Info
Więcej o mnie.
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
Moje rowery
Wykresy roczne
+2
°
C
+2°
-2°
Lublin
Niedziela, 18
| Poniedziałek | +1° | -1° | |
| Wtorek | +2° | 0° | |
| Środa | +3° | 0° | |
| Czwartek | +3° | +2° | |
| Piątek | +5° | 0° | |
| Sobota | +2° | -3° |
Prognoza 7-dniową
- DST 37.18km
- Czas 01:27
- VAVG 25.64km/h
- VMAX 40.50km/h
- Temperatura 9.0°C
- Podjazdy 120m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Czwartek, 6 października 2016 · dodano: 09.10.2016 | Komentarze 0
Deszcze zrobiły sobie przerwę, więc pojechałem na dwie pętelki dookoła Zalewu. Porywisty wiatr stracił impet, ale temperatura już jednocyfrowa. W takich warunkach ciężko się było rozkręcić, ale motywacji dostarczył szosowiec, który wyprzedził mnie na DDR prowadzącej nad Zalew. Siadłem mu na kole, a że jechał dosyć miękko, więc nie musiałem się jakoś specjalnie zarzynać. Powiozłem się po całym zachodnim brzegu i dalej do skrzyżowania ulic Cienistej i Osmolickiej. O ile pierwsze kółko jechałem przy mocnym zachodzącym słońcu, o tyle drugie już przy zachmurzonym niebie i z wolna zapadającym mroku. Na drugiej pętli siadł mi na kole znany z poprzednich spotkań trekingowiec, który ma w zwyczaju wieźć się na kole do oporu, by później tryumfalnie zerwać delikwenta, zamiast dać zmianę. Dzisiaj scenariusz był podobny, ale gdy zaczął się spinać, sam się powiozłem, ile się tylko dało. Powrót już w głębokiej szarówce, co staje się o tej porze roku normą.- DST 37.69km
- Czas 01:35
- VAVG 23.80km/h
- VMAX 34.80km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 141m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Wtorek, 4 października 2016 · dodano: 05.10.2016 | Komentarze 0
Myślałem, że cały ten tydzień będzie bez roweru ze względu na zapowiadane intensywne opady deszczu. Jednak dzisiaj ulewy zrobiły sobie przerwę, a po południu nawet wyszło słońce. Jesienią takie warunki biorę w ciemno, więc pojechałem na dwie pętelki dookoła Zalewu. Obscenicznie mocny wiatr z północnego-wschodu, który jednak nie tylko ładnie osuszył trasę, ale również konkretnie pomagał na zachodnim brzegu. Na Zalewie wysokie quasi-sztormowe fale, a nad nim stada rozkrzyczanych rybitw, które frunąc pod wiatr, stały w miejscu. Na trasie sporo jesiennego śmiecia naniesionego silnym wiatrem – liści, gałęzi, kasztanów, itp. Tłumów raczej nie było, ale jeden z mijanych rowerzystów jechał na krótko. Aż zrobiło mi się zimno, gdy go zobaczyłem.
Pierwsze boczniaki © chirality
- DST 123.61km
- Teren 20.00km
- Czas 06:46
- VAVG 18.27km/h
- VMAX 39.50km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 829m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Kazimierskie wąwozy
Niedziela, 2 października 2016 · dodano: 08.10.2016 | Komentarze 0
W ostatni dzień przed zapowiadanym załamaniem pogody postanowiłem przejechać się do Kazimierza Dolnego i zaliczyć kilka okolicznych wąwozów, dopóki daje się to zrobić bez konieczności taplania się w błocie. Trasę wyznaczyłem bocznymi drogami, więc naturalną koleją rzeczy wpadło trochę szutrów i gruntów. Raz ślad zaprowadził mnie nawet na podwórko jakiegoś podlubelskiego farmera, ale obyło się bez ofiar. W okolicach Lublina trafiały się w obie strony spore fragmenty nowego asfaltu – widać, że infrastruktura drogowa się poprawia. W okolicy Rąblowa teren zaczął się fałdować i po pokonaniu kilku hopek dotarłem do Skowieszynka. Stamtąd przyjemny zjazd w kierunku Kazimierza i na pierwszy ogień gwiazda wśród wąwozów, czyli Korzeniowy Dół. Bardzo urokliwe miejsce, z korzeniami wielkich drzew oplatających