Sobianowicach
Figurka religijna w Sobianowicach © chirality

Zimowy krajobraz w Charlężu
Zimowy krajobraz w Charlężu © chirality

Czerwony szlak rowerowy Lublin-Wola Uhruska
Czerwony szlak rowerowy Lublin-Wola Uhruska © chirality

Szklana pogoda na jezdni
Szklana pogoda na jezdni © chirality

Wieprz po zasileniu Bystrzycą w Zawieprzycach
Wieprz po spotkaniu z Bystrzycą w Zawieprzycach © chirality

Nadwieprzańskie klimaty
Nadwieprzańskie klimaty © chirality

Polska w ruinie w Zawieprzycach
Polska w ruinie w Zawieprzycach © chirality

DDR w Uciekajce
DDR w Uciekajce © chirality

Ściernisko zimą
Ściernisko zimą © chirality

Infrastruktura kanału wokół jeziora Bikcze
Infrastruktura kanału wokół jeziora Bikcze © chirality

Brzezina nad Bikczem
Brzezina nad Bikczem © chirality

Tropy nad Bikczem
Tropy nad Bikczem © chirality

Chaszcze okalające jezioro Bikcze
Chaszcze okalające jezioro Bikcze © chirality

Drzewa upadłe nad Bikczem
Drzewa upadłe nad Bikczem © chirality

Zachód słońca nad Bikczem
Zachód słońca nad Bikczem © chirality

Mój druh o zachodzie słońca
Mój druh o zachodzie słońca © chirality

Okolice Rozpłucia
Okolice Rozpłucia © chirality

Okolice Piaseczna
Okolice Piaseczna © chirality

Wschód Księżyca w okolicach Rogóźna
Wschód Księżyca w okolicach Rogóźna © chirality

Świątecznie na rynku w Łęcznej
Świątecznie na rynku w Łęcznej © chirality



  • DST 116.18km
  • Czas 04:10
  • VAVG 27.88km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 316m
  • Sprzęt Szosant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jezioro Łukcze

Niedziela, 7 czerwca 2015 · dodano: 20.01.2016 | Komentarze 0

Kontynuując zeszłoroczny objazd lubelskich jezior, tym razem wybrałem inspekcję jeziora Łukcze. Na dworze konkretna patelnia, 30 stopni w cieniu, więc trzeba było uważać, aby nie przedobrzyć, bo już na DDR wzdłuż Bystrzycy omijałem rowerzystów przeżywających fizyczny kryzys. Dojazd do Łęcznej bardzo standardową trasą, ale jechało się dosyć ciężko ze względu na wiatr. Za Lublinem fragmenty jezdni świeżo pomalowane czerwoną farbą – od parującego rozpuszczalnika kręciło się w głowie. Po kilkunastu kilometrach za Łęczną odbiłem w boczną drogę i tym sposobem znalazłem się nad jeziorem Łukcze. Kameralne kąpielisko, ale towarzyszący mu ośrodek wypoczynkowy bardzo ładny. No i ze względu na panujące upały, dosyć wielu turystów. Nie siedziałem tam długo i pojechałem dalej, nie wiedząc tak do końca, gdzie zaprowadzi mnie droga. Po kilku kilometrach przejeżdżałem obok jeziora Krasne, ale ponieważ zasadą jest "jeden wyjazd, jedno jezioro", więc udawałem, że go nie zauważam. Droga zaprowadziła mnie ostatecznie do Ostrowa Lubelskiego. Jadąc nią zauważyłem, że czasami trawa jest rzeczywiście bardziej zielona po drugiej stronie. Mój pas jezdni był zniszczonym asfaltem, obramowanym na poboczu wykopami. Pas w przeciwnym kierunku to idealny, świeżo położony asfalt. Pech. Z Ostrowa postanowiłem pojechać nie do Łęcznej, a do Lubartowa. Kiedyś w głęboką noc stanąłem przed tym samym wyborem i padło na Łęczną, bo wiedziałem, że jakość tej drogi jest dobra. Okazało się, że łącznik z Lubartowem też nie jest zły. W mieście uzupełniłem płyny i wbiłem się na DK19. Kilka kilometrów przed Niemcami zobaczyłem przed sobą grupę rowerzystów w pomarańczowych strojach. Jak na służby porządkowe jechali zbyt szybko i rzeczywiście okazali się uczestnikami ustawki Rowerowego Lublina. Z sakwami cisnęli tak mocno, że musiałem się ostro spinać, aby ich dojść. Przed Niemcami spore korki i z pewną satysfakcją mijałem hordy samochodów tkwiące w bezruchu. Nowo położony asfalt przed Lublinem jest tak szybki, że podczas zjazdu w Elizówce obleciał mnie lekki strach, bo bez dokręcania pędzi się tam na złamanie karku. Przelatujące z obu stron samochody jeszcze potęgują poczucie zagrożenia. Do domu dotarłem, gdy Słońce wisiało już nad horyzontem – długie czerwcowe dni to jest to!


