Info
Jestem chirality z Lublina. Mam przejechane 42279.29 km, w tym 945.90 km w terenie, z prędkością średnią 23.87 km/h.Więcej o mnie.
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
Moje rowery
Wykresy roczne
+2
°
C
+2°
-2°
Lublin
Niedziela, 18
Poniedziałek | +1° | -1° | |
Wtorek | +2° | 0° | |
Środa | +3° | 0° | |
Czwartek | +3° | +2° | |
Piątek | +5° | 0° | |
Sobota | +2° | -3° |
Prognoza 7-dniową
Wpisy archiwalne w kategorii
sakwy
Dystans całkowity: | 10184.58 km (w terenie 522.50 km; 5.13%) |
Czas w ruchu: | 526:12 |
Średnia prędkość: | 19.35 km/h |
Maksymalna prędkość: | 47.90 km/h |
Suma podjazdów: | 40333 m |
Liczba aktywności: | 153 |
Średnio na aktywność: | 66.57 km i 3h 26m |
Więcej statystyk |
- DST 104.09km
- Teren 5.00km
- Czas 05:13
- VAVG 19.95km/h
- VMAX 38.00km/h
- Temperatura 9.0°C
- Podjazdy 365m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Jezioro Kunów
Niedziela, 27 marca 2016 · dodano: 08.05.2016 | Komentarze 0
Na pierwszą wiosenną przejażdżkę postanowiłem reaktywować objazd lubelskich jezior udając się nad Kunów. Gwiazdą okolic Lubartowa jest bez wątpienia jezioro Firlej i pomimo tego, że bywam nad nim od dziecka, to nad leżący po drugiej stronie krajówki Kunów jeszcze się nie zapuściłem. Po przedwiosennym ataku jakiejś eboli byłem nadal lekko przeziębiony, ale pogoda zrobiła się tak piękna, że grzechem byłoby siedzieć w czterech ścianach. W drodze do celu wiatr generalnie pomagał, chociaż gdy czasami zawiewał z burty, to potrafiło mnie spychać na środek jezdni. Mijałem też wielu rowerzystów, którzy heroicznie walczyli z czołowym wiatrem, więc nie miałem złudzeń, co mnie czeka podczas powrotu. Trasa znana do bólu, ale i tak jechało się przyjemnie, bo ruch samochodowy na bocznych drogach niewielki. W Pryszczowej Górze miałem nadzieję spotkać bociana, który w tamtym roku szlajał się po okolicznych polach, ale nic z tego – boćków na trasie brak. Z map wiedziałem, że brzegi Kunowa są miejscami bagniste, więc ucieszyło mnie, że dało się bez problemu podjechać nad sam brzeg. Jadąc wzdłuż niego taplałem się momentami w konkretnym błocie, ale zwykle grunt pod kołami się nie zapadał. Kunów jest bez wątpienia krajobrazowo bardziej urokliwy niż Firlej – brzegi porośnięte trzciną, masa kładek i jakichś bliżej niezidentyfikowanych budek. Jest nawet mikroplaża z prawdziwym żółtym piaskiem. Po rundce dookoła jeziora, wpadłem jeszcze nad Firlej, aby wygodnie rozsiąść się na ławce. Tutaj ludzi zdecydowanie więcej, ale nadal panowała przedsezonowa senność. Do domu postanowiłem wrócić krajówką. Trochę obawiałem się nawalonych na okoliczność świąt kierowców, ale nic zdrożnego mnie z ich strony nie spotkało. Cała droga pod wiatr, a że po walce z bagnami byłem już lekko ujechany, więc entuzjazmu nie było. Gdzieś w okolicach Niemców jest długi prosty odcinek. Zawsze gdy po nim jadę nachodzą mnie smętne myśli, bo tamtejsze pobocze jest pełne krzyży. Na jednym zauważyłem w przelocie napis „ojciec i syn”. Pod Lublinem zapaliłem światła. Nie żeby była taka potrzeba, ale wolałem nie wchodzić w konflikt z policjantami biorącymi udział w akcji kryptonim „Bezpieczne święta”. W Lublinie po raz pierwszy od bardzo dawna przejechałem się po rondzie rowerowym przy dworku Graffa. Przez blokadę DDR nad Bystrzycą jest ono praktycznie odcięte od południowych rejonów miasta. Objazdem przy Arenie Lublin doturlałem się do domu. Z ulgą.Pułapka na cetyńce w lasach pod Lubartowem © chirality
