Info
Jestem chirality z Lublina. Mam przejechane 42279.29 km, w tym 945.90 km w terenie, z prędkością średnią 23.87 km/h.Więcej o mnie.
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
Moje rowery
Wykresy roczne
+2
°
C
+2°
-2°
Lublin
Niedziela, 18
Poniedziałek | +1° | -1° | |
Wtorek | +2° | 0° | |
Środa | +3° | 0° | |
Czwartek | +3° | +2° | |
Piątek | +5° | 0° | |
Sobota | +2° | -3° |
Prognoza 7-dniową
- DST 104.91km
- Czas 03:57
- VAVG 26.56km/h
- VMAX 47.90km/h
- Temperatura 29.0°C
- Podjazdy 383m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Jezioro Firlej
Niedziela, 2 sierpnia 2015 · dodano: 16.01.2016 | Komentarze 0
Tradycyjny wypad nad jezioro Firlej. Początek kolejnej fali upałów, więc trzeba było uważać. Już po kilku kilometrach muszę luzować kask, bo objętość głowy w takich warunkach wzrasta. Przejazd do celu DK19, w tym obwodnicą Lubartowa. Bez historii, dzięki Bogu. Nad samym jeziorem chciałem wykręcić standardową pętelkę dookoła niego po DDR, ale odpuściłem – taka masa gawiedzi wszędzie, że jazda zupełnie do bani. Zamiast tego zadekowałem się na drewnianym pomoście i trochę popluskałem się w wodzie. Po jakiejś godzince leniuchowania udałem się w standardową drogę powrotną gminnymi drogami przez Kamionkę, Samoklęski i Krasienin. Jechało się bardzo ciężko, bo i zmęczenie, i upał, i kiepskie drogi, i wiatr z południa. Koło Kamionki wyprzedziłem rowerzystę na poziomce, ewidentnej samoróbce. Siedział sobie w niej jak król. Dalej widzę rowerzystkę, która przeraźliwie twardo bierze podjazd. Już chciałem jej zasugerować zmianę biegów, ale okazało się, że to single speed – przerzutki to jednak rewelacyjny wynalazek. Przy wjeździe do Lublina postanowiłem lekko zmodyfikować trasę. Zazwyczaj zjeżdżam ul. Willową do al. Solidarności, ale z tym zjazdem mam kupę złych wspomnień – łatwo się tam rozpędzić, ale ruch pieszy i samochodowy jest tam bardzo konkretny. Dlatego postanowiłem pociągnąć ul. Sławinkowską aż do al. Warszawskiej. Wszystkiego się spodziewałem, ale nie namiastki serpentyn w stylu górskim. Ponieważ jechałem tamtędy pierwszy raz, więc przezornie cisnąłem na hamulce. I całe szczęście, bo na quasi serpentynach można łatwo wylecieć z trasy. Ponieważ pod domem miałem prawie setkę, postanowiłem dokręcić jadąc pod zaporę na Zalewie. Wieczór, więc na DDR masa ludzi wracających z wypoczynku nad wodą. No i z daleka widzę dziewczę jadące mi na czołówkę, ale zakładam, że mnie widzi i w końcu odbije w swoje prawo. Wkrótce zdaję sobie jednak sprawę, że to nie nastąpi, walę na hamulce i odbijam skrajnie na lewo szlifując krawężnik. Rowerzystka zostawiła mi tam z 20 centymetrów i jakimś cudem udaje mi się uniknąć kontaktu. Słyszę pusty chichot dzierlatki – chichot, który drażni bębenki jak dźwięk styropianu ślizgającego się po szkle. Chichoczące dziewczę kontynuuje jazdę jak gdyby nigdy nic. Albo pijana, albo genetycznie skrzywdzona. Obstawiam to drugie. Dzisiaj było gorąco, ale ten tydzień ma być zaprawdę tropikalny. Obawiam się tego, bo mam w planach wypad na Ukrainę, a tam na równinach upały są bezlitosne.Perła nad jeziorem Firlej © chirality
Przystań na jeziorze Firlej © chirality
Kategoria 100-150, dzień, rower szosowy, samotnie, szosa
Komentowanie jest wyłączone.