Info
Więcej o mnie.
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
Moje rowery
Wykresy roczne
+2
°
C
+2°
-2°
Lublin
Niedziela, 18
| Poniedziałek | +1° | -1° | |
| Wtorek | +2° | 0° | |
| Środa | +3° | 0° | |
| Czwartek | +3° | +2° | |
| Piątek | +5° | 0° | |
| Sobota | +2° | -3° |
Prognoza 7-dniową
Wpisy archiwalne w kategorii
szosa
| Dystans całkowity: | 41998.87 km (w terenie 944.90 km; 2.25%) |
| Czas w ruchu: | 1753:19 |
| Średnia prędkość: | 23.89 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 63.10 km/h |
| Suma podjazdów: | 154973 m |
| Liczba aktywności: | 829 |
| Średnio na aktywność: | 50.66 km i 2h 07m |
| Więcej statystyk | |
- DST 50.43km
- Czas 01:37
- VAVG 31.19km/h
- VMAX 47.70km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 218m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubelska pętelka
Czwartek, 5 czerwca 2014 · dodano: 05.06.2014 | Komentarze 0
Dzisiaj na miejscowym placu zabaw ekipa budowlańców zaczęła instalować dzieło jakiegoś amerykańskiego artysty. Mam nadzieję, że dzieci w mig załapią, o co w tym chodzi. Ja zaś musiałem udać się na rower, żeby to dokładnie przemyśleć. Padło na standardową 50-km pętelkę po południowo-zachodnich okolicach Lublina. Temperaturowo wręcz idealnie, a sama jazda bez dramatów, chociaż na DDR wiodącej do Zalewu Zemborzyckiego nieprzebrane tłumy. Żeby jednak zrozumieć to dzieło sztuki, będę się musiał udać na znacznie dłuższą jazdę.
Instalacja artystyczna w budowie na Czubach w Lublinie © chirality
Kategoria 50-100, dzień, rower szosowy, samotnie, szosa
- DST 35.26km
- Czas 01:09
- VAVG 30.66km/h
- VMAX 42.30km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 83m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Środa, 4 czerwca 2014 · dodano: 05.06.2014 | Komentarze 0
Standardowa pętla dookoła Zalewu. Dosyć tłoczno, a do tego dane mi było wyprzedzać dwóch prawdziwych policjantów na rowerach. Rowerzyści celebrowali Dzień Wolności, a jakże, zrywając symboliczne kajdany opresyjnej idei ruchu wahadłowego przez wąskie kładki na Bystrzycy. Kategoria <50, dzień, rower szosowy, samotnie, szosa
- DST 35.30km
- Czas 01:09
- VAVG 30.70km/h
- VMAX 41.80km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 79m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Wtorek, 3 czerwca 2014 · dodano: 05.06.2014 | Komentarze 0
Objazd standardowej pętelki dookoła Zalewu, żeby trochę rozruszać obite kolano. Początek lekko w bólu, ale później spoko. Zaczynają pylić topole, a to dla alergików oznacza albo łykanie piguł, albo efektywną ślepotę i zasmarkanie aż do kostek. Wybieram to pierwsze, bo leki antyhistaminowe czynią w tym względzie cuda. Sama trasa bez większych przygód, chociaż muszę sprawdzić, kiedy mija okres ochronny na rolkarzy. Kategoria <50, dzień, rower szosowy, samotnie, szosa
- DST 217.95km
- Teren 2.00km
- Czas 09:12
- VAVG 23.69km/h
- VMAX 38.90km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 434m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Włóczęga Północy II
Sobota, 31 maja 2014 · dodano: 12.02.2015 | Komentarze 0