Jezioro Kunów © chirality
Wywrócona łódka nad jeziorem Kunów © chirality
Łódka nad jeziorem Kunów © chirality
Pęknięte drzewo nad jeziorem Kunów © chirality
Zdezelowana kładka nad jeziorem Kunów © chirality
Niesymetryczne drzewo nad jeziorem Kunów © chirality
Kładka nad jeziorem Kunów © chirality
Wiosna nad jeziorem Kunów © chirality
Motocykle nad jeziorem Firlej © chirality
- DST 35.07km
- Czas 01:47
- VAVG 19.67km/h
- VMAX 34.10km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 162m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Polanówka
Sobota, 27 lutego 2016 · dodano: 01.03.2016 | Komentarze 0
Piękna pogoda. Niby jedynie 3 stopnie, ale jaskrawe słońce robiło ogromną różnicę. I pewnie dlatego na DDR prowadzącą do Zalewu Zemborzyckiego wyległo wielu rowerzystów. Postanowiłem więc skorzystać z okazji i poćwiczyć na nich panoramowanie. Nie jest to takie proste, jak się wydaje, i większość zrobionych zdjęć nadawała się wyłącznie do śmieci. Na ul. Cienistej pojawiły się już pierwsze nowe latarnie. Tempo prac dobre, więc pewnie na wiosnę będzie tam nocami równie jasno jak na zachodnim brzegu Zalewu. Jadąc przez Dąbrowę wypatrzyłem na skraju lasu drewniany krzyż. Ciekawa sprawa, bo jeździłem tamtędy setki razy i dopiero kilka miesięcy temu zauważyłem ten krzyż po raz pierwszy. Nie wiem, jaka historia jest z nim związana. Do domu wróciłem na styk ze zmrokiem, dzięki czemu obyło się bez wyciągania lampki. Rower domaga się gruntownego mycia, bo nie tylko wygląda żałośnie, ale i napęd od czasu do czasu się buntuje.Kawka na płocie © chirality
Wanna na kółkach © chirality
Jesienne pozostałości © chirality
Jesienne pozostałości © chirality
Jesienne pozostałości © chirality
Jesienne pozostałości © chirality
Panoramowanie rowerzystów w Lublinie (1/40s) © chirality
Panoramowanie rowerzystów w Lublinie (1/40s) © chirality
Panoramowanie rowerzystów w Lublinie (1/40s) © chirality
Panoramowanie rowerzystów w Lublinie (1/40s) © chirality
Panoramowanie rowerzystów w Lublinie (1/30s) © chirality
Panoramowanie rowerzystów w Lublinie (1/30s) © chirality
Panoramowanie rowerzystów w Lublinie (1/30s) © chirality
Panoramowanie rowerzystów w Lublinie (1/25s) © chirality
Krzyż przy DDR w Dąbrowie, Lublin © chirality
- DST 42.41km
- Czas 02:07
- VAVG 20.04km/h
- VMAX 38.50km/h
- Temperatura 7.0°C
- Podjazdy 228m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Polanówka
Wtorek, 23 lutego 2016 · dodano: 25.02.2016 | Komentarze 0
Wyjechałem jeszcze za dnia w dosyć niepewną pogodę. Nad Zalewem Zemborzyckim zaczęło lekko mżyć, a po nawrocie w Polanówce rozpadało się na dobre. Pracujące na ul. Cienistej koparki to chyba znak, że nieoświetlone jej fragmenty dorobią się latarni, z których część będzie ulokowana tuż przy DDR. Z jednej strony dobrze, a z drugiej nie za bardzo, bo głowa z takim słupem nie wygra. Powrót ulicami Droga Męczenników Majdanka i Krochmalna w dosyć paskudnych warunkach, ale deszcz mi jakoś specjalnie wtedy nie przeszkadzał, bo już dużo wcześniej przemoczyłem ostatnią nitkę.Bezludny pomost © chirality
