Info
Więcej o mnie.
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
Moje rowery
Wykresy roczne
+2
°
C
+2°
-2°
Lublin
Niedziela, 18
| Poniedziałek | +1° | -1° | |
| Wtorek | +2° | 0° | |
| Środa | +3° | 0° | |
| Czwartek | +3° | +2° | |
| Piątek | +5° | 0° | |
| Sobota | +2° | -3° |
Prognoza 7-dniową
Wpisy archiwalne w kategorii
szosa
| Dystans całkowity: | 41998.87 km (w terenie 944.90 km; 2.25%) |
| Czas w ruchu: | 1753:19 |
| Średnia prędkość: | 23.89 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 63.10 km/h |
| Suma podjazdów: | 154973 m |
| Liczba aktywności: | 829 |
| Średnio na aktywność: | 50.66 km i 2h 07m |
| Więcej statystyk | |
- DST 35.30km
- Czas 01:13
- VAVG 29.01km/h
- VMAX 47.90km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 84m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Ideał sięgnął bruku
Niedziela, 13 kwietnia 2014 · dodano: 13.04.2014 | Komentarze 0
Po transmisji z wyścigu Paryż-Roubaix (jazda szosówkami po czymś takim to zbrodnia przeciw wysublimowanej technologii) trzeba było udać się na trasę, na której nawierzchnia jest podobnie irytująca. Nie musiałem daleko szukać, bo moja standardowa pętla dookoła Zalewu Zemborzyckiego ma fragmenty odpowiedniej jakości. Co prawda, frezowana kostka brukowa nie telepie jeszcze zbyt mocno, ale po każdej kolejnej zimie jest pod tym względem coraz lepiej. Za kilka lat będzie tu jak w klasyku - już nie mogę się doczekać! Dzisiaj cały dzień zanosiło się na deszcz, ale pokropiło dopiero, gdy wróciłem do domu. Pomimo, że nie było zbyt ciepło, postanowiłem jechać na lekko, bo gotowanie się pod warstwami szmat to jednak nie dla mnie. No i warto było, bo po kilku minutach jazdy "zrobiło" się cieplutko jak w uchu. Na trasie wielu rowerzystów, w tym bardzo małych dzieci na swoich pierwszych rowerkach. Jadąc obok takich ancymonów trzeba być przygotowanym na wszystko i jeszcze trochę. Skoro o ideałach i bruku mowa, to Garmin Connect nadal uniemożliwia analizę śladów GPS zarejstrowanych urządzeniami, nomen omen, Garmina. Nie, zbieżność nazw nie jest przypadkowa. Ech...EDIT: Koniec końców udało mi się jakoś zrzucić ślad na Garmin Connect...
- DST 35.24km
- Czas 01:15
- VAVG 28.19km/h
- VMAX 38.30km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 90m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
An error occurred with your upload. Please try again.
Piątek, 11 kwietnia 2014 · dodano: 11.04.2014 | Komentarze 0
Tym komunikatem częstuje mnie od kilku dni Garmin Connect (GC), kiedy próbuję podzielić się z nim plikiem .gpx wygenerowanym podczas mojego wyjazdu. GC od kilku miesięcy ulega małej rewolucji - zmienia się wygląd platformy i pewnie masa innych rzeczy, których nawet nie jestem świadomy. Każda rewolucja potrzebuje ofiar i po jakiejś ostatniej zmianie wielu użytkowników nie jest w stanie zrzucać danych gps ze swoich urządzeń na GC. Z aktywności na forum GC wnoszę, że problem dotyczy kilku typów rejestratorów, w tym mojego (Dakota 20). Mam jedynie nadzieję, że presja użytkowników zmusi załogę GC do usunięcia ostatnich zmian w kodzie, które spowodowały to zamieszanie. Wizualizacja i analiza śladów w GC podoba mi sie najbardziej i dlatego chciałbym używać tej platformy dalej, ale nie przysięgałem jej wierności po grób, więc jeżeli stan zawieszenia będzie trwał zbyt długo to ciao bambina. Po kilku piwach Endomondo i Strava też wyglądają całkiem, calkiem...Dzisiaj co prawda pogoda się nie załamała, ale na zewnątrz było, delikatnie mówiąc, parszywie. Zimno i do tego grube warstwy chmur nie dawały Slońcu żadnych szans. Trzeba się było na wyjazd opatulać jak drwal w syberyjskiej tajdze, ale po 10 minutach pedałowania pod kurtką zaczynała się sauna. Przejechałem moją standardową trasę dookoła Zalewu Zemborzyckiego, no bo skoro nie mogę wizualizować śladu, to nie będę się silił na oryginalność! Na trasie pustawo, ale rowerzystów wystarczająco wielu, aby urozmaicać krajobraz. Jeden nawet jechał na krótko - zrobiło mi się zimno, jak go zobaczyłem. Empatia, więc nie jest źle.