Kładka na obwodnicą Lublina
Kładka na obwodnicą Lublina © chirality

Infrastruktura nad jeziorem Łukcze
Infrastruktura nad jeziorem Łukcze © chirality

Jezioro Łukcze
Jezioro Łukcze © chirality



  • DST 164.77km
  • Czas 06:23
  • VAVG 25.81km/h
  • VMAX 43.10km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 317m
  • Sprzęt Szosant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jezioro Wytyckie

Wtorek, 11 listopada 2014 · dodano: 12.11.2014 | Komentarze 0

Po wycieczce nad jezioro Dratów w ramach objazdu podlubelskich akwenów, tym razem postanowiłem udać się nad Jezioro Wytyckie, które jest obszarowym liderem Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego. Z Lublina wyjechałem tuż po południu i mogłem się tylko cieszyć z pięknej słonecznej pogody. Nie zdążyłem jednak jeszcze wyjechać z miasta, a już złapałem kapcia. Pomimo tego, że miałem zapasową dętkę, to jednak załatałem tę przebitą, aby ewentualnego kolejnego kapcia złapanego nocą móc naprawić sprawniej. Na szczycie zjazdu w Ciecierzynie wyprzedziłem parę rowerzystów i trochę zdeprymowało mnie to, że jeden z nich siadł mi zbyt ciasno na kole - gdybym podczas zjazdu musiał gwałtownie hamować, byłoby nieciekawie. W Niemcach odbiłem na wschód w stronę Jawidza, a następnie wzdłuż Wieprza dotarłem do Łęcznej. Podróż kontynuowałem drogą włodawską i po minięciu Jeziora Głębokiego odbiłem na północny-wschód. Do celu chciałem dotrzeć przed zachodem Słońca, a ponieważ naprawa kapcia trochę plany nadwyrężyła, więc darowałem sobie wszelkie postoje. W okolice Jeziora Wytyckiego dotarłem na styk i przez chwilę martwiłem się, czy uda mi się dostać na jego brzeg. Jezioro to wygląda od wschodu jak warownia - od cywilizacji oddziela je wysoka grobla, u podnóża której płynie niewielka rzeczka Włodawka robiąca za fosę. Na szczęście po odbiciu na Wólkę Wytycką i przekroczeniu Włodawki znalazłem się przy grobli. Nad samym jeziorem nie zabawiłem długo, bo bezczynność zaczynała mnie wychładzać. Cała droga powrotna już na lampkach. Ponieważ podczas tego wyjazdu chciałem zatoczyć pętelkę dookoła Poleskiego Parku Narodowego, więc pociągnąłem dalej drogą włodawską do miejscowości Kołacze, gdzie odbiłem na zachód w kierunku Sosnowicy, w której skręciłem na południe w kierunku Łęcznej. Kilka kilometrów przez Ludwinem zawinąłem na stację benzynową, gdzie z ulgą uzupełniłem płyny, bo pragnienie już od wielu kilometrów mi uwierało. Odcinek Łęczna-Lublin to już standard, a intensywny ruch samochodowy połączony z brakiem pobocza nie pozwalał na chwilę relaksu. Na tej trasie znajduje się czarny punkt z tablicą informującą o liczbie ofiar śmiertelnych i rannych. Pomyślałem sobie, że ta tablica robiłaby większe wrażenie, gdyby liczby ofiar były napisane kredą, a nie farbą. W Lublinie nad Bystrzycą kotłowała się mgła i ciągnęło takim chłodem, że poczułem ulgę, gdy w końcu dotarłem do domu.