Pod tym kryptonimem kryła się ustawka pod auspicjami Rowerowego Lublina, której celem było nie tylko przełamanie bariery 200-kilometrowego dystansu w dzień, ale również przymiarka do planowanej na drugą połowę czerwca jazdy dobowej na dystansie 400 km. Na miejscu startu pod Muzeum Wsi Lubelskiej spotkało się niewierzących w przesądy 13 rowerzystów, z których równy tuzin planował pokonanie trasy w całości - UWAGA!!! Spoiler - każdemu z nas udało się osiągnąć ten cel. Pierwsza ćwiartka podróży wiodła, co oczywiste, na północ utartym szlakiem przez Pryszczową Górę, Samoklęski i Kamionkę nad jezioro Firlej. Natychmiast stało się jasne, że pierwsza połówka wyprawy będzie pod wiatr. Po krótkiej przerwie nad jeziorem, rozpoczął się etap jazdy przez nieznane dla mnie tereny. Drogi co prawda takie sobie, ale było oczywistym, że przyroda tam rządzi i ręka ludzka rzadko stawia w tych rewirach swoją stopę. O ile bocian na gnieździe w niektórych rejonach Polski może się wydawać sensacją, o tyle na trasie naszej podróży były one wszędzie - każda szanująca się wioska musiała mieć przynajmniej jedną parkę. W czasie pierwszej setki robiliśmy jeszcze krótkie postoje w Czemiernikach i Wohyniu. Na rynku w tej drugiej miejscowości odpoczywała para sakwiarzy i po ilości bagażu można było wnosić, że albo przybywają z bardzo daleka, albo równie daleko jadą. Na tym etapie przytrafił się rownież dwukilometrowy odcinek piaszczystego terenu, którego celem było upodlenie pary naszych szosowców - plan spalił na panewce. W Kwasówce wypadało północne ekstremum naszej trasy i po ostrej zmianie kierunku jazdy wiatr, jak za dotknięciem magicznej różdżki, stał się naszym sprzymierzeńcem. Po wypasie w knajpie w Parczewie (gdzie zgodnie z planem ubyła nam jedna rowerzystka, tzn. ubyła w Parczewie, nie w knajpie) i postoju w Ostrowie Lubelskim w oczekiwaniu na wyjeżdżającego nam na spotkanie rowerzystę, rozpoczął się końcowy szturm na Lublin. Od Zawieprzyc tereny znowu były znajome i, jako że zmrok już był zapadł, z utęsknieniem wypatrywałem świateł wielkiego miasta. Ten odcinek praktycznie bez postojów, bo dywizjony wygłodniałych komarów tylko na to czekały. Wjazd do miasta ulicą Turystyczną, niestety bez komitetu powitalnego.Podsumowując, po raz pierwszy przejechałem, podobnie jak wielu moich współtowarzyszy, ponad 200 km w jeden dzień. Oczywiście jazda w grupie to jak wchodzenie na himalajskie szczyty z szerpami. Bez ich pomocy byłoby to znacznie trudniejsze. Na trasie średnie tempo było takie, aby każdego dowieźć do domu w pozycji pionowej i to się udało. Kilka razy dochodziło jednak na trasie do ostrego deptania na korbę. I o ile na takim dystansie można sobie było na to pozwolić, o tyle na dłuższych wycieczkach dyscyplina w grupie wydaje się rzeczą kluczową, bo za szarpanie tempa się zawsze płaci. Z kronikarskiego obowiązku odnotuję czwarty upadek w kategorii SPD. Najbardziej bolesny w całej kolekcji, bo o ile wczoraj bezpośrednio po glebie jechało się w miarę komfortowo, z wyjątkiem pierwszych kilku minut po postojach, o tyle dzisiaj zginanie nogi to wyczyn. Pewnie obiłem trochę rzepkę, więc wkrótce powinno się to rozejść po kościach. Jak kompletny analfabeta, źle ustawiłem przed startem mojego Garmina. Wiedziałem, że ma limit 10000 punktów na ślad, więc nastawiłem go tak, aby zbierał dane co 4 sekundy. Wycieczka trwała jednak dłużej niż 40000 sekund i w konsekwencji mój Garmin po osiągnięciu limitu, zaczął zapisywać świeże punkty w miejsce najstarszych. W rezultacie, początek śladu został zjedzony, więc wszelkie dane z konieczności spisane z licznika, a jedynie suma podjazdów oszacowana półempiryczną metodą na krzywy ryj.

