Info
Jestem chirality z Lublina. Mam przejechane 42279.29 km, w tym 945.90 km w terenie, z prędkością średnią 23.87 km/h.Więcej o mnie.
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
Moje rowery
Wykresy roczne
+2
°
C
+2°
-2°
Lublin
Niedziela, 18
Poniedziałek | +1° | -1° | |
Wtorek | +2° | 0° | |
Środa | +3° | 0° | |
Czwartek | +3° | +2° | |
Piątek | +5° | 0° | |
Sobota | +2° | -3° |
Prognoza 7-dniową
Wpisy archiwalne w kategorii
dzień
Dystans całkowity: | 41096.61 km (w terenie 931.90 km; 2.27%) |
Czas w ruchu: | 1712:38 |
Średnia prędkość: | 23.93 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.10 km/h |
Suma podjazdów: | 151627 m |
Liczba aktywności: | 790 |
Średnio na aktywność: | 52.02 km i 2h 10m |
Więcej statystyk |
- DST 23.85km
- Teren 1.00km
- Czas 01:11
- VAVG 20.15km/h
- VMAX 35.70km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 124m
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Poniedziałek, 5 marca 2018 · dodano: 14.03.2018 | Komentarze 0
Po raz pierwszy od dawna temperatura wzniosła się powyżej zera, wyjechałem więc na standardową pętelkę dookoła Zalewu. Z wyjątkiem fragmentu leśnego, trasa komfortowo bezśnieżna, ale i tak lekko nie było, bo kondycja po zimowej hibernacji fatalna. Powrót już przy szybko zapadających ciemnościach.- DST 10.87km
- Czas 00:36
- VAVG 18.12km/h
- VMAX 31.50km/h
- Temperatura 2.0°C
- Podjazdy 65m
- Aktywność Jazda na rowerze
Po Lublinie
Wtorek, 13 lutego 2018 · dodano: 24.02.2018 | Komentarze 0
Krótki przejazd po mieście. Niby jakoś specjalnie zimno nie było, jednak wiatr robił swoje. Ostry podjazd na ul. Dolnej Panny Marii lekko mnie rozgrzał, ale zima to nie jest dobra pora na takie wyzwania, bo ledwo się wturlałem na szczyt.- DST 23.83km
- Czas 01:05
- VAVG 22.00km/h
- VMAX 32.40km/h
- Temperatura 4.0°C
- Podjazdy 128m
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Wtorek, 30 stycznia 2018 · dodano: 30.01.2018 | Komentarze 0
Śniegi stajały, więc mogłem się w końcu przejechać. Tuż przed zachodem słońca ruszyłem na pętelkę dookoła Zalewu. Ciepło, ale złowieszcze chmury i mocny wiatr z północnego-zachodu, którym dostawałem jednak generalnie z flanki. Na wschodnim brzegu mokro, ale nie na tyle, aby się zapaskudzić. Powrót już regularną nocą. Przejażdżka zdecydowanie na plus.Nanga...
- DST 103.45km
- Teren 5.00km
- Czas 05:03
- VAVG 20.49km/h
- VMAX 35.20km/h
- Temperatura 2.0°C
- Podjazdy 499m
- Aktywność Jazda na rowerze
Rapha Festive 500, dzień 8/8: Lublin Orbit
Niedziela, 31 grudnia 2017 · dodano: 21.10.2018 | Komentarze 0
Z rana wszędzie biało, ale padający deszcz szybko się ze śniegiem uporał. Jednak coś za coś, więc na ostatnią jazdę w tym roku wyruszyłem tuż przed zachodem słońca w lekkiej mżawce. Miałem jednak nadzieję, że opady szybko ustaną, bo kropiło bez specjalnego wigoru. Na wszelki wypadek postanowiłem nie zapuszczać się zbyt daleko i zrobić pętlę dookoła Lublina w pobliżu jego granic administracyjnych. Na orbitę wbiłem się na południowym krańcu Zalewu Zemborzyckiego i skierowałem się na zachód. Czołowy wiatr trochę dokazywał, ale dosyć szybko skręciłem na północ i od razu zrobiło się lepiej. Mimo, że wyraźnie prosiłem Gpsies, aby wyrysowało trasę po asfaltach, to i tak ślad wyprowadził mnie kilka razy na klepisko. Najgorzej było w Jakubowicach Konińskich, gdzie po zjechaniu w dolinę Ciemięgi wpakowałem się w tak grząskie błoto, że byłem zmuszony szukać objazdu. Mżawka ustała i mniej więcej od połowy trasy niebo zaczęło się szybko klarować. Księżyc był prawie w pełni i dzięki temu noc była w miarę jasna. Całe szczęście, bo przednia lampka skakała między trybami, co zwiastowało jej bliski kres. Doszło to tego, że jadąc przez oświetlona latarniami podlubelskie miejscowości wyłączałem własną lampkę. I tak kombinując zamknąłem pętlę docierając do oświetlonego zachodniego brzegu Zalewu. A stamtąd już bezstresowo DDR do domu. Pomimo początkowo kiepskiej pogody, przejażdżka bardzo udana nawet jeśli rower upaćkałem po same uszy. Pętla wymaga lekkich korekt eliminujących odcinki terenowe, ale gdy to nastąpi stanie się zapewne moją ulubioną stukilometrową trasą.Podsumowując, dzięki globalnemu ociepleniu, które zafundowało jesienną pogodę pod koniec grudnia, udało mi się odhaczyć Rapha Festive 500 bez zbytniego zarzynania się. I to pomimo rozpoczęcia bicia kilometrów z jednodniowym opóźnieniem ze względu na kiepską pogodę w Wigilię.
