Info

avatar Jestem chirality z Lublina. Mam przejechane 42279.29 km, w tym 945.90 km w terenie, z prędkością średnią 23.87 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

2020 button stats bikestats.pl

2019 button stats bikestats.pl

2018 button stats bikestats.pl

2017 button stats bikestats.pl

2016 button stats bikestats.pl

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

Wykresy roczne

Wykres roczny blog rowerowy chirality.bikestats.pl

Archiwum



Wpisy archiwalne w kategorii

50-100

Dystans całkowity:8445.33 km (w terenie 75.00 km; 0.89%)
Czas w ruchu:326:17
Średnia prędkość:25.88 km/h
Maksymalna prędkość:63.10 km/h
Suma podjazdów:35322 m
Liczba aktywności:137
Średnio na aktywność:61.64 km i 2h 22m
Więcej statystyk
  • DST 61.82km
  • Czas 02:07
  • VAVG 29.21km/h
  • VMAX 41.20km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 166m
  • Sprzęt Szosant
  • Aktywność Jazda na rowerze

17 mgnień wiosny

Niedziela, 4 maja 2014 · dodano: 05.05.2014 | Komentarze 0

Po okresie paskudnej pogody, słońce wydaje się o wiele piękniejsze. Tak było i tym razem i pomimo niskiej temperatury aż mnie rwało do jazdy w ultrafiolecie. Wcześniej udałem się na wschodnioeuropejską stację paliw, aby dobić ciśnienie w kołach. Niestety, kompresor był закрутуй. Albo awaria, albo sprężone powietrze już odcięli.
Pokręciłem się po mojej standardowej pętelce dookoła Zalewu Zamborzyckiego, ale tym razem z trzykrotnym oplotem wody. Na niebie pływały małe chmurki i co tylko jakaś przesłoniła słońce, urok natychmiast pryskał - robiło się szaro i buro. Najpiękniejszy miesiąc w roku trochę pogodowo zawodzi, ale podobno od środy ma być lepiej. Oby.



  • DST 50.89km
  • Czas 01:47
  • VAVG 28.54km/h
  • VMAX 40.20km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 114m
  • Sprzęt Szosant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Węzeł gordyjski

Wtorek, 22 kwietnia 2014 · dodano: 22.04.2014 | Komentarze 0

Oj dawno nie jeździłem na szosówce, bo wybór zazwyczaj pada na górala. Szosówki nie czuję, więc na niej nie jeżdżę. A skoro na niej nie jeżdżę, to jej nie czuję. Aby przerwać to błędne koło, postanowiłem w najbliższym czasie kręcić wyłącznie na szosówce, tak aby się z nią na dobre zaprzyjaźnić. Góral zrozumie, bo nie ma innego wyjścia. O ile jazda szosówką to gra na na skrzypcach smyczkiem, o tyle jazda góralem to gra na tarze wałkiem do ciasta. Zupełnie inny poziom subtelności, którego trzeba się nauczyć.
Dzisiaj pojechałem nad Zalew Zemborzycki i oplotłem go kilka razy. Ludzi zatrzęsienie, więc drażliwa kwestia dzwonka przy rowerze szosowym często zaprzątała mi głowę. Wydzieranie się na obcych to nie moja specjalność, a wiem, że większość nas rowerzystów reaguje na dźwięk dzwonka jak psy Pawłowa. Faktem jest, że dzwonek przy rowerze szosowym wygląda mniej więcej tak:



Prawo jednak go wymaga w każdym rowerze, a poza tym czasami się naprawdę przydaje. Będę więc musiał poszukać czegoś nie bijącego mocno po oczach, bo po dzisiejszym wyjeździe gardło bolało mnie bardziej niż nogi.



  • DST 70.30km
  • Czas 02:29
  • VAVG 28.31km/h
  • VMAX 41.30km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 122m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Oryginalność jest przereklamowana

Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 · dodano: 21.04.2014 | Komentarze 0

Po świątecznym leniuchowaniu, dwie standardowe pętelki dookoła Zalewu Zemborzyckiego, ale za to w przeciwnych kierunkach. Jakaś dobrotliwa istota usunęła pochylony betonowy słupek sterczący obok ścieżki rowerowej w Dąbrowie u podnóża zjazdu, na którym aż się prosi o sporą prędkość. Zawsze jak tamtędy przejeżdżałem, moja wybraźnia pisała coraz to bardziej obsceniczne sceniariusze rowerowych kraks z udziałem tego słupka właśnie. Jeden z odcinków ścieżki rowerowej wzdłuż Bystrzycy to chlapnięta białą farbą linia, która zawłaszczyła dla nas część chodnika. Tak wyznaczony pas rowerowy ma szerokość ok. metra no i nie ma możliwości, żeby dwa rowery mogły się tam bezpiecznie wyminąć. Większość rowerzystów rozumie, że biała linia jest dla picu i na moment wymijania należy wykorzystać chodnik. Problem polega na tym, że na chodnik mogą uciekać rowerzyści jadący tylko z jednego kierunku. No i niektórzy są tak ortodoksyjni, że traktują tę cholerną białą linię jak świętość, której przekroczyć nie wolno i jadą twardo na zderzenie. To są pewnie ci sami ludzie, którzy w eksperymencie Milgrama dochodzą do końca skali w traktowaniu bliźnich prądem.