Tatarak nad Zalewem Zemborzyckim © chirality
Zielone są najszybsze © chirality
- DST 42.62km
- Czas 02:01
- VAVG 21.13km/h
- VMAX 35.40km/h
- Temperatura 7.0°C
- Podjazdy 224m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Polanówka
Niedziela, 21 lutego 2016 · dodano: 25.02.2016 | Komentarze 0
Dosyć niepewna pogoda. Gdy jechałem nad Zalew Zemborzycki jeszcze za dnia, na horyzoncie chmury zrzucały punktowo swoje cargo. Liczyłem jednak, że mi się poszczęści. I rzeczywiście, bo poza drobną mżawką przez kilka kilometrów, deszcz mnie oszczędził. W Polanówce wschodni fragment nieba praktycznie bezchmurny, więc mogłem podziwiać napuchnięty Księżyc w pełnej krasie. Na nawrocie w Dąbrowie kładła się mgła, więc było trochę nerwowo, bo ruch samochodowy intensywny. Powrót przez ulice Droga Męczenników Majdanka i Krochmalna. Fragmentami jezdnie zlane totalnie deszczem, by zaraz za rogiem było zupełnie sucho.Niedawno lamentowałem nad zamknięciem DDR wzdłuż Bystrzycy. Ktoś nagrał film z drona, który pokazuje panującą tam obecnie demolkę (0:40 i 2:01).
Przedwiośnie: Biedronka w przebiśniegach © chirality
Jaką grupę Shimano wybrać? © chirality
Pełnia Księżyca w Polanówce © chirality
- DST 35.84km
- Teren 3.00km
- Czas 01:53
- VAVG 19.03km/h
- VMAX 33.70km/h
- Temperatura 4.0°C
- Podjazdy 113m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Wtorek, 16 lutego 2016 · dodano: 19.02.2016 | Komentarze 0
Tak mi się spodobało szlajanie po wertepach wzdłuż Bystrzycy i Czechówki, że dzisiaj znowu się tam wybrałem. Trochę więcej błota, zimniej i do tego porywisty wiatr z północy. Już po zapadnięciu zmroku rundka dookoła Zalewu i do bazy.Stopień wodny na Czechówce w Lublinie © chirality
Przedwiośnie: Przebiśniegi w pąkach © chirality
Przedwiośnie: Bazie na wierzbie japońskiej © chirality
- DST 36.89km
- Teren 3.00km
- Czas 01:49
- VAVG 20.31km/h
- VMAX 34.10km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 116m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Niedziela, 14 lutego 2016 · dodano: 19.02.2016 | Komentarze 0
Wyjechałem jeszcze za dnia i trochę poturlałem się po niezłych wertepach wzdłuż Bystrzycy i Czechówki. W niektórych rewirach nie byłem od dziecka. Ciągle daje się objechać blokadę na DDR wzdłuż Bystrzycy drugim brzegiem, ale ponieważ mosty spinają zazwyczaj oba brzegi, więc pewnie ta możliwość niedługo zniknie. Po zmroku objechałem jeszcze Zalew Zemborzycki i zwinąłem do bazy.Blokada DDR wzdłuż Bystrzycy w Lublinie - brakuje tylko fosy © chirality
Zachód słońca nad Bystrzycą w Lublinie © chirality
Trawy nad Bystrzycą © chirality
- DST 41.58km
- Czas 01:57
- VAVG 21.32km/h
- VMAX 37.10km/h
- Temperatura 6.0°C
- Podjazdy 225m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Polanówka
Piątek, 12 lutego 2016 · dodano: 19.02.2016 | Komentarze 0
