Info

avatar Jestem chirality z Lublina. Mam przejechane 42279.29 km, w tym 945.90 km w terenie, z prędkością średnią 23.87 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

2020 button stats bikestats.pl

2019 button stats bikestats.pl

2018 button stats bikestats.pl

2017 button stats bikestats.pl

2016 button stats bikestats.pl

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

Wykresy roczne

Wykres roczny blog rowerowy chirality.bikestats.pl

Archiwum



  • DST 36.45km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 26.04km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 179m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Zemborzycki

Niedziela, 7 maja 2017 · dodano: 08.05.2017 | Komentarze 0

W miarę ciepło, ale dzień z przelotnymi opadami deszczu. Gdy wyjeżdżałem niebo wyglądało niepewnie, ale na szczęście dwie pętelki dookoła Zalewu udało się pokonać na sucho. Według prognoz wiatr niby powinien na zachodnim brzegu pomagać, ale coś z nim było nie tak, bo momentami mocno mną tarmosił. Przez kawałek do zapory powiozłem się na kole jakiegoś górala, a na powrocie ktoś dla odmiany siedział na moim.


Kategoria <50, dzień, samotnie, szosa, teren


  • DST 36.44km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:28
  • VAVG 24.85km/h
  • VMAX 36.60km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 181m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Zemborzycki

Sobota, 6 maja 2017 · dodano: 07.05.2017 | Komentarze 0

Piękna pogoda, więc po raz drugi w tym roku mogłem się przejechać na krótko. Dwie pętelki dookoła Zalewu i pomimo późnej pory, wielu rowerzystów na trasie. Na zachodnim brzegu brałem południowy wiatr na twarz, ale nie był on jakoś specjalnie mocny. Podjąłem też próbę złapania koła jakiegoś szosowca, ale nic z tego nie wyszło. Powrót przy ciekawym zachodzie słońca, więc trochę żałowałem, że pod ręką nie było aparatu.

Kategoria <50, dzień, samotnie, szosa, teren


  • DST 36.21km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 19.57km/h
  • VMAX 36.20km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 201m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Lublinie i Zalew Zemborzycki

Piątek, 5 maja 2017 · dodano: 06.05.2017 | Komentarze 0

Na początku transportowo po mieście, a późnym popołudniem pętelka dookoła Zalewu. Dzień z przelotnymi opadami deszczu, które gdzieś tam w Lublinie mnie złapały, jednak temperatury znośne. Nad Zalew wyjechałem tuż po deszczu, ale na trasie nie było jakoś specjalnie mokro. Zachodni brzeg wręcz suchy, na wschodnim już gorzej, bo tam zawsze głęboki cień, a w samym lesie dostawałem już błotem po twarzy. Rachityczny wschodni wiatr, więc trochę mnie dziwiła obecność wielu żaglówek na wodzie. Przyroda ma sporo do nadrobienie po kiepskiej pierwszej połowie wiosny, ale już na polach rzepaku zaczyna się przez zieleń przebijać żółć.
Garmin Connect usunął właśnie możliwość korekcji danych wysokościowych. Teraz, jeżeli ślad rejestruje się razem z danymi z wysokościomierza barycznego, to one i tylko one są brane do statystyk i nie ma możliwości ich „korekcji” na podstawie danych topograficznych (ta opcja jest brana z automatu dla śladów rejestrowanych bez wysokościomierza). Ma to w sumie sens, ale dla swoich śladów, które rejestruję z wysokościomierzem, zawsze i tak robiłem korekcję, bo po niej sumaryczne przewyższenia wychodziły niższe. Robiłem tak po to, aby uniknąć zawyżania tych danych, godząc się na ich zaniżanie. Teraz moja standardowa pętelka dookoła Zalewu to 110 m przewyższeń, gdy jeszcze nie tak dawno było to <70 m. Przekłada się to więc na prawie ~60% wzrost bez jakichkolwiek ruchów górotworu.


Ślimak z gwoździem
Ślimak z gwoździem © chirality



  • DST 36.45km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 25.73km/h
  • VMAX 35.60km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 97m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Zemborzycki

Środa, 3 maja 2017 · dodano: 03.05.2017 | Komentarze 0

Po deszczowym poranku pogoda się poprawiła i dwie pętelki dookoła Zalewu robiłem już w słońcu. Było w miarę ciepło, a do tego wiatr bardzo na zachodnim brzegu pomagał. Na trasie sporo rowerzystów i, niestety, rolkarzy, więc trochę nerwówki było.