EDIT: W końcu udało się zrzucić ślad na Garmin Connect...
- DST 35.23km
- Czas 01:16
- VAVG 27.81km/h
- VMAX 43.10km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 87m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zimny Zalew Zemborzycki
Środa, 9 kwietnia 2014 · dodano: 09.04.2014 | Komentarze 0
Pogoda miała się dzisiaj załamać, ale jakoś tam się trzymała. Temperaturowo oczywiście nieciekawie - w porównaniu z dniem wczorajszym dziesięć stopni mniej. Dlatego trzeba się było opatulić jak babuszka z Władywostoku i dopiero wtedy wyruszać na klasyk dookoła Zalewu Zemborzyckiego. Na trasie mało ludzi, co po wczorajszej anarchii przyjąłem z ulgą. Co prawda było sporo biegaczy, ale to generalnie bardzo zdyscyplinowana grupa i doskonale wie, który kawałek podłogi należy do niej. Bardzo podziwiam tych ludzi, bo bieg to jednak cholerny wysiłek. Mnie by się zwyczajnie nie chciało. Wiatr dzisiaj był konkretny i zmienny, we wszystkich odcieniach zachodniego. I kiedy już zbliżałem się do końca trasy, złapałem się na myśli, że zupełnie nic się w drodze nie wydarzyło. Nic. Chwalenie dnia przed zachodem Słońca to jednak niebezpieczny biznes...Zauważyłem idącego chodnikiem obok DDR faceta z psem. Gdy już się szykowałem do wyminięcia tej słodkiej parki, facet rzucił mi coś przed rower, a pies błyskawicznie zaczął za tym gnać i wpadł mi pod koła. Instynktownie odbiłem w prawo i szczęśliwie uniknąłem kontaktu z Burkiem. Uff, bo gleba mogła być konkretna, a facet musiałby reperować psa albo kupować nowego. Nie wiem, co gościowi odbiło, ale na tej trasie już niewiele potrafi mnie zdziwić. Jutro załamywania pogody ciąg dalszy, rzekomo.Garmin Connect coś nie działa, więc nie mogę nawet przeanalizować śladu. Może później...
EDIT: Lepiej później, niż wcale...
- DST 35.23km
- Czas 01:13
- VAVG 28.96km/h
- VMAX 56.10km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 79m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Bardzo nerwowa pętelka
Wtorek, 8 kwietnia 2014 · dodano: 08.04.2014 | Komentarze 0
Rower szosowy poszedł w kąt na ponad trzy tygodnie, od kiedy po raz pierwszy wdziałem buty do pedałów zatrzaskowych. Pragmatycznie założyłem, że jeżeli mam zaliczać gleby, to lepiej robić to na góralu, bo ten wytrzyma znacznie więcej. Przez te kilka tygodni wyrobiłem swoją normę upadków, więc dzisiaj po raz pierwszy wyjechałem w szeroki świat przyspawany do szosówki. Jakby to nie było wystarczająco stresujące, to na mojej standardowej pętli dookoła Zalewu Zemborzyckiego było, ze względu na rewelacyjną pogodę, bardzo tłoczno i, co gorsza, odchodziły na niej zaprawdę dantejskie sceny. To, że dojechałem do domu cały i zdrowy traktuję jako chichot losu. No i muszę zdecydowanie częściej jeździć na szosówce, bo ponownie czułem się na niej obco. Od jutra załamanie pogody, więc pewnie z jazdy nic nie będzie. Kategoria <50, dzień, rower szosowy, samotnie, szosa
- DST 110.81km
- Czas 04:27
- VAVG 24.90km/h
- VMAX 44.60km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 444m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Globus
Poniedziałek, 7 kwietnia 2014 · dodano: 07.04.2014 | Komentarze 0
