Info

avatar Jestem chirality z Lublina. Mam przejechane 42279.29 km, w tym 945.90 km w terenie, z prędkością średnią 23.87 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

2020 button stats bikestats.pl

2019 button stats bikestats.pl

2018 button stats bikestats.pl

2017 button stats bikestats.pl

2016 button stats bikestats.pl

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

Wykresy roczne

Wykres roczny blog rowerowy chirality.bikestats.pl

Archiwum



  • DST 263.88km
  • Czas 09:49
  • VAVG 26.88km/h
  • VMAX 49.10km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 1199m
  • Sprzęt Szosant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ani Golgota, ani piknik

Sobota, 28 czerwca 2014 · dodano: 28.06.2014 | Komentarze 0

czyli Lublin-Hrubieszów-Krasnystaw-Lublin. Po niedawnych odwiedzinach w Rykach i Puławach w ramach Stolice Lubelskich Powiatów Tour 2014, na dzisiaj zaplanowałem uderzyć na południowy-wschód i zawitać do Krasnegostawu i Hrubieszowa. Rozrysownie trasy było trochę kłopotliwe, gdyż linia Krasnystaw-Hrubieszów przebiega w bliskiej odegłości od Chełma na północy i Zamościa na południu. Te dwa miasta są również stolicami powiatów i mógłbym je odhaczyć w czasie tego wyjazdu małym nakładem sił, ale planuję odwiedzić je w ramach innych wycieczek. Chciałem również uniknąć powrotu z Hrubieszowa tą samą trasą, którą do niego przybyłem. Dlatego wyznaczyłem dwie nitki Lublin-Hrubieszów, z których jedna biegła po drogach głównych, a druga wręcz przeciwnie. Tę drugą zdecydowałem się wykorzystać na dojazd do celu, bo lepiej tarmosić się ze spodziewanymi wertepami na świeżo. Do tego trasa ta była o 20 km dłuższa i jak sie również okazało, trzeba ją było pokonać pod wiatr. Przed wyjazdem wbiłem sobie do głowy szacunek dla dystansu (życiówka), ponieważ nie miałem zielonego pojęcią, jak mój organizm na takie coś zareaguje. Konsekwentnie, wykluczyłem wszelkiego rodzaju heroizmy, szczególnie na początku, gdy noga aż się rwie, żeby mocniej deptać na korbę.


 photo powiaty_03a_zpse006e643.gif
This artwork, "Stolice Lubelskich Powiatów Tour 2014", is a derivative of "Mapa administracyjna województwa lubelskiego '' by MaKa (CC BY SA )."Stolice Lubelskich Powiatów Tour 2014" is licensed under CC BY SA by chirality.