Kategoria 50-100, dzień, samotnie, szosa


  • DST 54.46km
  • Czas 01:58
  • VAVG 27.69km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 246m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alternatywy 2

Czwartek, 17 kwietnia 2014 · dodano: 17.04.2014 | Komentarze 0

Minione trzy dni nie nadawały się zupełnie do jazdy rowerem ze względu na deszcze niespokojne targające sad, jak i niskie temperatury. Dzisiaj w końcu pogoda przyzwoita, więc podjąłem kolejną próbę wytyczenia alternatywnego powrotu z Niedrzwicy Dużej do Lublina bez zbędnego pakowania się na DK19. Skorygowałem błąd z poprzedniej ekspedycji, ale i tak przez około kilometr na DK19 wylądowałem. Następnym razem odbiję przed Tereszynem w lewo i podjadę do Lublina bardziej z zachodu. Dzisiaj jazda bardzo przyjemna, jedynie pod koniec północno wschodni wiatr lekko dokazywał.
Garmin Connect w końcu ogarnął problemy związane ze zrzucaniem i analizą plików .gpx i chwała im za to. Dodatkowo, powróciła możliwość swobodnego wyboru metody szacowania przewyższeń. Ponieważ mój rejestrator posiada wyskościomierz baryczny, więc zdecydowałem, że nigdy nie będę korygował rezultatów otrzymanych przez analizę zmian ciśnienia przy pomocy jakichś tam danych topograficznych. Co prawda, takie korygowanie czyni górki "wyższymi", ale wiem z analizy wielu śladów z mojej standardowej pętli, że otrzymywane wyniki bardzo różnią się między sobą.

Kategoria 50-100, dzień, samotnie, szosa


  • DST 58.22km
  • Czas 02:18
  • VAVG 25.31km/h
  • VMAX 40.60km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 203m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zły, zły wschód

Sobota, 5 kwietnia 2014 · dodano: 05.04.2014 | Komentarze 0

W drugim kręgu piekła Dantego rozpustnicy są smagani wiatrem. Ale chyba gotując się w smole, a nie jeżdżąc na rowerze. Dzisiejszy dzień był dobry na jazdę, ale jedynie na zachód. Niestety próby wykreślenia pętli biegnącej tylko w tym kierunku spaliły na panewce. Przed wyjściem z domu coś mnie tknęło i opatuliłem się jak niemiecki żołnierz pod Stalingradem. I był to strzał w dziesiątkę. Już jadąc wzdłuż Zalewu Zemborzyckiego zorientowałem się, że coś jest na rzeczy, bo fale były nienaturalnie wysokie. Potem każdy zwrot na wschód to huk w uszach i walka z mroźnym żywiołem. Dzisiaj wybrałem się do Niedrzwicy Dużej, z której zazwyczaj wracam do Lublina DK19. Zauważyłem jednak, że wielu lubelskich rowerzystów preferuje powrót drogami bocznymi równoległymi do DK19 właśnie. Tę opcję chciałem sprawdzić, ale jechałem zupełnie na nos i za wcześnie odbiłem na wschód (podświadoma tęsknota za wiatrem). Kiedyś to powtórzę, ale aura musi się wcześniej poprawić.

Kategoria 50-100, dzień, samotnie, szosa


  • DST 81.05km
  • Czas 03:01
  • VAVG 26.87km/h
  • VMAX 41.60km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 341m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Buszujący w Chmielu