lessowe ściany. Brałem go po całości z buta, bo chciałem porobić trochę zdjęć, a do tego w wąskiej rynnie było momentami tłoczno (wagoniki co raz dowoziły świeże grupki turystów z rynku). Później malowniczy zjazd i kolejny wąwóz, Niezabitowskich, rozciągający się po przeciwnej stronie ul. Doły. Krajobrazowo podobny do Korzeniowego Dołu, ale z mniejszą liczbą korzeni i, w konsekwencji, pozbawiony turystów. Ten starałem się podjechać, by przypomnieć sobie, jak to jest, gdy przednie koło odrywa się od gruntu. Na szczycie wzniesienia rozciągała się plantacja malin, których najwyraźniej nikt nie zbierał, bo krzaki aż się uginały od dojrzałych owoców. Zapach był tak intensywny, że aż nie chciało się stamtąd zjeżdżać. No, ale cyk Walenty, na bok sentymenty. Następnie udałem się pod miejscowy kirkut, obok którego często wcześniej przejeżdżałem, ale przy którym jakoś nigdy nie robiłem postoju. Mur wyłożony macewami, a za nim, wśród drzew, stare mogiły. Z cmentarza postanowiłem przebić się do Wąwozu Małachowskiego jakimś pomniejszym wąwozem, zamiast jechać tam ubitym traktem. Stromo i masa powalonych drzew. Pod jednym z nich musiałem przepychać rower na leżąco i sam przeciskać się na czworaka – niezła orka. Koniec końców dotarłem jednak do celu, z którego stromy zjazd zaprowadził mnie wprost na Rynek. Były tam jednak takie tłumy, że czym prędzej ulotniłem się kocimi łbami w kierunku Albrechtówki. Pośpiech był tym bardziej wskazany, że na niebie zaczynały pojawiać się pierwsze chmury, a prognozy wieszczyły na Lubelszczyźnie wieczorne opady. Po pokonaniu kamienistego podjazdu i malowniczego zjazdu znalazłem się przy mięćmierskim wiatraku ulokowanym na skarpie, z której rozciąga się piękny widok na Janowiec, Krowią Wyspę i przełom Wisły. Przed wjazdem tamże stał zamknięty szlaban i wisiała tabliczka informująca, że teren jest własnością prywatną. Nie było jednak żadnych zakazów, więc z czystym sumieniem się tam wpakowałem. Po okolicy szwendało się parę osób, a ja zająłem się robieniem zdjęć. Z urywków rozmów zrozumiałem, że wśród obecnych tam ludzi byli i właściciele tej posiadłości, którzy (co się im chwali) tolerują obecność obcych. Tabliczka przy wejściu ma jedynie uświadamiać przybyszom, że są tam gośćmi i że ten teren nie jest niczyi. Po opuszczeniu terenu wiatraka ruszyłem malowniczymi hopkami w kierunku Podgórza. W czasie tego wyjazdu spotkałem na trasie sporo górali zmagających się z grawitacją i teraz też mijałem jakąś grupę. Ostro pracowali na podjeździe i nie miałem serca, by im powiedzieć, że dalej będzie tylko gorzej. W Podgórzu zacząłem objeżdżać Skarpę Dobrską od południa i cieszyłem się, że nie musiałem się na nią wspinać. Jednocześnie wiatr, który do tej pory był moim utrapieniem, zaczął w końcu pomagać. W okolicach Niezabitowa zaliczyłem jedyny wyścig z psem tego dnia. Gdy mijałem jego zagrodę zauważyłem, że przeciska się z entuzjazmem wartym lepszej sprawy przez szczelinę pod furtką. Dało mi to kilka sekund na odpowiedni dobór przełożenia. Piesek nie miał szans, bo utrzymywałem go na bezpieczną odległość kilku metrów. Zbyt daleko, aby złapać kostkę, ale wystarczająco blisko, aby się nie zniechęcił. Co się Burek przebiegł po wsi, to jego. Od Wojciechowa jechałem już na pełnym oświetleniu, ale na bocznych drogach ruch był niewielki, więc zero stresu. Po krótkim odcinku w Starym Gaju i tarmoszeniu roweru przez tory, dotarłem do domu przed dwudziestą. Bardzo przyjemna wycieczka. Co prawda cały rower i sakwy pokryte lessem, jak i łańcuch rzężący ostatkiem sił, ale lepsze to, niż błoto.
Kasztany © chirality