Dzisiaj bardzo chciałem połączyć parę standardowych pętelek dookoła Zalewu Zemborzyckiego z tradycyjną poniedziałkową przejażdżką Rowerowego Lublina (RL). Pogoda była wręcz idealna, ale łeb mi tak pękał, że miałem opory przed wyjściem na rower. Pomyślałem jednak, że może uda się ten ból jakoś rozjechać. Początki na to nie wskazywały i na pierwszej pętelce kilka razy miałem ochotę walnąć się gdzieś w krzakach i poleżeć brzuchem do góry. Z czasem jednak ból rzeczywiście minął i druga pętelka to była już czysta przyjemność. Na DDR kładły się jakieś dzieciaki. Nie wiem, o co chodziło, ale tym razem wyhamowałem. Po powrocie do domu miałem kwadrans, aby przebić się przez miasto (całe dwie ulice) na ustawkę RL. Na miejscu stawiło się ośmiu rowerzystów - szosy, trekkingi, MTB, słowem cała oranżeria. Przejechaliśmy spokojnym tempem krótką trasę po podlubelskich siołach. Tereny bardzo fajne - nie płasko jak stół, ale i bez ostrych górek. Wręcz idealna trasa na rozjazd.- DST 58.22km
- Czas 02:18
- VAVG 25.31km/h
- VMAX 40.60km/h
- Temperatura 11.0°C
- Podjazdy 203m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zły, zły wschód
Sobota, 5 kwietnia 2014 · dodano: 05.04.2014 | Komentarze 0
W drugim kręgu piekła Dantego rozpustnicy są smagani wiatrem. Ale chyba gotując się w smole, a nie jeżdżąc na rowerze. Dzisiejszy dzień był dobry na jazdę, ale jedynie na zachód. Niestety próby wykreślenia pętli biegnącej tylko w tym kierunku spaliły na panewce. Przed wyjściem z domu coś mnie tknęło i opatuliłem się jak niemiecki żołnierz pod Stalingradem. I był to strzał w dziesiątkę. Już jadąc wzdłuż Zalewu Zemborzyckiego zorientowałem się, że coś jest na rzeczy, bo fale były nienaturalnie wysokie. Potem każdy zwrot na wschód to huk w uszach i walka z mroźnym żywiołem. Dzisiaj wybrałem się do Niedrzwicy Dużej, z której zazwyczaj wracam do Lublina DK19. Zauważyłem jednak, że wielu lubelskich rowerzystów preferuje powrót drogami bocznymi równoległymi do DK19 właśnie. Tę opcję chciałem sprawdzić, ale jechałem zupełnie na nos i za wcześnie odbiłem na wschód (podświadoma tęsknota za wiatrem). Kiedyś to powtórzę, ale aura musi się wcześniej poprawić.- DST 35.21km
- Czas 01:13
- VAVG 28.94km/h
- VMAX 40.60km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 91m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Piątek, 4 kwietnia 2014 · dodano: 04.04.2014 | Komentarze 0
Niezbyt inspirująca trasa dookoła Zalewu Zemborzyckiego. Dosyć tłoczno i do tego północno wschodni wiatr dał zdrowo popalić. Gdy tak upodlałem się pod wiatr, zauważyłem po padającym cieniu, że na kole siedzi mi szosant. Minęło kilka minut i nic. Odwróciłem się więc i gestem ręki zaprosiłem rowerzystę na czoło. W odpowiedzi usłyszałem zdawkowe "jedź, jedź". Nie miałem ochoty tarmosić 15 kg stali pod wiatr, gdy na kole siedzi mi elegancka szosa, bo to nawet nie wygląda dobrze. Po krótkich negocjacjach rowerzysta jednak dał zmianę i przez następne ~10 km współpraca układała się OK. Na przejeździe DDR przez ul. Nadbystrzycką po raz kolejny jakiś kozak omijał przepuszczające rowerzystów samochody. Nie chcę być złym prorokiem, ale czarno widzę koegzystencję rowerów i samochodów w tym miejscu. Powinni albo zlikwidować ten przejazd rowerowy, albo przeprowadzić intensywną akcję edukacyjną wśród kierowców. Inaczej będzie się działo.- DST 81.05km
- Czas 03:01
- VAVG 26.87km/h
- VMAX 41.60km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 341m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Buszujący w Chmielu
Czwartek, 3 kwietnia 2014 · dodano: 03.04.2014 | Komentarze 0
