Info

Więcej o mnie.

2020

2019

2018

2017

2016

2015

2014


Moje rowery
Wykresy roczne

+2
°
C
+2°
-2°
Lublin
Niedziela, 18
Poniedziałek | +1° | -1° | |
Wtorek | +2° | 0° | |
Środa | +3° | 0° | |
Czwartek | +3° | +2° | |
Piątek | +5° | 0° | |
Sobota | +2° | -3° |
Prognoza 7-dniową
Wpisy archiwalne w kategorii
rower szosowy
Dystans całkowity: | 16979.33 km (w terenie 12.30 km; 0.07%) |
Czas w ruchu: | 608:37 |
Średnia prędkość: | 27.82 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.10 km/h |
Suma podjazdów: | 54791 m |
Liczba aktywności: | 272 |
Średnio na aktywność: | 62.42 km i 2h 14m |
Więcej statystyk |
- DST 78.54km
- Czas 02:44
- VAVG 28.73km/h
- VMAX 48.70km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 365m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubelski trójkąt
Czwartek, 9 października 2014 · dodano: 09.10.2014 | Komentarze 0
Piękna słoneczna pogoda, dzięki której mogłem przejechać się rowerem na krótko, co bardzo lubię. Zaplanowałem zrobić trójkąt po południowo-wschodnich okolicach Lublina. Pierwszy bok w kierunku Bychawy pod dosyć irytujący wiatr, więc z ulgą na pierwszym wierzchołku trójkąta odbiłem na północny-wschód. W Piotrkowie minąłem leżącego na poboczu martwego lisa. Nie miał żadnych zewnętrznych obrażeń i wyglądał jakby spał. Piękne zwierzę. A z twarzy był bardzo podobny do lisa, którego przepłoszyłem na rowerze wczoraj (tzn. ja byłem na rowerze, nie lis). Trochę obawiałem się o stan nawierzchni za Chmielem, bo na wiosnę była tam tragedia. Okazało się jednak, że dzielni drogowcy zalepili co większe dziury, więc dało się przejechać. Do drugiego wierzchołka trójkąta w okolicach Piask dojechałem już w głęboką szarówkę, więc trzeci bok serwisówką S12 przejechałem już przy lampce. W Lublinie wjechałem w koleinę wypełnioną kurzem i zaliczyłem glebę. Prędkość była niewielka, więc obyło się bez jakichś kontuzji. Pękł mi jedynie uchwyt tylnej lampki. Bywa.- DST 35.10km
- Czas 01:08
- VAVG 30.97km/h
- VMAX 46.90km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 79m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Środa, 8 października 2014 · dodano: 08.10.2014 | Komentarze 0
Standardowa pętelka dookoła Zalewu. Pomimo, że nie było zbyt ciepło, to jechało się bardzo przyjemnie. Ostatnie kilometry dokręcane już po zmroku i to bez lampki. O tej porze lisy wychodzą chyba na spacer, bo jednego nieźle wystraszyłem na DDR wzdłuż Bystrzycy. Tak się na coś zapatrzył, że zauważył mnie dopiero, gdy go omijałem.- DST 255.73km
- Czas 09:45
- VAVG 26.23km/h
- VMAX 47.70km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 912m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Lublin Orbit 200
Niedziela, 5 października 2014 · dodano: 08.10.2014 | Komentarze 0
Chciałem odwiedzić miasta satelickie Lublina, kręcąc się po jego pełnej orbicie. Zaletą takiej trasy jest to, że człowiek porusza się niedaleko domu po znanych okolicach, zaś wadą to, że człowiek porusza się niedaleko domu po znanych okolicach. Liftoff z mojego Bajkonuru nastąpił trochę późno, bo po jedenastej. Plany były zupełnie inne, ale nie potrafiłem się zmusić do wyjścia na rower, gdy na termometrze było poniżej dziesięciu kresek. Na orbitę postanowiłem wejść w Piaskach. Podyktowane to było silnym wschodnim wiatrem, który na zejściu z okrążenia chciałem mieć jednak w plecy, jak i dobrą jakością drogi serwisowej towarzyszącej S12/17. Rześko, ale ostre słońce trochę kompensowało panujący chłód. Na odcinku do Piask spotkałem wielu szosowców, co mnie wcale nie zdziwiło, bo ze względu na niewielki ruch samochodowy jedzie się tam bardzo przyjemnie. Orbitę postanowiłem