Czwartek, 3 kwietnia 2014 · dodano: 03.04.2014 | Komentarze 0

Dzisiaj prognoza pogody zapowiadała w moich rejonach popołudniowy deszcz, więc założyłem, że z jazdy rowerem nici. Deszcz okazał się jednak bardzo wątły i krótkotrwały, a dzięki relatywnie wysokiej temperaturze po godzinie było już na jezdniach sucho. Zupełnie na żywioł postanowiłem więc pojechać do Chmiela, gdzie obok cmentarza znajduje się przyzwoity podjazd. Na trasie do Piotrkowa południowy wiatr trochę dokuczał, ale warto było tam jechać, bo przed Głuszczyzną zauważyłem pierwszego w tym roku boćka dumnie stojącego na gnieździe. Na szczycie górki w Chmielu leżą jeszcze resztki sniegu, a widok z niej na pofałdowaną Lubelszczyznę jest przepiękny. Po kolejnym krótkim podjeździe wpakowałem się na tak paskudną drogę, że nawet samochody nie wykręcały tam wiecej niż 30 km/h. Po kilku kilometrach, jak za dotknięciem magicznej różdżki, droga przepoczwarzyła się w idealną i taką pozostała aż do Piask. To moja druga wizyta w tej miejscowości w tym roku - gdybym się nie bał o rower, zostałbym tam na rewelacyjne flaki. Do Lublina wróciłem drogą serwisową ekspresówki S12/S17. Trochę bez sensu przeskakiwałem kładkami z jednej strony ekspresówki na drugą, bo nie pamiętałem, z której strony lepiej podjechać do Lublina. Do domu zdążyłem przed zmrokiem. Uff, bo w trasę ponownie wybrałem się bez oświetlenia.

Kategoria 50-100, dzień, samotnie, szosa


  • DST 70.42km
  • Czas 02:31
  • VAVG 27.98km/h
  • VMAX 38.80km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 165m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podwójna porcja Zalewu Zamborzyckiego

Piątek, 28 marca 2014 · dodano: 28.03.2014 | Komentarze 0

Po wczorajszym mokrym dniu, dzisiaj sucho i ciepło. Szkoda tylko, że poranne krystalicznie czyste niebo pokryło się po południu chmurami. Już miałem nadzieję, że będę mógł z czystym sumieniem zmienić szkła w okularach i lansować się jak zawiadowca samolotu z Top Gun. Pogoda się zmieniła, ale wiatr konsekwentnie północno wschodni - już prawie jestem z nim na ty. Zaplanowałem połączyć przyjemne z przyjemnym i po jakiejś konkretnej wycieczce, doczepić się do lubelskiej Masy Krytycznej jako ersatzu rozjazdu. Oryginalny nie byłem i przejechałem dwie standardowe pętle dookoła Zalewu Zemborzyckiego. Planuję tę trasę kiedyś przejechać z zamkniętmi oczami, grając na skrzypcach, więc powtórki są niezbędne. Mógłbym przysiąc, że na każdej z pętli mijałem wiele tych samych osób. Albo inni rowerzyści są równie nieoryginalni, albo ich pętle są znacznie większe niż moje.
Kategoria 50-100, dzień, samotnie, szosa


  • DST 67.10km
  • Czas 02:57
  • VAVG 22.75km/h
  • VMAX 41.40km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 329m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jazda między Lublinem a Niemcami bez przerwy!

Piątek, 21 marca 2014 · dodano: 21.03.2014 | Komentarze 0

Pierwszy pełny dzień wiosny należało uczcić ambitną wycieczką. Postanowiłem więc pokonać trasę między Lublinem a Niemcami bez schodzenia z siodła i bez drzemki u dziadków. Udało się i to do tego stopnia, że po zrobieniu kilku zdjęć byłem w stanie wrócić na dwóch kołach do Lublina tego samego dnia! Przed wyjazdem z domu w godzinach szczytu miałem nadzieję, że uda się dotrzeć poza rogatki miasta bez posmakowania gruntu przez pedały zatrzaskowe, w które wpiąłem się po raz drugi w życiu. Nic z tego nie wyszło i w centrum miasta zaliczyłem upadek. W sumie to się nawet z pedału wypiąłem, ale nie z tego, co trzeba. Sam upadek powolny jak w greckiej tragedii. Dla postronnych gapiów musiało to wyglądać komicznie. Dla mnie w sumie też. Na części trasy wiatr był konkretny, ale to znak, że piękna pogoda zaczęła swój zwycięski marsz. Ten marsz nie był ze wschodu, co jest pocieszające.
Rzekomo Niemce były osadą, w której pierwotnie ulokowano jeńców wojennych z bitwy pod Grunwaldem. Tych nieszczęśników nikt nie chciał wykupić, więc wylądowali na takich antypodach. Zajmowali się wytopem smoły w pobliskich lasach, a w wolnych chwilach wznosili kościół dziękczynny dla Władysława Jagiełły w Lublinie. Często podejmowano próby zmiany nazwy Niemce na coś bardziej patriotycznego, ale zawsze rozchodziło się to po kościach. Miejscowość jest bardzo zadbana, więc może to niemiecki ordung odcisnął na niej swój ślad, kto wie.