Bystra pod Zawadą © chirality

Monument w Rąblowie © chirality

Podkazimierski krajobraz © chirality

Kazimierskie Doły © chirality

Korzeniowy Dół © chirality

Korzeniowy Dół © chirality

Kopcie, kopcie © chirality

Korzeniowy Dół © chirality

Korzeniowy Dół © chirality

Korzeniowy Dół © chirality

Jesienne maliny © chirality

Kazimierski krajobraz © chirality

Macewy w Kazimierzu © chirality

No i pieniążków © chirality

Cmentarz żydowski w Kazimierzu © chirality

Stela nagrobna © chirality

Bezimienny wąwóz w Kazimierzu © chirality

Góra Trzech Krzyży © chirality

Rumowisko na Albrechtówce © chirality

Wiatrak w Mięćmierzu © chirality

Wiatrak w Mięćmierzu © chirality

Krowia Wyspa © chirality

Janowiec z Mięćmierza © chirality

Podmięćmierskie krajobrazy © chirality

Paralotnia © chirality

Skarpa Dobrska © chirality

Szyszki chmielu © chirality

Rezerwat Przyrody Skarpa Dobrska © chirality
- DST 54.19km
- Teren 1.00km
- Czas 02:01
- VAVG 26.87km/h
- VMAX 42.80km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 181m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Sobota, 1 października 2016 · dodano: 04.10.2016 | Komentarze 0
Wczoraj był zjawiskowo krwawy zachód słońca, więc dzisiaj zapakowałem aparat w sakwę z nadzieją, że coś podobnego uchwycę. Planowałem przekręcić trzy pętle dookoła Zalewu i zakończyć je tuż przed zniknięciem naszej gwiazdy. Ciepło jak w uchu, więc jechało się bardzo przyjemnie. Na trasie wielu rowerzystów i z wyjątkiem idioty, który na DDR z rozdzielonymi jednokierunkowymi pasami naginał pod prąd prosto na czołówkę (hamowałem i bluzgałem jednocześnie), wszystko przebiegało bez incydentów. Zachód słońca niestety nie wypalił, bo nad horyzontem sunęły akurat delikatne chmury. Szkoda. Powrót do domu w szarówce.
Żeglarze na Zalewie Zemborzyckim © chirality