przejechać zgodnie z ruchem wkazówek zegara, aby ograniczyć liczbę lewoskrętów. W Piaskach odbiłem więc na południe i od tego momentu aż do Nałęczowa wiatr mi pomagał. Jakościowo stan nawierzchni przedstawiał przekrój tego, co można spotkać na Lubelszczyźnie. Po początkowych wertepach, polepszyło się w okolicach Krzczonowa, bo tam wszystko wygląda porządnie. Za bychawskimi pagórkami, zrobiłem przerwę w Bełżycach na uzupełnienie zapasów w miejscowej Biedronce. Pogoda już wtedy była wręcz idealna do jazdy – do ostrego słońca doszła jeszcze komfortowa temperatura. Odcinek Bełżyce-Nałęczów jechałem kilka dni wcześniej, dlatego teraz trochę go zmodyfikowałem zahaczając o Nowy Gaj. Krajobrazowo jest to znacznie lepsza opcja, niż tłuczenie się po głównej drodze DW830 wiodącej od Lublina. Za Nałęczowem odbiłem na północny-wschód, przez co wiatr ponownie dał o sobie znać. Po ~10 km sinusoidalnych terenów dobiłem w Przybysławicach do starej DK12, po przekroczeniu której tereny się wypłaszczyły. W Starościnie podłączyłem się do trasy, którą pokonuję rutynowo jeżdżąc nad jezioro Firlej. Pożegnałem ją w Kamionce, kierując się w stronę Lubartowa, gdzie posiedziałem chwilkę pod jakimś pałacykiem. W okolicach Kaznowa zastał mnie zachód Słońca, więc po dojechaniu do Ostrowa Lubelskiego byłem zmuszony włączyć lampki i pozbyć się ciemnych okularów. Po ostrym skręcie na południe, wiatr przestał zbytnio przeszkadzać i bez większych przygód dotarłem do Łęcznej. Tutaj pojawił się jedyny nawigacyjny zgrzyt, gdyż mój GPS wskazywał trasę, którą potwierdzały na miejscowych rondach pozaklejane drogowskazy. Zasięgnąłem języka u miejscowego taksówkarza, który oświecił mnie, że most na Wieprzu jest nieprzejezdny i do Milejowa będe musiał jechać objazdem. Nie miałem więc innego wyjścia, jak przekroczyć Wieprz drogą lubelską i gdybym teraz kontynuował jazdę do domu, to ślad GPS przypominałby kształtem Pacmana. No ale nie o to chodziło, bo miało być kosmicznie, więc po przekroczeniu rzeki odbiłem na Rossosz. I nie wiem, czy większym wyzwaniem były tutejsze fatalne drogi, czy też poprawne wymówienie frazy „rossoszowskie wertepy”. Otuchy dodawał jedynie maszt w Piaskach, który na horyzoncie mrugał filuternie czerwonymi światłami. W okolicach Milejowa drogi się poprawiły, a w samej miejscowości tak dawało zacierem, że prawie się wstawiłem. Ten odcinek bardzo się dłużył, ale w końcu dotarłem do DK12 i po kolejnych kilku kilometrach zameldowałem się ponownie w Piaskach. Zamknąłem tym samym orbitę i teraz wiem, jak czuły się Biełka i Striełka. Zatrzymałem się na chwilę na stacji benzynowej, żeby czegoś się napić i zacząłem zjazd z orbity do domu. Jeszcze przed wyjazdem ze stacji włączyłem bocialarkę na full, bo pamiętałem, że w tych rewirach jest Gwiazdozbiór Psa, gdzie po nocach grasuje wataha psów właśnie. Nie zawiodły mnie, czekały, i gdy tylko usłyszałem zbliżające się kłapanie, zatrzymałem rower i poświeciłem im po ślepiach. Bohaterstwo opuściło pieski natychmiast i zaczęły zwiewać z podkulonymi ogonami w pola. Nie pozostało mi nic innego, jak oświetlić im drogę. Przejazd do Lublina już bez historii. Dolina Bystrzycy aż kipiała mgłą i w towarzystwie takiej Drogi Mlecznej dobiłem do bazy około dwudziestej drugiej. Wyjazd uważam za udany, bo obyło się bez żadnych kontuzji, awarii i zdarzeń drogowych. Jednak była to chyba ostatnia dłuższa wycieczka w tym roku. Po zapadnięciu zmroku temperatura poleciała na pysk, ale w ruchu jakoś dało się to wytrzymać. Nie wyobrażam sobie jednak, żeby w takich warunkach zmieniać gdzieś na jakimś pustkowiu przebitą dętkę.
Dziwna kapliczka w okolicach Bychawy © chirality