Małe ale głębokie - Jezioro Głębokie koło Cycowa
Małe ale głębokie - Jezioro Głębokie koło Cycowa © chirality

Zachód Słońca nad Jeziorem Wytyckim
Zachód Słońca nad Jeziorem Wytyckim © chirality

Śluza na Włodawce. W tle grobla Jeziora Wytyckiego
Śluza na Włodawce. W tle grobla Jeziora Wytyckiego © chirality

Elementy napędu śluzy na Włodawce
Elementy napędu śluzy na Włodawce © chirality

Elementy napędu śluzy na Włodawce
Elementy napędu śluzy na Włodawce © chirality

Jezioro Wytyckie
Jezioro Wytyckie © chirality

Jezioro Wytyckie
Jezioro Wytyckie © chirality

Nad Jeziorem Wytyckim
Nad Jeziorem Wytyckim © chirality

Jezioro Wytyckie
Jezioro Wytyckie © chirality



  • DST 92.58km
  • Czas 03:36
  • VAVG 25.72km/h
  • VMAX 36.80km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 289m
  • Sprzęt Szosant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jezioro Dratów

Sobota, 25 października 2014 · dodano: 26.10.2014 | Komentarze 0

W ramach objazdu podlubelskich jezior tym razem padło na Dratów. Do celu dojechałem bocznymi drogami w większości na nosa, więc trochę kluczenia było. Wiatr bardzo konkretny, który nie tylko spowalniał, ale i wychładzał. Miałem nadzieję, że nad jeziorem będą jakieś lasy, ale nic z tego - otwarta przestrzeń, więc wygwizdów jak się patrzy. Dlatego też o dłuższym postoju nie było mowy. Samo jezioro jest dosyć duże, ale nie wyglądało na takie o ambicjach turystycznych. Akurat trwa tam renowacja wałów, więc krajobrazy iście księżycowe. Do Lublina wróciłem przetartym szlakiem głównymi drogami przez Łęczną, od której przejazd już na lampce. Przed Lublinem w miejscowości Długie mała niespodzianka w postaci nowego zakazu ruchu rowerowego, który wyrósł tam za sprawą oddanej niedawno do użytku obwodnicy S17. Po chwili konsternacji wypatrzyłem w oddali jakąś kładkę nad obwodnicą. Rozwiązanie jest dla rowerzystów lekko niebezpieczne, bo aby się tam dostać trzeba na ruchliwej drodze popełnić lewoskręt. A w nocy nie jest w tym miejscu ciekawie.

Meandrujący Wieprz w Łańcuchowie
Meandrujący Wieprz w Łańcuchowie © chirality

Meandrujący Wieprz w Łańcuchowie
Panorama meandrującego Wieprza w Łańcuchowie © chirality

Kopalnia Węgla Kamiennego w Bogdance
Kopalnia Węgla Kamiennego w Bogdance © chirality

Berga przy KWK Bogdanka
Berga przy KWK Bogdanka © chirality

Zachód Słońca nad jeziorem Dratów
Zachód Słońca nad jeziorem Dratów © chirality

Kanał nad jeziorem Dratów
Kanał nad jeziorem Dratów © chirality

Śluza na kanale przy jeziorze Dratów
Śluza na kanale przy jeziorze Dratów © chirality

Jezioro Dratów
Jezioro Dratów © chirality

Łańcuch napędu śluzy przy jeziorze Dratów
Wymagający shake'a łańcuch napędu śluzy przy jeziorze Dratów © chirality