Wiszący owad © chirality

Zmierzch nad Zalewem Zemborzyckim © chirality
- DST 104.25km
- Czas 03:22
- VAVG 30.97km/h
- VMAX 46.50km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 338m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki × 7
Piątek, 30 września 2016 · dodano: 05.10.2016 | Komentarze 0
Ponownie piękna pogoda, więc można się było przejechać na krótko. Po dwutygodniowej przerwie wsiadłem na szosówkę i pojechałem przekręcić tradycyjną setkę, czyli siedem pętli dookoła Zalewu. Już na początku niemiła niespodzianka, bo na zaporze zryty asfalt w przygotowaniu do przykrycia nową nawierzchnią. Niby dało się po tym jechać, ale co to za jazda. Po drugim kółku zacząłem jednak objeżdżać północny brzeg ul. Żeglarską. Nie dlatego, że klepisko na zaporze dało mi w kość, ale dlatego, że dopiero wtedy zauważyłem tam zakaz ruchu, który dotyczył również rowerów (sic!). Na początkowych kółkach nadziewałem się też na korki w Dąbrowie spowodowane ciężką maszynerią pracującą nad nową nitką DDR, ale potem i tam się uspokoiło. Podejrzewam, że na dniach będą tam lać asfalt. Jako rekompensatę za niedogodności infrastrukturalne dostawałem na zachodnim brzegu pomocny wiatr w plecy. Przejazd generalnie spokojny, jedynie na szóstym kółku jakiś delikwent wyjechał mi na czołówkę. Ostry zakręt, a zawodnik naginał skrajną lewą nawet nie patrząc przed siebie. Ledwo go objechałem chodnikiem. Ostatnie kółko już na pełnym oświetleniu, raczej z rozsądku, niż z konieczności, bo na wjeździe w ul. Osmolicką widziałem jeszcze połowę tarczy czerwonego Słońca nurkującego za horyzontem. Do tego ostatnia prosta na zachodnim brzegu przy światłach latarni. W domu zameldowałem się już regularną nocą. Bardzo przyjemny wyjazd dzięki pięknej pogodzie i względnym pustkom na trasie.- DST 77.08km
- Czas 02:41
- VAVG 28.73km/h
- VMAX 42.30km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 271m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Czwartek, 29 września 2016 · dodano: 05.10.2016 | Komentarze 0
Dwadzieścia stopni i czyste, rozświetlone słońcem niebo. Euforia, bo mogłem się przejechać zupełnie na krótko. W sumie z końcówki dnia wycisnąłem, ile się da - wyszło tego pięć pętli dookoła Zalewu. W takiej pogodzie jechało się rzeczywiście rewelacyjnie. Do tego wiał solidny wiatr z południowego-zachodu, który na zachodnim brzegu niósł, jak malowanie. Na czwartym kółku zapaliły się już latarnie nad Zalewem, a piąte musiałem jechać na pełnym oświetleniu. Dobrze, że pętle zaczynałem od kilkukilometrowego kawałka po jezdni, bo ostatni raz brałem go jeszcze w znośnej szarówce. Na kole się za bardzo ludziom nie powoziłem. Jedynie już na powrocie do domu wpadły ze dwa kilometry za plecami jakiegoś przełajowca. Co prawda na trasie kilku szosowców mnie wyprzedzało, ale na ogół tak cisnęli, że nie byłem w stanie się z nimi zabrać. Do domu dotarłem już regularną nocą bardzo zadowolony. Na mieście mówią, że weekend ma być równie ładny. Oby.- DST 37.15km
- Czas 01:26
- VAVG 25.92km/h
- VMAX 37.10km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 123m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Środa, 28 września 2016 · dodano: 04.10.2016 | Komentarze 0
Niby trochę cieplej, niż ostatnio, ale ponownie zaciągnięte chmurami niebo przemalowało wszystko na szaro. Przejechałem się jednak na dwie pętelki dookoła Zalewu. Mocno wiało z południowego-zachodu, ale tak kręciłem kółka, aby dostać wiatr w plecy na zachodnim brzegu. Niosło tam rewelacyjnie. W Dąbrowie przejechałem się po nowym odcinku DDR. Co prawda, nie jest on jeszcze gotowy, bo nawet na najbardziej zaawansowanym kawałku brak wierzchniej warstwy asfaltu, ale chciałem sobie wyobrazić jak to będzie, gdy odpadnie szlajanie się po zmasakrowanej jezdni na ul. Osmolickiej. Powrót już w szarówce, ale z pełnym oświetleniem, więc zero stresu.- DST 42.71km
- Czas 01:44
- VAVG 24.64km/h
- VMAX 37.70km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 162m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Po Lublinie i Zalew Zemborzycki
Wtorek, 27 września 2016 · dodano: 04.10.2016 | Komentarze 0
Temperaturowo podobnie kiepsko, jak wczoraj, ale czyste niebo z mocnym słońcem zrobiło ogromną różnicę. Na początku transportowo po mieście, a później nad Wielką Wodę. Przed wyjazdem na dwie pętelki dookoła Zalewu dopompowałem dętki, bo już czułem, że koła zaczynają zamulać. Kawałek pierwszego kółka przejechałem po zmianach z jakimś szosowcem, który jakoś specjalnie się nie spinał. Tak jak czarne dziury odkrywa się obserwując zachowanie innych ciał niebieskich w ich pobliżu, tak i obecność tego faceta na moim kole wydedukowałem po tym, że wszyscy szosowcy jadący z naprzeciwka unosili łapkę do góry. Tradycyjny gest tej sekty. Od skrzyżowania ulic Cienistej i Osmolickiej jechałem już samodzielnie. Dzięki krystalicznie czystemu niebu w lesie było znacznie jaśniej, niż wczoraj o tej samej porze. Co prawda jechałem na lampkach, ale robiłem to bardziej dla zasady, niż z konieczności. Z drugiej pętli zjechałem razem z zachodem słońca i do domu dobiłem jeszcze w przyzwoitych warunkach świetlnych. Bardzo przyjemny wyjazd.- DST 37.17km
- Czas 01:25
- VAVG 26.24km/h
- VMAX 35.80km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 125m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Poniedziałek, 26 września 2016 · dodano: 03.10.2016 | Komentarze 0
Bardzo ponury dzień, ale opatuliłem się i pojechałem nad Zalew przekręcić dwie pętelki. Jechało się nawet przyjemnie, bo zimno doskwierało tylko na początku i wiatr też jakoś specjalnie nie dokazywał. Poletko kukurydzy nad Zalewem już ścięte, co trochę zmieniło krajobraz. Całą trasę przejechałem przy włączonym tylnym oświetleniu, a przednie zapuściłem pod koniec drugiego kółka, więc głęboka szarówka na powrocie nie była mi straszna.
Wiewiórka z orzechem © chirality