Pałac Lubomirskich w Lubartowie © chirality

Zachód Słońca w okolicach Ostrowa Lubelskiego © chirality
- DST 50.45km
- Czas 01:41
- VAVG 29.97km/h
- VMAX 46.90km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 227m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubelska pętelka
Sobota, 4 października 2014 · dodano: 04.10.2014 | Komentarze 0
Standardowa 50-km pętelka na południowy-zachód od Lublina. Trochę zimno, ale w ruchu aż tak bardzo się tego nie odczuwało. Nad Zalewem Zemborzyckim sporo rowerzystów na pojazdach Lubelskiego Roweru Miejskiego. Widać, że idea chwyciła. Kategoria 50-100, dzień, rower szosowy, samotnie, szosa
- DST 73.36km
- Czas 02:34
- VAVG 28.58km/h
- VMAX 46.10km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 277m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Lublin-Bełżyce-Nałęczów-Lublin
Piątek, 3 października 2014 · dodano: 04.10.2014 | Komentarze 0
Postanowiłem pojechać gdzieś zupełnie bez planowania. Wyszła z tego pętelka obejmująca Bełżyce i Nałęczów. Nawrotu do Lublina nie chciałem robić DW830, bo w tym roku jeździłem tą drogą wiele razy. Początkowo tej decyzji żałowałem, bo między Nałęczowem i Ożarowem asfalt był nieprzyzwoicie znerany. Ale jak tylko pojawiła się tablica z nazwą gminy Jastków, nawierzchnia zrobiła się idealna. Wielki plus dla zawiadowcy tej gminy i wielki minus dla zawiadowcy gminy poprzedniej.
Zbieraczka jesiennych liści w Nałęczowie © chirality
Kategoria 50-100, dzień, rower szosowy, samotnie, szosa
- DST 100.97km
- Czas 03:22
- VAVG 29.99km/h
- VMAX 42.80km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 221m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Kwiatek Mistrzem Polski!
Niedziela, 28 września 2014 · dodano: 28.09.2014 | Komentarze 0
Tak krzyczeli jacyś ludzie z samochodu, który mnie na trasie wyprzedzał. Niech im będzie. Po odwiedzeniu jeziora Firlej w ramach inspekcji podlubelskich akwenów, dzisiaj postanowiłem podjechać nad jezioro Piaseczno, bo dawno tam nie byłem. Pomimo dosyć niskiej temperatury jechało się bardzo przyjemnie, a to zapewne za sprawą ostrego jesiennego słońca. W Łęcznej policyjna blokada i wszyscy kierowcy proszeni o dmuchanie w alkomat, ale mnie przepuścili (musiała to być jakaś większa akcja, bo w drodze powrotnej w Rogóźnie sytuacja się powtórzyła i tym razem musiałem, po raz pierwszy w życiu, dmuchać w to ustrojstwo - było nerwowo). W Ludwinie skręciłem w złą drogę i na kilka kilometrów wpakowałem się na dosyć fatalny asfalt. Nad Piasecznem posezonowa cisza i spokój; jedynie kilku wędkarzy, spacerowiczów i rowerzystów. Trochę zbyt długo chodziłem po okolicznych lasach. więc w drodze powrotnej jechałem pod zdecydowanie zbyt szybko zachodzące Słońce. Do DDR nad Bystrzycą w Lublinie dojechałem na styk ze zmrokiem i przez ostatnie kilometry musiałem trochę wytężać wzrok. Lampkę niby miałem, ale tak blisko od domu nie chciało mi się jej instalować.
Jezioro Piaseczno © chirality