Muzeum Wsi Lubelskiej - miejsce startu © chirality

Pierwszy postój nad jeziorem Firlej © chirality

Rynek w Czemiernikach © chirality

Pomnik w Wohyniu © chirality

Lubelskie bociany z folią © chirality

Swojskie klimaty © chirality

Nadjeżdża peleton © chirality

Zachód Słońca w Zawieprzycach - czas do domu © chirality
- DST 24.08km
- Czas 00:47
- VAVG 30.74km/h
- VMAX 42.60km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 76m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew i zlew
Środa, 28 maja 2014 · dodano: 28.05.2014 | Komentarze 0
Miała być standardowa pętelka, ale zmuszony byłem ją skrócić. Przez pierwsze 10 km było w porządku, no a potem rozpętała się niezła zlewa z piorunami. Przemokłem błyskawicznie, więc nie było już sensu chować się pod jakimś mostem - zresztą wszystkie miejsca i tak były już zajęte. Ostatni podjazd w potoku, którego tam nie było, gdy wyjeżdżałem z domu. Bardzo ciepło, więc jazda w deszczu nawet przyjemna. Kategoria <50, dzień, rower szosowy, samotnie, szosa
- DST 35.28km
- Czas 01:14
- VAVG 28.61km/h
- VMAX 47.30km/h
- Temperatura 26.0°C
- Podjazdy 79m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Wtorek, 27 maja 2014 · dodano: 27.05.2014 | Komentarze 0
Standard. Zalew opleciony w niewłaściwym kierunku, bo wiatr był jednak północno-wschodni i spotkałem się z nim na odsłoniętym zachodnim brzegu. Na trasie obecni strażnicy miejscy z pałkami na rowerach (tzn. strażnicy jechali na rowerach, nie pałki). Tydzień temu był w lokalnej prasie artykuł o Sodomie i Gomorze na DDR wiodącej nad Zalew i pewnie stąd obecność mundurowych. Specjalistą nie jestem, ale te pałki wydawały się wręcz idealne na rolkarzy...- DST 15.32km
- Czas 00:37
- VAVG 24.84km/h
- VMAX 37.70km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 66m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Po Lublinie
Poniedziałek, 26 maja 2014 · dodano: 27.05.2014 | Komentarze 0
Miejskie szwendanie.- DST 156.85km
- Teren 5.00km
- Czas 06:12
- VAVG 25.30km/h
- VMAX 44.20km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 679m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Lublin-Ryki-Dęblin-Puławy-Lublin
Niedziela, 25 maja 2014 · dodano: 25.05.2014 | Komentarze 0
Na początku roku postanowiłem, że w 2014 postaram się odwiedzić wszystkie 20 stolic powiatów mojego ojczystego województwa. Jest to naprawdę piękny kawał naszego kraju, ale mało go znam. Idea zatem słuszna, ale samo się niestety nie pojedzie. W zimie zaliczyłem dwie pierwsze stolice, Opole Lubelskie i Kraśnik, a dzisiaj przyszła kolej na dwie następne, Ryki i Puławy. Dodatkową motywacją do jazdy był fakt, że dzisiaj był czas poważnych decyzji, a najlepiej mi się myśli na rowerze właśnie.Droga do Ryk składała się z niewiarygodnie długich prostych sięgających po horyzont. Pewnie projektant tej drogi miał do dyspozycji jedynie linijkę i stąd to wszystko. Przy odrobinie samozaparcia można było policzyć hopki kilkanaście kilometrów do przodu i przyznam, że jest to lekko deprymujące. Oddany w zeszłym roku odcinek ekspresówki S17 między Jastkowem i Kurowem odciążył starą drogę i to do tego stopnia, że zdarzało mi się jechać kilka minut bez napotkania żywego ducha, jak i samochodu. Za Kurowem ruch się zintensyfikował, ale nie było to nic hardkorowego. Na odcinku do Ryk miałem wiatr boczno-czołowy i czołowy, ale pocieszałem się, że druga połowa trasy będzie już z wiatrem. Do Ryk dojechałem na 500 mL pseudocoli i 4 krówkach. Biorąc pod uwagę upały, było to lekkie przegięcie. Z Ryk rzut beretem do Dęblina, a dalsza trasa wzdłuż Wisły prowadząca do Puław to coś pięknego. Płasko, idealny asfalt, a do tego urokliwe krajobrazy. Co prawda pobocza tam nie ma, ale ruch był symboliczny - idyllę psuło jedynie kilku troglodytów na motocyklach, którzy cisnęli po garach, ile fabryka dała. Wiem, że gdyby potrafili czytać, to ten tekst byłby dla nich obraźliwy. Po opuszczeniu Puław zdecydowałem odbić w Końskowoli na południe, żeby uniknąć jazdy do Kurowa i powielania trasy z etapu do Ryk. I był to bardzo dobry pomysł. Drogi co prawda niezbyt dobre, ale przez kilkadziesiąt kilometrów jechałem skąpany w zieleni - pola, sady, krzewy owocowe, uprawy chmielu... Na tym etapie jedna tempówka z japiącymi psami - gdyby tak nie kłapały ryjami, to mogłyby pociągnąć pościg znacznie dłużej. A tak błyskawiczny dług tlenowy i odpuszczenie. W takim stylu nigdy nie dorwą się do żadnej łydki - zdecydowanie niedopatrzenie ze strony właścicieli. Na ostatni odcinek wbiłem się na 830-tkę między Nałęczowem i Lublinem na wysokości Tomaszowic. Nie jest to najbezpieczniejsza droga, ale na tym etapie nie miałem nastroju do szukania alternatywy.
Co do poważnych decyzji wspomnianych na wstępie, to jazda zdecydowanie pomogła. Już wiem, że podczas tygodnia rowerowego w znanej niemieckiej sieci supermarketów szarpnę się na niebieski strój rowerowy.
This artwork, "Stolice Lubelskich Powiatów Tour 2014", is a derivative of "Mapa administracyjna województwa lubelskiego'' by MaKa (CC BY SA)."Stolice Lubelskich Powiatów Tour 2014" is licensed under CC BY SA by chirality.