Wyjechałem jeszcze przed zmrokiem, ale po kilku kilometrach już czułem potrzebę jechania na lampkach. Do zbiegu ulic Osmolickiej i Cienistej dotarłem przez Dąbrowę, aby wśród drzew schronić się przed południowym wiatrem. Na szczycie wzniesienia w Prawiednikach chciałem zrobić parę zdjęć, ale akurat zasadziła się tak jakaś fotografka z Nikonem. Nie znam się na fotograficznym savoir-vivrze, więc wolałem zatrzymać się trochę dalej. Na ul. Cienistej jest zawsze najzimniej i najbardziej mokro. Tak było i tym razem, bo był to jedyny odcinek pokryty skrzypiącym śniegiem. Na zachodni brzeg Zalewu wtoczyłem się kilka minut przed piątą i widać, że dni są coraz dłuższe, bo lampy wzdłuż DDR były jeszcze wyłączone. Zanim dojechałem do zapory, wszystkie już się jednak rozświetliły. Powrót ulicami Droga Męczenników Majdanka i Krochmalna. Gdy stałem na skrzyżowaniu ul. Kunickiego z ul. Dywizjonu 303, jakiś pieszy przechodził na czerwonym świetle. Miał pecha, bo jego tropem podążył cywilny samochód, który okazał się policją. Tak mnie to zmotywowało, że od skrzyżowania przejechałem się kawałkiem DDR prowadzącej donikąd.Rower wsród rzepów © chirality
- DST 22.55km
- Teren 3.00km
- Czas 01:15
- VAVG 18.04km/h
- VMAX 30.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 60m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Wtorek, 9 lutego 2016 · dodano: 11.02.2016 | Komentarze 0
Jeszcze przed zachodem słońca wybrałem się nad Zalew, aby przetestować filtr ND10 w aparacie. Niewiarygodnie ciepło jak na luty, ale mocny południowy wiatr konsekwentnie dął. Na trasie sporo truchtających biegaczy i niewielu rowerzystów. Gdy na mostku dla morsów przy zaporze ustawiłem się do robienia zdjęć, jakiś chłopak postanowił zażyć kąpieli. Niby technicznie zima, ale 10 stopni powyżej zera, więc nie wiem, czy można ten występek uznać za morsowanie. Wschodni brzeg przejechałem blisko wody (dawno tego nie robiłem), by później wbić się w las. Miejscami trochę mokro, ale tragedii nie było. Przepłoszyłem stado saren, ale zanim udało mi się wyciągnąć aparat pozostało po nich wspomnienie. Na zachodnim brzegu już z wiatrem, a do tego ostatnie kilka kilometrów udało mi się powieźć na kole jakiegoś górala. Do bazy zawinąłem już po zmroku.Zapora na Zalewie Zemborzyckim widziana z podestu dla morsów © chirality
Zapora na Zalewie Zemborzyckim widziana z podestu dla morsów (filtr ND10) © chirality
Zachód słońca nad Zalewem Zemborzyckim © chirality
Zalew Zemborzycki (filtr ND10) © chirality
Icehenge na Zalewie Zemborzyckim © chirality
Zalew Zemborzycki o zmierzchu © chirality
- DST 79.92km
- Czas 04:12
- VAVG 19.03km/h
- VMAX 31.10km/h
- Temperatura 6.0°C
- Podjazdy 353m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Ta ostatnia niedziela
Niedziela, 7 lutego 2016 · dodano: 11.02.2016 | Komentarze 0