Jezioro Dratów
Jezioro Dratów © chirality

Kanał nad jeziorem Dratów
Kanał nad jeziorem Dratów © chirality

Śluza na kanale przy jeziorze Dratów
Śluza na kanale przy jeziorze Dratów © chirality

Demolka wałów nad jeziorem Dratów
Demolka wałów nad jeziorem Dratów © chirality

Miarka poziomu wody nad jeziorem Dratów
Miarka poziomu wody nad jeziorem Dratów © chirality

Eksplozja pałki tataraku
Eksplozja pałki tataraku © chirality



  • DST 99.05km
  • Teren 1.00km
  • Czas 03:33
  • VAVG 27.90km/h
  • VMAX 40.30km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 298m
  • Sprzęt Szosant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jezioro Rogóźno

Sobota, 11 października 2014 · dodano: 13.10.2014 | Komentarze 0

Piękna jesienna pogoda, którą postanowiłem wykorzystać do odwiedzenia kolejnego okolicznego jeziora – Rogóźna. Podróż do celu różnej jakości drogami gminnymi z krótkim postojem przy ruinach zamku w Zawieprzycach. Ponieważ do celu chciałem dojechać na nosa, więc postanowiłem nie wracać z Zawieprzyc na drogę Lubartów-Łęczna, a przeć dalej na północ. W pewnym momencie asfalty się skończyły i wpakowałem się na leśną gruntówkę. Trochę próbowałem po niej jechać, ale nie wychodziło mi to najlepiej. Końca tego raju nie było widać, dlatego też z podkulonym ogonem przeszedłem do planu, który pierwotnie odrzuciłem, i wróciłem na drugą stronę Wieprza do Jawidza. W Ludwinie podpiąłem się pod drogę wojewódzką i po kilku kilometrach znalazłem się nad Rogóźnem. Jezioro i jego okolice bardzo mi się podobały, bo w porównaniu z Piasecznem jest tam bardzo kameralnie. W trawie masa małych żabek, które jednak nie chciały cierpliwie pozować do zdjęć. Podobnie jak ławice narybku w samym jeziorze, które płoszył tupot moich bloków na kładce – ja w lewo, ławica w prawo; ja w prawo, ławica w lewo, itd. Kilku wędkarzy moczyło kije, ktoś grillował, w barze kilku klientów. Cisza i spokój. Ponieważ dzień zbliżał się ku końcowi, musiałem się niestety zwijać. Do Łęcznej dojechałem jeszcze bez lampek i zatrzymałem się na chwilę, aby przy zapadającym zmroku obfotografować grę świateł w fontannie na rynku. Potem jazda do Lublina z pełnym oświetleniem w towarzystwie bardzo intensywnego ruchu samochodowego.


Spóźniłem się... z zamku w Zawieprzycach są już tylko ruiny
Spóźniłem się... z zamku w Zawieprzycach zostały już tylko ruiny © chirality

Kaplica w Zawieprzycach
Kaplica w Zawieprzycach © chirality

Wieprz tuż po zbiegu z Bystrzycą w Zawieprzycach
Wieprz tuż po zbiegu z Bystrzycą w Zawieprzycach © chirality

Wieprz tuż przed zbiegiem z Bystrzycą w Kijanach
Wieprz w Kijanach tuż przed zbiegiem z Bystrzycą  © chirality

Chyba jakieś łuskwiaki, ale głowy nie dam
Chyba jakieś łuskwiaki, ale głowy nie dam © chirality

Jezioro Rogóźno
Jezioro Rogóźno © chirality

Szuwary nad jeziorem Rogóźno
Szuwary nad jeziorem Rogóźno © chirality

Równouprawnienie nad jeziorem Rogóźno
Równouprawnienie nad jeziorem Rogóźno © chirality

Fontanna w Łęcznej
Fontanna w Łęcznej © chirality

Fontanna w Łęcznej
Fontanna w Łęcznej © chirality

Fontanna w Łęcznej
Fontanna w Łęcznej © chirality

Fontanna w Łęcznej
Fontanna w Łęcznej © chirality



  • DST 100.97km
  • Czas 03:22
  • VAVG 29.99km/h
  • VMAX 42.80km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 221m
  • Sprzęt Szosant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kwiatek Mistrzem Polski!