Lubelszczyzna w pełnej krasie © chirality

Bociek w okolicach puławskich "Azotów" © chirality

Mój rower w Rykach © chirality

Wisła koło Dęblina © chirality

Wisła koło Dęblina © chirality

Dziwny krajobraz w okolicy Puław © chirality

Mój rower w Puławach © chirality

Para wodna koło Lublina © chirality
- DST 35.24km
- Czas 01:14
- VAVG 28.57km/h
- VMAX 44.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 80m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki przed zmrokiem
Piątek, 23 maja 2014 · dodano: 24.05.2014 | Komentarze 0
Aby uniknąć drenujących upałów dnia i ryzykanckich cichociemnych nocy, na standardową pętlę dookoła Zalewu wybrałem się o takiej porze, aby do domu zawinąć tuż przed regularnymi ciemnościami. Wydaje mi się, że w upalne dni jest to optymalna pora na rower. Bonusem jest to, że nadwodne owady jeszcze o tej porze nie wylatują na żer, więc masowych mordów się na nich nie popełnia. Jazda bez dramatów, no może z wyjątkiem przegranego sprintu do kładki z dwoma kilkulatkami na swoich mikroskopijnych bolidach, którzy celowo blokowali mi przejazd. Zdecydowanie nie fair.- DST 35.23km
- Czas 01:14
- VAVG 28.56km/h
- VMAX 40.80km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 83m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki nocą
Czwartek, 22 maja 2014 · dodano: 22.05.2014 | Komentarze 0
Po wczorajszym kręceniu w pełnym słońcu, powtórka z rozrywki nie za bardzo mi się dzisiaj uśmiechała. Wybrałem się więc na objazd standardowej pętelki dookoła Zalewu nocą. Jazda o tej porze ma swój specyficzny urok i nawet oklepana do bólu trasa wygląda wtedy zupełnie inaczej. Rechot żab, tłumy drobnego robactwa rozbijającego się na gębie jak śrut, chrabąszcze kończące żywot na okularach i kasku - na próżno tego szukać za dnia. Okazuje się, że wielu rowerzystów lubi jazdę o tej porze. Niestety, jest wśród nich sporo cichociemnych. Niektórzy tak się konspirują, że nie mają nawet odblasków przy pedałach. I gdyby nie tacy rowerzyści, jazda nocą byłaby czystą przyjemnością.Nadal nie jestem w stanie zrzucać śladów na Garmin Connect. Rzekomo wystarczy wyczyścić cookies, żeby wszystko działało, ale w moim przypadku to nic nie daje. Dane podróży, mam nadzieję tymczasowo, spisane jedynie z licznika.
EDIT: GC w końcu działa...

Zachód Słońca nad Lublinem © chirality

Oświetlony DDR nad Zalewem Zemborzyckim © chirality