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality
- DST 71.16km
- Teren 3.00km
- Czas 03:03
- VAVG 23.33km/h
- VMAX 35.80km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 408m
- Aktywność Jazda na rowerze
Rapha Festive 500, dzień 7/8: Pszczela Wola
Sobota, 30 grudnia 2017 · dodano: 17.05.2018 | Komentarze 0
Temperatura trochę spadła, ale jak na koniec grudnia pogoda nadal rozpieszcza. Pojechałem na południe wzdłuż wschodniego brzegu Zalewu Zemborzyckiego do Polanówki i w Pszczelej Woli zrobiłem nawrót. Dokończyłem pętlę dookoła Zalewu, dołożyłem potem jeszcze dwie i na koniec pokręciłem się trochę po mieście.- DST 121.73km
- Czas 05:28
- VAVG 22.27km/h
- VMAX 42.50km/h
- Temperatura 7.0°C
- Podjazdy 655m
- Aktywność Jazda na rowerze
Rapha Festive 500, dzień 5/8: Puławy
Czwartek, 28 grudnia 2017 · dodano: 16.05.2018 | Komentarze 0
Pięknej pogody ciąg dalszy, bo dzisiaj było nawet kilka stopni cieplej, niż wczoraj. Jedynym mankamentem pozostawał mocny południowy wiatr, więc aby ograniczyć walkę z nim do minimum, postanowiłem pojechać gdzieś na zachód. I tym sposobem padło na Puławy. Z domu wyjechałem po dziesiątej i Lublin opuściłem slalomami po przebudowywanej właśnie ul. Nałęczowskiej. Zwykle jeżdżę na Kazimierz Dolny DW830 przez Nałęczów. Tym razem jednak odbiłem w Tomaszowicach w boczną drogę, co okazało się dobrą decyzją, bo ruch samochodowy był tam minimalny, a krajobrazy dla oka przyjemne. Do tego objechałem szerokim łukiem nieckę Nałęczowa, dzięki czemu nie musiałem się z niej wygrzebywać konkretnym podjazdem w okolicach Rogalowa. Mało tego, bo gdy w Karmanowicach powróciłem na DW830 i mentalnie szykowałem się na wspinaczkę, dostałem w pobliskim Celejowie przyjemny zjazd. Co prawda jakiś delikwent wyjeżdżający z podporządkowanej wymusił na mnie pierwszeństwo, ale w porę się zorientował i przez spory kawałek sunął obok mnie lewym pasem. Podobne wymuszenie dostałem w Bochotnicy, więc z ulgą wbiłem się na DDR wzdłuż Wisły prowadzącą do Puław. Nigdy wcześniej nie jechałem tą trasą i trochę szkoda, że nie biegnie ona szczytem wału, bo wtedy byłby jakiś widok na rzekę. Pomimo tego bardzo przyjemny odcinek. W Puławach strasznie tłoczno i trochę mi zajęło, nim się stamtąd wydostałem. Powrót początkowo DK12, ale w Końskowoli odbiłem na południe w boczne drogi. Chociaż momentami podły asfalt i doskwierający wiatr, to jednak pagórkowata trasa ciekawa, bo nie było wiadomo, co się czai za kolejnym wzniesieniem. Zarówno w drodze do Puław, jak i podczas powrotu kilka razy przecinałem remontowaną linię kolejową Warszawa-Lublin i mogłem podziwiać jej pełną kontrolowaną destrukcję. Przed Ługowem najechałem na leżącego w rowie pijanego rowerzystę. Ponieważ tuż przed zachodem słońca temperatura szybko leciała na twarz, nie mogłem delikwenta tak zostawić na nocleg. Obudziłem go, postawiłem do pionu razem z rowerem (epicko zmasakrowany napęd!) i zmusiłem do spaceru w kierunku najbliższych zabudowań. Facet z uporem maniaka nalegał na prowadzenie roweru od strony jezdni i nie udało mi się wybić mu tego z głowy. W lokalnych wiadomościach nic nie było o potrąceniu człowieka z rowerem, więc zakładam, że do domu dotarł. Za Wysokiem wjechałem w dolinę Ciemięgi, której meandry zaprowadziły mnie aż za Snopków. Tam odbiłem na południe i smagany wiatrem dotarłem bez przygód do Lublina. Podsumowując, niesezonowo łagodna aura sprawiła, że wyjazd okazał się nadspodziewanie przyjemny.- DST 66.34km