Jezioro Piaseczno © chirality

Nad jeziorem Piaseczno © chirality

Jezioro Piaseczno © chirality

Jezioro Piaseczno © chirality

Jezioro Piaseczno © chirality

Na szczycie mrowiska - ciężko zrobić dobre zdjęcie mrówkom z łapy © chirality

Amanita muscaria © chirality

Armillaria mellea © chirality

Boletus badius © chirality
Kategoria 100-150, dzień, rower szosowy, samotnie, szosa, Jeziora Lubelszczyzny
- DST 35.25km
- Czas 01:08
- VAVG 31.10km/h
- VMAX 41.10km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 69m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Sobota, 27 września 2014 · dodano: 29.09.2014 | Komentarze 0
Standardowa pętelka dookoła Zalewu. Trochę chłodnawo, więc musiałem sie opatulić. Po porannym deszczu było nadal miejscami mokro. Motywem przewodnim wyjazdu były psy wyprowadzające swoich właścicieli na rowerach na spacer lewym pasem DDR. Na zwracaną uwagę psy nie warczały, ale uczepieni do nich smyczami rowerzyści wręcz przeciwnie. Kategoria <50, dzień, rower szosowy, samotnie, szosa
- DST 100.92km
- Czas 03:26
- VAVG 29.39km/h
- VMAX 50.40km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 450m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Mazovia MTB Kazimierz Dolny
Niedziela, 21 września 2014 · dodano: 23.09.2014 | Komentarze 0
Każdy pretekst, aby pojechać do Kazimierza Dolnego jest dobry. Tym razem było nim kibicowanie uczestnikom wyścigu Mazovia MTB. Rano trochę ociągałem się z wyjazdem, bo pogoda nie była za ciekawa - zimno i zanosiło się na deszcz. Przejazd do Kazimierza bez historii. Miałem jedynie okazję postudiować anatomię jeży w różnych stadiach rozjechania - było ich na asfalcie zdecydowanie zbyt wiele. Do celu dotarłem na styk, gdy właśnie ruszali zawodnicy z czołowego sektora. Na pierwszej prostej zawodnicy wzbijali wielkie tumany kurzu i jeżeli ktoś na to narzekał, to pogoda później warunki boleśnie skorygowała. Z aparatem ulokowałem się na podjeździe na ulicy Zamkowej. Ze względu na traumatyczne przeżycia z nim związane czułem, że tam będzie ciekawie. Podjazd momentami jest bardzo stromy (do 17.7%/100 m), a do tego wyłożony kocimi łbami pamiętającymi czasy króla Ćwieczka. Biorąc go z buta, robiłem jednocześnie zdjęcia zawodnikom w kolejnych stadiach wspinaczki. Na szczycie podłączyłem się do końcówki wyścigu, bo miałem nadzieję, że uda mi się porobić zdjęcia na kolejnym podjeździe. Niestety, zawodnicy po chwili skręcili na jakieś wertepy, które musiałem odpuścić. Wróciłem więc do Kazimierza zaliczając bardzo przyjemny zjazd ze Skowieszynka w stronę Bochotnicy. Na miejscu zorientowałem się, że złapałem kapcia, najpewniej na trylinkowej nawierzchni u szczytu podjazdu ulicą Zamkową. Gdy zabrałem się za wymianę dętki, zaczął siąpić drobny deszcz, który po chwili rozbujał się na dobre. Po ponadgodzinnej zlewie niebo się przejaśniło - oczami wyobraźni widziałem taplanie się w błocie rowerzystów na trasie. Na mecie zrobiłem zdjęcia kilku zawodnikom kończącym wyścig po owym taplaniu i dźwięki wydawane przez zakatowane napędy raniły serce me. Początkowo planowałem zostać w Kazimierzu do dekoracji zwycięzców, ale byłem tak przemoczony i wychłodzony, że dla własnego dobra postanowiłem się zwijać do domu. Powrót nie za przyjemny, bo do Miłocina drogi solidnie zlane i przelotne mżawki. Do domu dobiłem ufajdany po kask, ale warto było, bo atmosfera na kazimierskim wyścigu bardzo mi się podobała. Żałuję jedynie, że przed wyjazdem nie zapoznałem się z przebiegiem trasy i nie wybrałem kilku dodatkowych punktów obserwacyjnych.Wszystkie zdjęcia z wyścigu TUTAJ.