Wiśniowy desant
Wiśniowy desant © chirality

Kategoria <50, dzień, samotnie, szosa, teren


  • DST 46.92km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 22.52km/h
  • VMAX 37.50km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 178m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Lublinie i Zalew Zemborzycki

Wtorek, 2 maja 2017 · dodano: 02.05.2017 | Komentarze 0

Na początku transportowo po mieście, a późnym popołudniem nad Zalew przekręcić dwie pętelki. Ciepło i słonecznie, ale całokształt psuł mocny wschodni wiatr. Wczoraj nieopatrznie nadziewałem się nań na zachodnim brzegu, więc dzisiaj już wiedziałem, w którym kierunku Zalew objeżdżać. Całość przejechałem na dwóch przełożeniach, które jeszcze jako tako w moim napędzie funkcjonują. Na płaskim dało się w miarę przyzwoicie jechać na wysokiej kadencji, ale nawet na łagodnych zjazdach zdecydowanie brakowało mniejszej koronki. Albo trzech. Nie dane było mi się powieźć nikomu na kole, ale ktoś dosyć długo siedział na moim.



  • DST 36.44km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:27
  • VAVG 25.13km/h
  • VMAX 37.50km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 95m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Zemborzycki

Poniedziałek, 1 maja 2017 · dodano: 01.05.2017 | Komentarze 0

Pojechałem nad Zalew przekręcić dwie pętelki. Bardzo przyjemny wyjazd, bo znacznie cieplej, niż to bywało ostatnio, a do tego sucho i słonecznie. Wschodni wiatr trochę dokazywał, ale rzadko musiałem się z nim mierzyć twarzą w twarz. Na trasie wielu rowerzystów, ale niestety również spacerowiczów i rolkarzy. Mało brakowało, a jadący z naprzeciwka rowerzysta skasowałby brzdąca, który bezmyślnie wtargnął mu pod koła. Na drugim kółku powiozłem się trochę na kole szosowca i górala, co traktuję jako należny bonus.
Pomimo że The Indian Pacific Wheel Race został formalnie przerwany ostatniego dnia marca po tragicznej śmierci Mike'a Hall'a, to jednak nieformalnie trwał prawie przez cały kolejny miesiąc. Trzy dni temu, gdy do mety dotarła Christie Hamilton, na trasie nie pozostał już nikt. Mam nadzieję, że tragedia, z którą ten wyścig jest powszechnie utożsamiany nie sprawi, że jego pierwsza edycja okaże się ostatnią. Dla przeciętnego Europejczyka Australia ma posmak egzotyki, więc kibicowanie zawodnikom poruszającym się po kontynencie pod spodem naszego globu to wielka frajda. Jest to również tani sposób na promocję Australii. Bez tego wyścigu nie wiedziałbym, gdzie dokładnie leży Perth, Adelajda, Canberra, czy Sydney. Nie widziałbym, że jest tam Nullarbor i Alpy. W przyszłości organizatorzy powinni jednak zrobić wszystko, aby w miarę możliwości puszczać zawodników mniej uczęszczanymi drogami. Należy też znormalizować wymagania dotyczące oświetlenia, które powinny być zdecydowanie wyższe, niż minimum określone prawem. Warto również otwartym tekstem ustalić, co staje się z imprezą na wypadek ewentualnej śmierci jednego z uczestników. Działałoby to na potencjalnych śmiałków w podobny sposób, jak komunikaty ministra zdrowia na paczkach papierosów.

Kategoria <50, dzień, samotnie, szosa, teren


  • DST 99.79km
  • Czas 05:53
  • VAVG 16.96km/h
  • VMAX 36.70km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 349m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piękny Wschód