- Czas 02:53
- VAVG 23.01km/h
- VMAX 38.40km/h
- Temperatura 5.0°C
- Podjazdy 367m
- Aktywność Jazda na rowerze
Rapha Festive 500, dzień 4/8: Bychawa
Środa, 27 grudnia 2017 · dodano: 08.04.2018 | Komentarze 0
Kolejny piękny dzień, więc wybrałem się na rower. Ponieważ wiało z południa, to początkowo planowałem jechać na zachód w okolice Nałęczowa. No ale przez ostatnie dni sporo było w lokalnych mediach o wypadkach, których sprawcy zwalali wszystko na oślepiając słońce. Aby nie dawać kierowcom pretekstów, zmieniłem więc plany i pojechałem na południe do Bychawy. Zmiana mogła się odbić czkawką, bo na ul. Osmolickiej (feralne miejsce, bo dwa dni temu jakiś delikwent wyprzedzał mnie tam, gdy wykonywałem lewoskręt w ul. Cienistą) usłyszałem tuż za plecami wpadający w poślizg pojazd. Bez oglądania się za siebie odbiłem ostro na pobocze, a rozklekotana furgonetka pojechała dalej. Obciachem byłoby dać się rozjechać przez takiego szrota. Do Bychawy pod wiatr, po hopkach i w dosyć intensywnym ruchu samochodowym. Na nawrocie diametralna zmiana – wiatr w plecy, płasko, cisza i spokój. Miód na serce. Na koniec pokręciłem się jeszcze trochę po Lublinie i zwinąłem do bazy. Bardzo przyjemny wyjazd.- DST 73.01km
- Czas 03:20
- VAVG 21.90km/h
- VMAX 32.40km/h
- Temperatura 6.0°C
- Podjazdy 382m
- Aktywność Jazda na rowerze
Rapha Festive 500, dzień 3/8: Wola Niemiecka
Wtorek, 26 grudnia 2017 · dodano: 07.04.2018 | Komentarze 0
Kolejny dzień niesezonowo pięknej pogody. Po wczorajszych hopkach miałem ochotę na coś płaskiego, więc pojechałem na północ. Późny wyjazd, więc zachód słońca złapał mnie już w Krasieninie. Odbiłem tam na wschód i po lekkim kluczeniu przeciąłem DK19 za Wolą Niemiecką. W Sobianowicach gwałtowny zwrot na zachód i przyjemny kawałek wzdłuż Ciemięgi. Za Pliszczynem odbiłem z głównej drogi w złym momencie i ku ogromnemu zdziwieni wylądowałem w Ciecierzynie. Nie uśmiechało mi się wygrzebywać z doliny rzeki ruchliwą DK19, więc zrobiłem to nieco dalej w Dysie. Przyjemna przejażdżka i to pomimo kilku błędów nawigacyjnych.- DST 143.41km
- Czas 06:59
- VAVG 20.54km/h
- VMAX 41.30km/h
- Temperatura 7.0°C
- Podjazdy 892m
- Aktywność Jazda na rowerze
Rapha Festive 500, dzień 2/8: Batorz
Poniedziałek, 25 grudnia 2017 · dodano: 02.04.2018 | Komentarze 0
Świąteczna końcówka grudnia to już tradycyjnie (2015 i 2016) próba przekręcenia 500 km w ramach Rapha Festive 500. Niby jest na to aż osiem dni, więc na papierze nie jest to jakieś wyjątkowe wyzwanie. Jednak pogoda, jak i ogólne zimowe rozleniwienie mogą realizację tego celu skutecznie utrudnić. Tak było i w tym roku, bo Wigilię będącą pierwszym oficjalnym dniem zliczania kilometrów musiałem odpuścić z powodu ciągłych opadów deszczu. W konsekwencji dzisiaj czułem się zobligowany, by pojechać gdzieś dalej. Ze względu na mroźny zachodni wiatr, chciałem trzymać się mniej więcej osi północ-południe i dlatego za cel przejażdżki wybrałem Batorz. Z domu