Mazovia MTB Kazimierz Dolny - start wyścigu © chirality

Mazovia MTB Kazimierz Dolny - pierwsza prosta w kurzu © chirality

Mazovia MTB Kazimierz Dolny - pierwsza prosta w kurzu © chirality

Mazovia MTB Kazimierz Dolny - początek podjazdu ulicą Zamkową © chirality

Mazovia MTB Kazimierz Dolny - początek podjazdu ulicą Zamkową © chirality

Mazovia MTB Kazimierz Dolny - pierwsza stromizna ulicy Zamkowej (15.5%/100m) © chirality

Mazovia MTB Kazimierz Dolny - pierwsza stromizna ulicy Zamkowej (15.5%/100m) © chirality

Mazovia MTB Kazimierz Dolny - pierwsza stromizna ulicy Zamkowej (15.5%/100m) © chirality

Mazovia MTB Kazimierz Dolny - wypłaszczenie między stromiznami na ulicy Zamkowej © chirality

Mazovia MTB Kazimierz Dolny - druga stromizna ulicy Zamkowej (17.7%/100m + 14.0%/100m) © chirality

Mazovia MTB Kazimierz Dolny - druga stromizna ulicy Zamkowej (17.7%/100m + 14.0%/100m) © chirality

Mazovia MTB Kazimierz Dolny - druga stromizna ulicy Zamkowej (17.7%/100m + 14.0%/100m) © chirality

Mazovia MTB Kazimierz Dolny - finisz © chirality

Mazovia MTB Kazimierz Dolny - finisz © chirality

Mazovia MTB Kazimierz Dolny - wielka czystka © chirality

Mazovia MTB Kazimierz Dolny - wielka czystka © chirality

Mazovia MTB Kazimierz Dolny - wielka czystka © chirality

Mazovia MTB Kazimierz Dolny - wielka czystka © chirality

Mazovia MTB Kazimierz Dolny - nagrody dla zwycięzców © chirality

Mazovia MTB Kazimierz Dolny - podium © chirality

Rynek w Kazimierzu Dolnym © chirality

Panorama Kazimierza Dolnego ze wzgórza zamkowego © chirality

Kazimierska taksówka © chirality

Wróżbitki w Kazimierzu Dolnym © chirality

Ruiny zamku w Kazimierzu Dolnym © chirality

Tablica nagrobna na tyłach kościoła farnego w Kazimierzu Dolnym © chirality

Kapeć w Kazimierzu Dolnym © chirality
- DST 50.44km
- Czas 01:39
- VAVG 30.57km/h
- VMAX 44.50km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 222m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubelska pętelka
Piątek, 19 września 2014 · dodano: 21.09.2014 | Komentarze 0
Jedna ze standardowych pętelek, tym razem na południowy-zachód od Lublina. Temperaturowo bardzo przyjemnie, ale ponownie wyjechałem trochę za późno i końcówka już po ciemku. Kilka razy nieomal wywinąłem orła na drobnym czarnym żwirze zaśmiecającym pobocze. Nie wiem, czy jest on produktem erozji naszych wspaniałych dróg, czy też anty-rowerowe brygady rozsypują to po nocach. Kategoria 50-100, dzień, rower szosowy, samotnie, szosa
- DST 35.40km
- Czas 01:06
- VAVG 32.18km/h
- VMAX 40.70km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 75m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Używana wersalka w dobre ręce
Środa, 17 września 2014 · dodano: 17.09.2014 | Komentarze 0
Standardowa pętelka dookoła Zalewu Zemborzyckiego. Dosyć rześko, ale pomimo tego wielu, bardzo zdyscyplinowanych, rowerzystów na trasie. Na jezdni na ulicy Osmolickiej (na wysokości pętli autobusowej) stała fioletowa wersalka. Pomimo zmęczenie nie skusiłem się na odpoczynek i bez pardonu ją ominąłem. Kilkaset metrów dalej jezdnię wysciełały jakieś koce i płaszcze. Nawet nie próbuję tego racjonalizować. Przez dosyć długi czas siedział mi na kole góral. Po nawrocie na rondzie rowerowym w okolicy Dworku Grafa myślałem, że w końcu będę miał spokój, ale ponownie przykleił się do mnie góral (ten sam, albo inny) i odprowadził mnie praktycznie pod sam dom. Wersalki, koce, płaszcze, górale na kole - może to jakaś instalacja artystyczna, wszak trwa właśnie Europejski Tydzień Zrównoważonego Transportu. EU spokojnie by dała na coś takiego dofinansowanie. Kategoria <50, dzień, rower szosowy, samotnie, szosa