Sobota, 29 kwietnia 2017 · dodano: 29.04.2017 | Komentarze 0

Ponieważ pierwsze kilometry maratonu rowerowego Piękny Wschód przebiegały blisko Lublina, postanowiłem pojechać jego kawałek pod prąd i porobić zdjęcia zawodnikom, gdy ich twarze zdobi jeszcze uśmiech, a nie grymas bólu i zwątpienia (chociaż i to też byłoby ciekawe, o ile nie ciekawsze). Niestety z samego rana ulewa, która rozbujała się dzień wcześniej, miała się nadal dobrze, więc wyjazd z konieczności zaczął się opóźniać. Dom opuściłem razem z ostatnią kroplą deszczu i na trasę Pięknego Wschodu wbiłem się w podlubelskim Łuszczowie na styk, tzn. nim którykolwiek z zawodników tam dotarł. Potem jadąc w kierunku Ostrowa Lubelskiego strzelałem zdjęcia biorącym udział w tym szaleństwie. Warunki były takie sobie, bo nie tylko zimno, ale i na zmasakrowanych asfaltach sporo stojącej wody. Myślę jednak, że zawodnikom, szczególnie tym jadącym samotnie, najbardziej przeszkadzał mocny zachodni wiatr, który bez wytchnienia wiał z prawej flanki. Na trasie spotkałem jednego DNF (kontuzja) i stałem się posiadaczem kurtki przeciwdeszczowej. Jej właściciel musiał wystartować z Parczewa w jednej z pierwszych grup i mam nadzieję, że się po zgubę zgłosi. Gdybym się bawił w Stravę, to pewnie wpadłoby dzisiaj kilkadziesiąt flyby'ów. Ponieważ początkowo miałem zamiar dotrzeć jedynie do Łuszczowa (raptem kilkanaście kilometrów od domu) i tam fotografować na potęgę (kilkaset zdjęć na tym samym tle...), więc w trasę wyjechałem zupełnie bez niczego – zero płynów, jedzenia, pieniędzy, dokumentów, czy zestawu do łatania ewentualnych kapciów. Dotarło to do mnie w Ostrowie, więc powrót do Lublina nie tylko z duszą na ramieniu, ale i na oparach. Nigdy więcej. No ale w sumie nastrzelałem masę zdjęć, aż do zapchania karty pamięci. Kiedyś się zmobilizuję i to wszystko obrobię, a link do galerii zamieszczę w wątku Pięknego Wschodu na podrozerowerowe.info. Uczestnikom tej przejażdżki się to bez wątpienia należy.


Lubelska fauna wita rowerzystów
Lubelska fauna wita rowerzystów © chirality

Sprechen Sie Deutsch?
Sprechen Sie Deutsch? © chirality

Piękny Wschód - widać po drzewie, jak wiało
Piękny Wschód - widać po drzewie, jak wiało © chirality

Mój rower się łapie na ten zakaz
Mój rower  łapie się na ten zakaz © chirality

Piękny wschód
Piękny wschód © chirality



  • DST 8.71km
  • Czas 00:36
  • VAVG 14.52km/h
  • VMAX 30.60km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 60m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Lublinie

Piątek, 28 kwietnia 2017 · dodano: 28.04.2017 | Komentarze 0

Transportowo po mieście. Większość w lekkim deszczu, a do tego w centrum Lublina wkopałem się w konkretne korki.
Czterdziesty drugi dzień The Indian Pacific Wheel Ride okazał się ostatnim, bo Christie Hamilton dojechała w końcu do mety w Sydney. Przez ostatnie kilka dni towarzyszyli jej w podróży Michael „Crutchy” Crutch i Ben „Mangorider” Griffith, więc pewnie jazda była o wiele łatwiejsza. Wypadałoby podsumować IPWR, co postaram się zrobić w następnym wpisie.

Kategoria <50, dzień, sakwy, samotnie, szosa


  • DST 7.49km
  • Czas 00:27
  • VAVG 16.64km/h
  • VMAX 29.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 51m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Lublinie

Wtorek, 25 kwietnia 2017 · dodano: 25.04.2017 | Komentarze 0

Transportowo po mieście. Aberracja pogodowa, bo ciepło jak w uchu. Wiało jednak nadal konkretnie.
W trzydziestym dziewiątym dniu The Indian Pacific Wheel Ride Christie Hamilton dojechała do Canberry, łamiąc jednocześnie barierę 5000 km. Trochę zaskakujące, bo miała się dzisiaj nie ruszać ze względu na intensywny ruch samochodowy na koniec długiego weekendu. Towarzyszył jej na trasie Michael „Crutchy” Crutch, który dotarł do mety IPWR wieki temu. I może to zmotywowało ją do kręcenia do samej stolicy. 400 km do mety, więc pewnie zajmie jej to dwa dni z groszami.

Kategoria <50, dzień, sakwy, samotnie, szosa


  • DST 23.82km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:05
  • VAVG 21.99km/h
  • VMAX 37.30km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 63m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Zemborzycki

Poniedziałek, 24 kwietnia 2017 · dodano: 24.04.2017 | Komentarze 0

Późnym popołudniem wyjechałem na standardową pętelkę dookoła Zalewu. Trochę cieplej i mniej wietrznie, niż wczoraj, więc przyjemność z jazdy odpowiednio wyższa. Na trasie wyprzedzało mnie kilku szosowców, którym próbowałem siadać na koło. Bezskutecznie.
W trzydziestym ósmym dniu The Indian Pacific Wheel Ride Christie Hamilton nie ujechała jakoś specjalnie daleko. Myślałem, że złamie dzisiaj 5000 km, ale nic z tego. W Australii będzie jutro końcówka długiego weekendu i Christie nie chce zapuszczać się tego dnia na autostradę Monaro prowadzącą do Canberry. Zginął na niej Mike Hall, więc jej lęki nie są jakoś specjalnie irracjonalne.

Kategoria <50, dzień, samotnie, szosa, teren