Wiosna, więc wyłażą
Wiosna, więc wyłażą © chirality

Wjazd do Niemców koło Lublina
Wjazd do Niemców koło Lublina © chirality

Neogotycki kościół w Niemcach
Neogotycki kościół w Niemcach © chirality

Kościół Matki Bożej Zwycięskiej w Lublinie
Kościół Matki Bożej Zwycięskiej w Lublinie © chirality

Tablica pamiątkowa na kościele Matki Bożej Zwycięskiej w Lublinie
Tablica pamiątkowa na kościele Matki Bożej Zwycięskiej w Lublinie © chirality



Kategoria 50-100, dzień, noc, samotnie, szosa


  • DST 70.44km
  • Czas 02:39
  • VAVG 26.58km/h
  • VMAX 41.90km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 179m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

SPD

Czwartek, 20 marca 2014 · dodano: 20.03.2014 | Komentarze 0

Po kilkudniowej przerwie wywołanej padaniem i wianiem wskoczyłem w końcu na rower. Chociaż rozsądek nakazywał tę chwilę odwlekać, to po raz pierwszy w życiu wpiąłem się w pedały zatrzaskowe i przejechałem tak przyczepiony do roweru podwójną porcję standardowej aż do bólu pętelki dookoła Zalewu Zemborzyckiego. Jeżeli chodzi o ból dosłowny, to w czasie jazdy nic nowego nie czułem i to pomimo tego, że na platformach mam tendencję do układania stóp krzywo, a bloki wymuszały ustawienie równoległe do ramy. Jednak godzinę po powrocie do domu odezwały się mięśnie, od których nigdy nic wcześniej nie słyszałem. Sama jazda w pedałach zatrzaskowych jest bardzo podobna do jazdy na platformach. Podejrzanie bardzo. Rzeczywiście daje się pedały ciągnąć do góry, ale nie jest to zabawa na dłuższą metę. Aby jednak ten wynalazek rzetelnie ocenić, muszę się z nim zaprzyjaźnić na dłużej. Spodziewałem się też jakichś zajęć z gleboznawstwa, ale nic takiego się nie wydarzyło. Trochę mnie to martwi, bo nic tak nie utrwala odruchów warunkowych jak kara.
Moją standardową pętelkę jechałem ostatnio w minionym tygodniu i zauważyłem, że wyraźnie wzrosła wartość całkowitych przewyższeń na trasie. Lekko niepokojące, bo jeżeli górotwór kredowy Wyżyny Lubelskiej wykonuje takie gwałtowne ruchy, to nie wróży to nic dobrego. Może to mieć jednak związek z tym, że zmieniłem sposób rejestracji śladu. O ile wcześniej mój GPS zapisywał punkty co 20 metrów, o tyle teraz robi to co sekundę. Skutkuje to prawie trzykrotnym zagęszczeniem punktów na śladzie i powinno się objawiać większą dokładnością. W zeszłym roku Garmin Connect pozwalał mi na szacowanie przewyższeń z danych wysokościomierza barycznego, jednak teraz nalega na obliczanie tego na podstawie jakichś swoich wewnętrznych map. Nie bardzo wiem, dlaczego.
EDIT (16.4.2014): Opcja szacowania przewyższeń z danych barycznych jest ponownie dostępna w GC. Wszystkie wyjazdy przekalkulowałem wg tej metody. Co prawda, przewyższenia obliczane tą metodą są z reguły niższe niż te liczone z map, ale wydaje mi się, że lepiej odzwierciedlają rzeczywistość.

Kategoria 50-100, dzień, samotnie, szosa


  • DST 50.46km
  • Czas 01:45
  • VAVG 28.83km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 238m
  • Sprzęt Szosant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosą po szosie

Piątek, 14 marca 2014 · dodano: 14.03.2014 | Komentarze 0

Synoptycy zapowiadają od jutra załamanie pogody, które może potrwać kilka dni, więc dzisiaj pewnie ostatnia szansa na jazdę rowerem w komfortowych warunkach. Postanowiłem w końcu się przełamać i zrobić z rowerem szosowym to, do czego został stworzony, czyli powiesić go na ścianie i podziwiać. Wcześniej wypadało go jednak wyprowadzić na regularną ulicę. Skoczyłem od razu na głeboką wodę i przejechałem się DK19 nocą. Dopóki Słońce wisiało nad horyzontem było bardzo ciepło, ale o zmroku temperatura gwałtownie spadła. W okolicy Strzeszkowic nieciekawie wyglądający wypadek - policja, straż, karetki, kupa szkła, no i kilometrowe korki. Pomimo tego czułem się na piekielnie ruchliwej drodze dosyć bezpiecznie. Wmawiałem sobie, że każdy kierowca jadący za mną widział scenę wypadku, więc przez kilka kolejnych kilometrów będzie jechał przyzwoicie. Podczas ostatniej wycieczki miałem problem z samoodkręcającym się "kapslem" przy sterach. Dzisiaj tego nie zaobserwowałem, więc to jednak wibracje od kostki brukowej powodowały jego luzowanie.