wyjechałem przed południem z kierownicą obwieszoną po januszowemu torbami z fantami na cmentarz, na który wpadłem po drodze. Później już na lekko ruszyłem na wschód serwisówką drogi ekspresowej S12. Z wiatrem, więc przyjemnie. Początkowo na drogach było bardzo mokro po wczorajszych opadach deszczu, ale asfalty schły w oczach. W Wierzchowiskach skręciłem na południe i meandrująca droga pokazała mi, że jazda na zachód będzie w tych warunkach sporo kosztować. Doświadczyłem tego bardzo szybko, bo tuż po podłączeniu się na DW836. Czołowy wiatr, epicko zmaltretowana nawierzchnia (podobno najgorsza w województwie, a biorąc po uwagę ogólny stan dróg w Lubelskiem, mówi to samo za siebie) i do tego dłużący się podjazd. Na szczycie w Chmielu odbiłem ponownie na południe w idealny wręcz asfalt i od razu zrobiło się przyjemniej. O ile w czasie całego wyjazdu wiele razy uciekałem przed ambitnymi czworonogami, o tyle pierwsze spotkanie z przedstawicielem tego gatunku było nad wyraz pokojowe. Piesek dołączył do mnie w Lesie Piotrkowskim, a że najwyraźniej biegł w interesach do pobliskiej wsi, więc ten kawałek przemierzyliśmy razem. Czasami on prowadził, czasami ja. Odstał dopiero na lekkim podjeździe tuż przed zabudowaniami. W Żółkiewce skręciłem na zachód i rozpocząłem mozolną walkę z czołowym wiatrem. Za Wysokiem zaczęły się konkretne hopki, ale ostatnie kilometry przed Batorzem przyjemnie płaskie drogą meandrującą wśród wzgórz. Do opustoszałego miasteczka dotarłem równo z zachodem słońca i po krótkiej przerwie ruszyłem w dalszą drogę już przy pełnym oświetleniu. Jechało się bardzo ciężko, bo wzniesienia konkretne, a do tego siekający po skosie wiatr znajdował sposób, by uprzykrzać nawet podjazdy. Pocieszałem się jednak, że w Sulowie dotrę nieco poniżej źródła Bystrzycy i aż do samego Lublina będę się jej trzymał. Będzie więc płasko, nominalnie z górki i, po odbiciu na północ, z bocznym wiatrem. Po zapadnięciu zmroku w mijanych wioskach często nadziewałem się na grupki kolędników. Chociaż dziad w kamizelce odblaskowej wyglądałby mało wiarygodnie, to jednak nieoświetlone dziecko ubrane w worek po kartoflach stanowi realne zagrożenie dla innych użytkowników dróg. Po dotarciu do Sulowa odetchnąłem z ulgą i rzeczywiście dalsza podróż była o wiele przyjemniejsza. Jedyny zgrzyt nastąpił już na rogatkach Lublina, gdy wykonywałem lewoskręt w ul. Cienistą. Dobrze, że oglądałem się cały czas za siebie, to zdążyłem zauważyć, że jadący za mną delikwent zaczął mnie na skrzyżowaniu wyprzedzać. Porzuciłem swój manewr i dzięki temu skończyło się jedynie na strachu. Końcówka po DDR wzdłuż zachodniego brzegu Zalewu Zemborzyckiego i wylewającej się z niego Bystrzycy już zupełnie bez stresu. Podsumowując, trasa jak na końcówkę roku trochę za ambitna, bo dała mi solidnie w kość. Jednak tym większa radość z jej pokonania.- DST 16.30km
- Czas 00:59
- VAVG 16.58km/h
- VMAX 36.30km/h
- Temperatura 5.0°C
- Podjazdy 112m
- Aktywność Jazda na rowerze
Po Lublinie
Czwartek, 7 grudnia 2017 · dodano: 08.12.2017 | Komentarze 0
Przejażdżka na cmentarz. Ciepło, sucho, ale i wietrznie, co dało się odczuć szczególnie na powrocie.W poniższym filmiku Bartosz Huzarski podjeżdża jakąś hopkę.