Na Piaski, ale w kierunku odwrotnym niż zwykle. Na DDR wzdłuż Bystrzycy sporo piachu po zimowym sypaniu, ale to nie jest największy mankament tego odcinka. Tenże ma postać zakazu ruchu, który zacznie obowiązywać od poniedziałku, więc dzisiaj ostatnia niedziela, aby się tą trasą przejechać. Pod znakiem zakazu porozmawiałem z kimś z Porozumienia Rowerowego no i wychodzi na to, że takie utrudnienia będą aż do września, bo tyle zajmie budowa mostu. Nie jest to jakaś wielka niedogodność, ale wszystkie moje standardowe pętelki ( taka i owaka) trafia na ten czas szlag. Większość wyjazdów poza miasto na północ i wschód kończyłem DDR wzdłuż Bystrzycy, aby ostatnie kilometry przejechać w ciszy i spokoju z dala od samochodów. Teraz tak nie będzie. No cóż, po otarciu łez udałem się w dalszą drogę. Zaliczyłem kilka kładek nad ekspresówką, z których planowałem strzelić parę fotek. Przed Piaskami wyprzedziła mnie para szosowców. Pomyślałem, że fajnie byłoby im siąść na koło, ale czym prędzej zacząłem myśleć o czymś innym. W Piaskach krótka przerwa i skierowałem się na Piotrków. Ciągnęło mnie tam, bo wiedziałem, że po skręcie na północny-zachód, będę miał w końcu wiatr w plecy. A wiatr upadlał mnie od Lublina konkretnie. Do Zalewu dojechałem równo z zachodem słońca. Zatrzymałem się jeszcze przed stadem kotów, które wulgarnie wtargnęły na ścieżkę. Jeden ładniejszy od drugiego. Na początku mnie oblegały, ale gdy tylko zorientowały się, że jedzenia nie będzie, przestaliśmy być kolegami. Na DDR od Zalewu wyprzedził mnie jakiś góral, więc skorzystałem z okazji, aby się powieźć. Pod koniec mu podziękowałem. –Proszę bardzo – odparł. Słowem Wersal. Do domu dotarłem z uczuciem ulgi, bo już czułem się lekko ujechany.Objazd zamkniętego odcinka DDR wzdłuż Bystrzycy w Lublinie © chirality
Zamknięta DDR wzdłuż Bystrzycy w Lublinie © chirality
S17 Lublin-Piaski © chirality
Mój rower na rynku w Piaskach © chirality
Hopki przed masztem w Chmielu © chirality
Widok ze wzniesienia w Chmielu © chirality
Zachód słońca pod Lublinem © chirality
Kot przy rowerze © chirality
Koty opętane nad Zalewem Zemborzyckim © chirality
- DST 103.10km
- Teren 10.00km
- Czas 06:54
- VAVG 14.94km/h
- VMAX 31.20km/h
- Temperatura -5.0°C
- Podjazdy 296m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Jezioro Bikcze
Sobota, 23 stycznia 2016 · dodano: 25.01.2016 | Komentarze 0
Piękna słoneczna pogoda i lekki, pięciostopniowy mróz zachęcały do dłuższego wyjazdu, szczególnie, że na następne dni zapowiadana jest odwilż. Postanowiłem więc wziąć na celownik jezioro Bikcze, jako kolejny etap inspekcji lubelskich akwenów. Przed wyjazdem zmieniłem opony na takie z bardziej wyrazistym bieżnikiem i z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że na slickach daleko bym nie zajechał. Na DDR wzdłuż Bystrzycy sporo rozjechanego śniegu posypanego miejscami piaskiem. Rower zachowywał się stabilnie, czułem pod kołami tarcie, co mnie cieszyło. Prawdziwie zimowe warunki zaczęły się jeszcze w Lublinie, zaledwie kilometr od pulsujących miejskim gwarem rewirów, ale po ubitym śniegu jechało się całkiem dobrze. Po kilku kilometrach gruntówkami wbiłem się na czarny asfalt i dobre warunki utrzymywały się mniej więcej do Sobianowic. Później zaczęły się pojawiać coraz częściej oblodzone fragmenty, których już nie dawało się tak łatwo objechać po czarnym. Często więc brałem lód pod koła i problemu nie było. Do czasu. Sielanka skończyła się za Charlężem, gdzie wjechałem na lodowisko. Jadę po tym lodzie i