Info

Więcej o mnie.

2020

2019

2018

2017

2016

2015

2014


Moje rowery
Wykresy roczne

+2
°
C
+2°
-2°
Lublin
Niedziela, 18
Poniedziałek | +1° | -1° | |
Wtorek | +2° | 0° | |
Środa | +3° | 0° | |
Czwartek | +3° | +2° | |
Piątek | +5° | 0° | |
Sobota | +2° | -3° |
Prognoza 7-dniową
- DST 97.07km
- Czas 05:01
- VAVG 19.35km/h
- VMAX 42.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 361m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Powrót z Roztocza
Niedziela, 28 sierpnia 2016 · dodano: 15.10.2016 | Komentarze 0
Noc była chłodna (byłem na siebie lekko wkurzony, że do sakwy nie wrzuciłem śpiwora), więc z niecierpliwością wyczekiwałem wschodu słońca. Trochę się opóźnił, bo pech chciał, że wschodni horyzont przesłaniało sporych rozmiarów wzgórze. W końcu wzeszło i przez dłuższą chwilę ogrzewałem się w jego promieniach. Gdy już złapałem trochę UV, wsiadłem na rower i doczłapałem się do centrum Szczebrzeszyna, gdzie na rynku rozsiadłem się ze śniadaniem. Przejechałem potem wzdłuż brzegu zbiornika w Nieliszu, który wyglądał pięknie w porannym słońcu. Krystalicznie czyste niebo, więc bardzo szybko po porannych chłodach pozostało tylko wspomnienie i zaczął się podobny do wczorajszego skwar. Do tego od Wierzbicy pojawiły się hopki, więc dosyć szybko zaczęło brakować mi płynów. Uzupełniłem je na rynku w Żółkiewce, gdzie obaliłem za jednym posiedzeniem litr mleka (mojego ulubionego napoju w sytuacjach kryzysowych). Słońce tak dawało, że przed Tokarówką zrobiłem na zadaszonym przystanku godzinną przerwę. Sącząc wodę mineralną obserwowałem rolnika przerzucającego na polu suszącą się skoszoną trawę. Widać było, że ma przez lata wypracowany system, bo szło mu to naprawdę sprawnie. Z kupki na kupkę. Trasę miał tak zaplanowaną, że unikał ostrych skrętów traktorem, gdy zbliżał się do miedzy. No ale nie mogłem tam wiecznie siedzieć, bo przez najbliższe godziny mogło robić się jedynie coraz bardziej gorąco. Gdy wjechałem do niecki w Sobieskiej Woli i zacząłem się z niej mozolnie wspinać, usłyszałem z pobliskiego gospodarstwa „zap***dalaj!”. Trochę mnie to oburzyło. -No przecież zap***dalam - odpowiedziałem głosowi w myślach. Przed Krzczonowem zaczęły pojawiać się grupy lubelskich przecinaków na szosówkach katujące okoliczne pagórki. Gdy dotarłem do DW835 dostałem dosłownie i w przenośni wiatru w skrzydła. Podmuchy z południa zaczęły szczerze pomagać, a do tego wylądowałem na często przejeżdżanej trasie. Jeszcze tylko parę hopek przed masztem w Bożym Darze i od Piotrkowa już z górki. Na zachodni brzeg Zalewu wjechałem o suchym bidonie, ale wtedy nie miało to już żadnego znaczenia. W domu zameldowałem się po trzynastej kompletnie ujechany. Podsumowując, ten dwudniowy wypad solidnie dał mi w kość. Skwar za dnia i chłód nocą skutecznie wydrenowały mnie z energii. Błędem było niezabranie w drogę śpiwora, szczególnie, że miejsca w sakwach nie brakowało. Krajobrazowo wycieczka bardzo udana, a do tego wpadło 12 gmin, w tym wszystkie brakujące z południowo-zachodnich rubieży mojego województwa.
Wschód słońca pod Szczebrzeszynem © chirality

Chrząszcz w Szczebrzeszynie © chirality

Jezioro Nielisz © chirality

Zaryzykuję © chirality

Po żniwach © chirality
Komentowanie jest wyłączone.