Niedziela, 28 września 2014 · dodano: 28.09.2014 | Komentarze 0

Tak krzyczeli jacyś ludzie z samochodu, który mnie na trasie wyprzedzał. Niech im będzie. Po odwiedzeniu jeziora Firlej w ramach inspekcji podlubelskich akwenów, dzisiaj postanowiłem podjechać nad jezioro Piaseczno, bo dawno tam nie byłem. Pomimo dosyć niskiej temperatury jechało się bardzo przyjemnie, a to zapewne za sprawą ostrego jesiennego słońca. W Łęcznej policyjna blokada i wszyscy kierowcy proszeni o dmuchanie w alkomat, ale mnie przepuścili (musiała to być jakaś większa akcja, bo w drodze powrotnej w Rogóźnie sytuacja się powtórzyła i tym razem musiałem, po raz pierwszy w życiu, dmuchać w to ustrojstwo - było nerwowo). W Ludwinie skręciłem w złą drogę i na kilka kilometrów wpakowałem się na dosyć fatalny asfalt. Nad Piasecznem posezonowa cisza i spokój; jedynie kilku wędkarzy, spacerowiczów i rowerzystów. Trochę zbyt długo chodziłem po okolicznych lasach. więc w drodze powrotnej jechałem pod zdecydowanie zbyt szybko zachodzące Słońce. Do DDR nad Bystrzycą w Lublinie dojechałem na styk ze zmrokiem i przez ostatnie kilometry musiałem trochę wytężać wzrok. Lampkę niby miałem, ale tak blisko od domu nie chciało mi się jej instalować.


Jezioro Piaseczno
Jezioro Piaseczno © chirality

Jezioro Piaseczno
Jezioro Piaseczno © chirality

Nad jeziorem Piaseczno
Nad jeziorem Piaseczno © chirality

Jezioro Piaseczno
Jezioro Piaseczno © chirality

Jezioro Piaseczno
Jezioro Piaseczno © chirality

Jezioro Piaseczno
Jezioro Piaseczno © chirality

Na szczycie mrowiska
Na szczycie mrowiska - ciężko zrobić dobre zdjęcie mrówkom z łapy © chirality

Amanita muscaria
Amanita muscaria © chirality

Armillaria mellea
Armillaria mellea © chirality

Boletus badius
Boletus badius © chirality



  • DST 95.57km
  • Czas 03:14
  • VAVG 29.56km/h
  • VMAX 47.60km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 333m
  • Sprzęt Szosant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jezioro Firlej

Sobota, 13 września 2014 · dodano: 14.09.2014 | Komentarze 0

Dzisiaj pod moimi oknami festyn z okazji 35-lecia osiedla Czuby. Lokalny patriotyzm przegrywa jednak z ładną pogodą. Wybrałem się więc nad jezioro Firlej, do którego dojechałem DK19. Nad jeziorem cisza i spokój. Jedynie kilku rolkarzy i rowerzystów kręciło na DDR oplatającej wodę leniwe kółka. Z przyjemnością posiedziałbym tam znacznie dłużej, ale musiałem się szybko zbierać, żeby zdążyć do domu przed zmrokiem. Powrót gminnymi drogami, które jakościowo trochę się różnią od DK19. Powiało optymizmem, gdy przejeżdżałem przez Samoklęski i Biadaczkę. Po powrocie do domu powitał mnie festyn rozkręcony na dobre - właśnie koncert dawał zespół emerytów. A potem do późnej nocy reggae.


Moje osiedle jest 35 lat stare
Moje osiedle jest 35 lat stare © chirality

Atrakcje na 35-lecie osiedla Czuby w Lublinie
Atrakcje na 35-lecie osiedla Czuby w Lublinie © chirality

Zjazd w Ciecierzynie k/Lublina na DK19
Zjazd w Ciecierzynie k/Lublina na DK19 © chirality

Jezioro Firlej
Jezioro Firlej © chirality