widzę, że zaczyna on nabierać nachylenia w kierunku prostopadłym do mojego kierunku jazdy. Zacząłem się zastanawiać, jak i czy powinienem to nowe zjawisko skorygować rowerem. Problem nie jest prosty, więc rozważałem go jeszcze wtedy, gdy już sunąłem tyłkiem po lodzie. Dobrze, że w pobliżu nie było żadnych samochodów, bo mogłoby być bardzo nieciekawie. Dopiero gdy podnosiłem siebie i rower zdałem sobie sprawę, jak niewiarygodnie śliski był ten lód. Rower niewiele przy upadku ucierpiał, bo musiałem jedynie poprawić tylne koło, które wysunęło się z widełek. Od tej pory starałem się jednak w miarę możliwości unikać kontaktu z lodem. Czasami nawet jechałem lewym pasem, gdy właśnie tam była jedyna czarna kreska asfaltu, a czasami brnąłem przez śnieg na poboczu. Zimowe krajobrazy rekompensowały jednak wszelkie niedogodności. Pierwszy konkretny postój zrobiłem na wzgórzu w Zawieprzycach – ładna panorama meandrującego Wieprza, którego w tych okolicach zasila nasza lubelska Bystrzyca. Jeszcze w Zawieprzycach wbiłem się w jakaś drogę, która na pewno nie łapała się na pierwszą piątkę w kolejności odśnieżania. Potem był z tym lepiej, ale aż do Ludwina zdarzały się oblodzone fragmenty. Później kilka kilometrów drogą wojewódzką w miarę przyzwoitych warunkach, chociaż ciężki ruch samochodowy był konkretny. Po skręcie na Piaseczno znowu zrobiło się biało, ale generalnie było widać na drodze cienką czarną kreskę. Na tym odcinku jest w szczerym polu kilkukilometrowa DDR i chociaż nie była odśnieżona, to postanowiłem się po niej przejechać. W okolicach jeziora Bikcze zacząłem improwizować, bo na moich mapach nie było żadnego dojazdu do samego lustra wody. Jakąś ścieżką dostałem się na okalającą jezioro groblę. Po jednej stronie grobli kanał, a po drugiej gęste chaszcze. Na świeżym śniegu masa tropów i śladów zwierząt i do tego jakieś nory, do których nie odważyłem się zaglądać. Według mojego GPS byłem ok. 200 metrów od wody, więc postanowiłem poruszać się groblą w poszukiwaniu ludzkich tropów wbijających się w chaszcze w kierunku jeziora. Udało mi się w końcu coś takiego znaleźć i lekkim prześwitem zacząłem się przedzierać w kierunku wody. Po kilkudziesięciu metrach ślady ludzkie się urwały w miejscu, w którym właściciel tych śladów popełnił był wycinkę młodych brzóz. Skoro jakiś tubylec nie zapuszczał się głębiej, więc i ja to sobie odpuściłem i to pomimo tego, że byłem jakieś 100 metrów od brzegu. Dookoła roślinność wybitnie bagienna, ale grunt zmarznięty na kość, więc z przemieszczaniem się nie było problemów. Jednak ewentualne załamanie się lodu na bagnach to nie moja bajka. Słońce chyliło się już ku zachodowi, więc trzeba się było zwijać. Polami dotarłem do jakiejś gruntówki w okolicach Rozpłucia. Pierwotnie planowałem powrót bocznymi drogami, ale na tyle miałem dosyć jazdy figurowej na lodzie, że postanowiłem przez Piaseczno dobić jednak do DW820 i bez kombinowania dotrzeć nią do Łęcznej i dalej do Lublina. Jeszcze koło jeziora pogadałem z jakimś miejscowym, którego pies wyprowadził na spacer, o możliwości dojścia do brzegu jeziora. Podobno w Czarnym Lesie jest ścieżka prowadząca