Dzisiaj prognoza pogody zapowiadała w moich rejonach popołudniowy deszcz, więc założyłem, że z jazdy rowerem nici. Deszcz okazał się jednak bardzo wątły i krótkotrwały, a dzięki relatywnie wysokiej temperaturze po godzinie było już na jezdniach sucho. Zupełnie na żywioł postanowiłem więc pojechać do Chmiela, gdzie obok cmentarza znajduje się przyzwoity podjazd. Na trasie do Piotrkowa południowy wiatr trochę dokuczał, ale warto było tam jechać, bo przed Głuszczyzną zauważyłem pierwszego w tym roku boćka dumnie stojącego na gnieździe. Na szczycie górki w Chmielu leżą jeszcze resztki sniegu, a widok z niej na pofałdowaną Lubelszczyznę jest przepiękny. Po kolejnym krótkim podjeździe wpakowałem się na tak paskudną drogę, że nawet samochody nie wykręcały tam wiecej niż 30 km/h. Po kilku kilometrach, jak za dotknięciem magicznej różdżki, droga przepoczwarzyła się w idealną i taką pozostała aż do Piask. To moja druga wizyta w tej miejscowości w tym roku - gdybym się nie bał o rower, zostałbym tam na rewelacyjne flaki. Do Lublina wróciłem drogą serwisową ekspresówki S12/S17. Trochę bez sensu przeskakiwałem kładkami z jednej strony ekspresówki na drugą, bo nie pamiętałem, z której strony lepiej podjechać do Lublina. Do domu zdążyłem przed zmrokiem. Uff, bo w trasę ponownie wybrałem się bez oświetlenia.- DST 35.21km
- Czas 01:14
- VAVG 28.55km/h
- VMAX 39.50km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 86m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Kask wyjściowy
Środa, 2 kwietnia 2014 · dodano: 02.04.2014 | Komentarze 0
O świcie regularny szron, ale w ciągu kilku kolejnych godzin temperatura powoli rosła, by osiągnąć całe 10 stopni. Niebo było jednak czyste, więc Słońce czyniło swoją magię. No i w końcu dotarł do mnie kask, który jako tako wygląda, więc mogę pokazać się w nim na mieście za dnia bez wzbudzania zgorszenia wsród guwernantek. Planuję jeździć w kasku regularnie, bo jednak nie chcę być frajerem, który zaczyna chronić głowę po pierwszym poważnym wypadku, jeśli los da mu drugą szansę. Dzisiaj kask debiutował na standardowej pętli dookoła Zalewu Zemborzyckiego. Wcale go na głowie nie czuć, ale w porównaniu z bejsbolówką, trochę w głowę zimno. Na trasie sporo strażników miejskich, zarówno na rowerach, jak i na piechotę. Od razu poczułem się bezpieczniej. Zmienny wiatr trochę wybijał z rytmu, ale nie był to jakiś duży problem.- DST 35.15km
- Czas 01:15
- VAVG 28.12km/h
- VMAX 40.30km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 73m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Poniedziałek, 31 marca 2014 · dodano: 31.03.2014 | Komentarze 0
Dzisiaj udało mi się spiąć samotną rundę dookoła Zalewu Zemborzyckiego z wyjazdem grupowym pod auspicjami Rowerowego Lublina. Leitmotivem pętli zalewowej były przejazdy DDR przez jezdnię na ul. Nadbystrzyckiej. Zauważyłem, że kierowcy lubelskiego MPK zaczęli konsekwentnie ustępować pierwszeństwa przejazdu rowerzystom. Chwała im za to, ale ma to również swoją ciemną stronę. Dzisiaj jadącemu rowerzyście autobus ustąpił pierwszeństwa, a w tym samym czasie na pasie obok ostro naginający samochód osobowy omijał ów autobus. Przypadek klasyczny aż do bólu - tak na przejściach giną ludzie. I gdyby nie to, że rowerzysta trochę się ociągał z przejazdem, mógłby nie dotrzeć dzisiaj do domu. Obserwowałem to z grozą z drugiej strony jezdni i tylko zdążyłem pozdrowić kierowcę osobówki środkowym palcem. Gdy już wracałem z mojej standardowej rundki, ponownie jechałem przez ten przejazd. Samochody jadące w jednym kierunku zatrzymały się, ale gdy już wjechałem na jezdnię, zorientowałem się, że pędzący z przeciwnego kierunku kierowca ma zamiar wymusić. Dałem po hamulcach, zapomniałem o pedałach zatrzaskowych, no i gleba. Trzeci upadek w Wielki Post. Mam nadzieję, że na tym analogie biblijne się skończą, bo w oryginalnej historii było po upadkach znacznie gorzej.Sam przejazd w bardzo przyjemnej aurze. Wiatr bodajże zachodni, ale głowy nie dam.