Biegnij Ruda, biegnij! © chirality

Gołąb i aksamitka © chirality
- DST 112.18km
- Teren 15.00km
- Czas 05:23
- VAVG 20.84km/h
- VMAX 36.50km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 287m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Jezioro Uściwierz
Niedziela, 25 września 2016 · dodano: 11.10.2016 | Komentarze 0
W ramach objazdu lubelskich jezior postanowiłem dotrzeć do jeziora Uściwierz, jednego z większych akwenów na Pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim. Wyjechałem po południu solidnie opatulony, bo na termometrze było zaledwie 14 stopni. Jednak w słońcu było tak ciepło, że szybko zacząłem się gotować. Zrzuciłem więc czym prędzej, co się dało i do celu jechałem już na krótko. Trasę wyznaczyłem tak, aby unikać głównych dróg, więc wpadło przy okazji trochę gruntów i szutrówek. W Świdniku kluczyłem po jakichś industrialnych kazamatach i po raz pierwszy trafiłem pod terminal miejscowego lotniska. W Mełgwi tablica elektroniczna na ważnym urzędzie pokazywała 20 stopni (jeszcze powyżej zera), ale dalej było już termicznie z górki, bo jechałem ku niebu, które było całkowicie przesłonięte chmurami. Mijając sielskie krajobrazy pojezierza, nawet nie wiedzieć kiedy, dotarłem do celu. Jezioro Uściwierz jest bardzo podobne do swojego zachodniego sąsiada, jeziora Bikcze, do którego próbowałem dotrzeć w zimie. Brzeg torfowo-bagienny z wysoką trzciną uniemożliwiające dostęp do lustra wody. Jest ono jednak intensywnie wykorzystywane przez wędkarzy, więc udało mi się znaleźć kilka zatoczek, z których wodę było jednak widać. Ścieżkę wzdłuż jeziora brałem generalnie z buta, bo leżało na niej sporo drzew powalonych podczas letnich wichur. Do tego strop utworzony z zachodzących na siebie krzaków był czasami tak nisko, że musiałem przemieszczać się w głębokim skłonie. Widać też było, że trasa nie jest zbytnio uczęszczana, bo rosły na niej pomarańczowe kozaki, które rwałem jak Reksio szynkę. Po opuszczeniu jeziora dotarłem przyjemnymi szutrami do Czarnego Lasu, w którym odbiłem nad Bikcze. W zimie jakiś autochton twierdził, że do tego jeziora można dotrzeć od wschodu i chciałem to sprawdzić. Nad brzegiem dostrzegłem kilka samochodów, zapewne wędkarzy, więc udałem się w ich kierunku. I rzeczywiście był tam wąski prześwit w trzcinie, przez który mogłem dostrzec taflę wody. Dzięki temu jezioro Bikcze mogłem formalnie uznać za odhaczone. Powrót do domu z wiatrem w plecy, ale i zapadającym zmrokiem. Przed drogowskazem na Kocią Górę przebiegł mi drogę lis. Nie był czarny, więc nie potraktowałem tego, jako zły omen. Jazda po bocznych drogach skończyła się w Łuszczowie, gdzie wbiłem się na DK82, na której panował bardzo intensywny ruch. Po kilku kilometrach dotarłem jednak do Turki, gdzie z ulgą opuściłem ten jazgot. Za Pliszczynem wjechałem do Lublina, ale potem przegapiłem jakiś skręt, wyjechałem ponownie z Lublina, wbiłem się znowu na DK82 i po raz kolejny wjechałem do Lublina. Końcówka utartym szlakiem wzdłuż Bystrzycy. Przyjemny wypad, ale mogłem wyjechać z domu dużo wcześniej i wtedy nie tułałbym się po ruchliwej krajówce nocą.
Lotnisko Lublin w Świdniku © chirality

Czarny bez © chirality

Poleski krajobraz © chirality

Potrzebuję trzech © chirality

Lud Puchaczowa przeciwko Górnikowi Łęczna w Lublinie © chirality

Hałda w Bogdance © chirality

Historia Bogdanki w pigułce © chirality

Bogdanka © chirality

Chmury nad Polesiem © chirality

Jezioro Uściwierz © chirality

Jezioro Uściwierz © chirality

Jezioro Uściwierz © chirality

Wędkarz nad jeziorem Uściwierz © chirality

Zarośnięta ścieżka nad jeziorem Uściwierz © chirality

Leśny tunel nad jeziorem Uściwierz © chirality

Kozak pomarańczowy © chirality

Muchomor © chirality

Okolice Czarnego Lasu © chirality

Jezioro Bikcze © chirality

Światłość © chirality

Zbiór dyń © chirality

Długie cienie © chirality

Zachód słońca na Polesiu © chirality

Plantacja chmielu po zbiorach © chirality