Poranny wyjazd opóźniła planowana wcześniej wizyta w znanej niemieckiej sieci supermarketów, gdzie odbywał się był dzień rowerowy. Interesowała mnie jedynie torba podsiodłowa z narzędziami, którą nomen omen kupiłem dla samej torby (narzędzia już mam). Niska cena, solidne wykonanie, wodoodporność - czego chcieć więcej. Zamontowałem to to do mojego roweru, napełniłem niezbędnymi gratami i udałem się w drogę. Pierwsze ~50 km to znane mi rejony i dopóki jechałem drogą 835 (~40 km), stan nawierzchni był w porządku. No a potem się zaczęło. Już Forrest Gump mawiał, że drogi są jak pudełko czekoladek; nigdy nie wiesz, na jaką trafisz. Problem z lubelskimi czekoladkami jest jednak taki, że ich "najlepiej spożyć przed" przypadała na czasy późnego Edwarda "Pomożecie" Gierka. Mogłem się naocznie przekonać, że "ch** tam z tą Polską wschodnią" to jednak nie tylko czcze gadanie jakiegoś niewychowanego ćwoka. Oczywiście krajobrazowo te tereny powalają. Przez jakieś 100 km jechałem skąpany w zieloności i moje oczy mieszczucha nasycały się chlorofilem ile wlezie. Drogi puste, a i ludzi napotykałem od wielkiego dzwona. W Hrubieszowie zrobiłem przerwę na posiłek. Pod Domem Kultury szykował się jakiś koncert, ale załapałem się jedynie na strojenie instrumentów. Nie chciałem się tam zasiedzieć, więc zebrałem się na jazdę w kierunku Krasnegostawu. Pierwsze 20 km to droga 844 na północ w kierunku Chełma z późniejszym odbiciem na zachód w Teratynie na drogę 846. Ten odcinek jechałem pełen oczekiwań, bo dziecięciem będąc bywałem w Teratynie na wakacjach. Myślałem, że wizyta w tej miejscowości odświeży mi pamięć i coś tam rozpoznam. Niestety, srodze się rozczarowałem, bo nic nie wydawało mi się znajome. W okolicach miejscowości Uchanie wyprzedziło mnie dwóch szosowców kręcących treningową pętelkę do Chełma. Przez dłuższą chwilę zastanawiałem się, czy nie powieźć im się na kole. Z jednej strony zawsze to łatwiej, ale z drugiej obiecałem sobie przed startem, że szarpanie tempa sobie odpuszczę. Koniec końców, powiozłem się na kole kilka kilometrów - wrażenia jak najbardziej pozytywne :-). W Krasnymstawie zatrzymałem się jedynie na fotkę z tablicą z nazwą miasta, bo jak najszybciej chciałem dotrzeć do znanych mi okolic bliżej Lublina. DK17 wiodąca do Piask solidnie zastawiona pachołkami. Do tego na białej linii oddzielającej pobocze, fragmentami poinstalowane w asfalcie odblaski (chyba). Te ustrojstwa wystają kilka centymetrów ponad asfalt - pewnie w nocy wygląda to uroczo, ale dla rowerzystów może być zabójcze. Maszt w Piaskach widziałem przez prawie 20 km i gdy go ominąłem, wjechałem do znajomych mi rewirów. W Piaskach krótka przerwa na uzupełnienie płynów, a po niej ostatni odcinek drogą serwisową ekspresówki do Lublina. Do domu zawinąłem jeszcze za dnia (jako niepoprawny optymista, w drogę nie zabrałem lampki przedniej) i, jak się chwilę potem okazało, przed deszczem.
Jeżeli chodzi o zagrożenia na trasie, to biorąc pod uwagę jej długość, było ich niewiele. Raz samochód wyprzedził mnie nieprzyzwoicie blisko. Dwa razy psy wyskoczyły do mnie z lewego pobocza, kłapiąc ryjami i obierając kurs na zderzenie - musiałem odbijać na pobocze, aby się z nimi nie spotkać i nie upaprać ramy psimi wnętrznościami. No i w samym Lublinie jakiś delikwent, widząc mnie jadącego skulonego z dość długiego zjazdu, postanowił pokazać, kto jest szefem i wylazł z rowerem na przejście. Szans na bezpieczne wyhamowanie nie było i gdyby nie to, że pas obok był wolny, nie byłbym w stanie zawodnika objechać. Zapytałem się go jeszcze, czy jest nienormalny (tu parafrazuję, bo moje słownictwo było niższych lotów), co potwierdził.
W trasie najbardziej obawiałem się jednak o ból w lędźwiowym odcinku kręgosłupa, który podczas ostatniej 100-kilometrowej przejażdżki dał mi popalić. Okazuje się, że jest to dosyć typowa przypadłość i Internety są pełne przeróżnych rad, jak ją wyeliminować. Z tego szumu informacyjnego jednak niewiele wynika. Ponieważ zauważyłem, że tymczasową ulgę przynosiło wstawanie z siodła i wyginanie lędźwi do przodu, postanowiłem tę pozycję przyjąć na stałe. No i lekkie pochylenie siodła noskiem do dołu kompletnie wyeliminowało tę delogliwość. Pojawiło się co prawda w zamian drętwienie palców lewej stopy, ale w trasie walczyłem z nim poprzez chwilowe wypinanie się z pedała. Z regulacją bloku będę się musiał jednak pobawić.
Reasumując, z wyjazdu jestem bardzo zadowolony. Na trasie nie było jakichś poważnych kryzysów i do bazy zawinąłem w znacznie lepszym stanie, niż się spodziwałem.

Zielona Lubelszczyzna
Zielona Lubelszczyzna © chirality

Plantacja chmielu na Lubelszczyznie
Plantacja chmielu na Lubelszczyźnie © chirality

Mój rower w Hrubieszowie
Mój rower w Hrubieszowie © chirality

Pomnik w Hrubieszowie
Pomnik Bolesława Prusa w Hrubieszowie © chirality

Przed Festiwalem Sztuk Wszelakich w Hrubieszowie
Przed Festiwalem Sztuk Wszelakich w Hrubieszowie © chirality

Ładne oblicze centrum Hrubieszowa
Ładne oblicze centrum Hrubieszowa © chirality

Rozbabrane centrum Hrubieszowa
Rozbabrane centrum Hrubieszowa © chirality

Mój nawigacyjny dylemat
Mój nawigacyjny dylemat © chirality

Dzieci biegnące do kościoła
Dzieci biegnące do kościoła w Bończy © chirality

Mój rower w Krasnymstawie
Mój rower w Krasnymstawie © chirality

Maszt w Piaskach
Maszt w Piaskach © chirality

Fontanna w Piaskach
Fontanna w Piaskach © chirality




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.