prosto nad wodę, ale przebiega ona przez podwórko jakiegoś gospodarza (sic!). Na mapach satelitarnych rzeczywiście widać dróżkę, więc na pewno ten wariant przetestuję podczas zaliczania kolejnego okolicznego jeziora, bo tych tutaj dostatek. Co ciekawe, na mapach Garmina Bikcze nazwane jest Zagłęboczem pomimo tego, że inne Zagłębocze znajduje się jakieś 7 km na północ. A powrót do Lublina już na lampkach. Słońce spadło pod horyzont, ale w tym samym czasie wyskoczył spod niego Księżyc w pełni. Szkoda, że przez całą drogę miałem go lekko z tyłu. Gdy dobiłem do drogi wojewódzkiej wiedziałem, że czeka na mnie czarny asfalt aż do samego Lublina. Co prawda do Łęcznej pobocze było miejscami oblodzone i nie dało się jechać skrajną prawicą, ale ruch samochodowy był na tyle niewielki, że przez większość czasu mogłem spokojnie sunąć środkiem pasa i zjeżdżać jedynie na dźwięk zbliżających się pojazdów. Na świątecznie przystrojonym rynku w Łęcznej zrobiłem krótką przerwę, ale nie było sensu się rozsiadać, bo już zrobiło się odczuwalnie zimniej, niż za dnia. Droga do samego Lublina w dobrym stanie, jedynie miejscami musiałem przebijać się przez gryzący smog, bo niektórzy w taką pogodę palą w piecach byle czym. Pal licho smród, ale taka mgiełka drastycznie obniża widoczność na drodze. Najgorzej było z tym na rogatkach Lublina, więc przez chwilę myślałem, że zbłądziłem do Krakowa. W Łuszczowie odcinkowy pomiar prędkości i rzeczywiście ruch samochodowy jakoś nienaturalnie spowolniony. Przewidywałem, że po tym odcinku zacznie się sajgon, gdy kierowcy będą chcieli nadrobić stracony na przepisowej jeździe czas, ale żadnych szaleństw nie zaobserwowałem. Muszę jednak powiedzieć, że z ulgą dotarłem do DDR nad Bystrzycą, bo miałem już lekko dosyć towarzystwa samochodów. Nad rzeką gęsta mgła, że nożem kroić. Oczywiście nie mogło się obyć bez spotkania z rowerzystą jadącym bez jakiegokolwiek oświetlenia. Podsumowując, wyjazd męczący, ale bardzo przyjemny, bo szczególnie za dnia zima była jak z obrazka. Nieco psuły całokształt oblodzone fragmenty dróg, ale jak jest zima, to musi być i on.Skrzyżowanie w Lublinie © chirality
Ulica Orzechowa w Lublinie © chirality
Tunel pod S17 w Rudniku © chirality
Bystrzyca po zasileniu Ciemięgą w Sobianowicach © chirality
Lew przyprószony w Sobianowicach © chirality
Figurka religijna w Sobianowicach © chirality
Zimowy krajobraz w Charlężu © chirality
Czerwony szlak rowerowy Lublin-Wola Uhruska © chirality
Szklana pogoda na jezdni © chirality
Wieprz po spotkaniu z Bystrzycą w Zawieprzycach © chirality
Nadwieprzańskie klimaty © chirality
Polska w ruinie w Zawieprzycach © chirality
DDR w Uciekajce © chirality
Ściernisko zimą © chirality
Infrastruktura kanału wokół jeziora Bikcze © chirality
Brzezina nad Bikczem © chirality
Tropy nad Bikczem © chirality
Chaszcze okalające jezioro Bikcze © chirality
Drzewa upadłe nad Bikczem © chirality
Zachód słońca nad Bikczem © chirality
Mój druh o zachodzie słońca © chirality
Okolice Rozpłucia © chirality
Okolice Piaseczna © chirality
Wschód Księżyca w okolicach Rogóźna © chirality
Świątecznie na rynku w Łęcznej © chirality