Info

Więcej o mnie.

2020

2019

2018

2017

2016

2015

2014


Moje rowery
Wykresy roczne

+2
°
C
+2°
-2°
Lublin
Niedziela, 18
Poniedziałek | +1° | -1° | |
Wtorek | +2° | 0° | |
Środa | +3° | 0° | |
Czwartek | +3° | +2° | |
Piątek | +5° | 0° | |
Sobota | +2° | -3° |
Prognoza 7-dniową
Wpisy archiwalne w kategorii
50-100
Dystans całkowity: | 8445.33 km (w terenie 75.00 km; 0.89%) |
Czas w ruchu: | 326:17 |
Średnia prędkość: | 25.88 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.10 km/h |
Suma podjazdów: | 35322 m |
Liczba aktywności: | 137 |
Średnio na aktywność: | 61.64 km i 2h 22m |
Więcej statystyk |
- DST 50.82km
- Czas 01:44
- VAVG 29.32km/h
- VMAX 43.20km/h
- Temperatura 26.0°C
- Podjazdy 272m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Czwartek, 27 lipca 2017 · dodano: 30.07.2017 | Komentarze 0
Dalszy ciąg oswajania się na nowo z szosówką i dlatego pojechałem nią nad Zalew przekręcić trzy pętelki. Bardzo ciepło, więc na trasie sporo rowerzystów. Pomimo tego przejazd spokojny, bo jedynie na powrocie znad zapory jakiś delikwent wyskoczył mi na czołówkę. Kategoria 50-100, dzień, rower szosowy, samotnie, szosa
- DST 50.81km
- Czas 01:47
- VAVG 28.49km/h
- VMAX 42.80km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 278m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Środa, 26 lipca 2017 · dodano: 30.07.2017 | Komentarze 0
Dzisiaj po raz pierwszy od września ubiegłego roku wsiadłem na szosówkę. Byłem do tego poniekąd zmuszony, bo ciekawość to rzeczywiście pierwszy stopień do piekła. Po niedzielnym taplaniu się w błocie musiałem umyć mojego nowego górala. A że tylna tarcza hamulcowa gdzieś tam obcierała, postanowiłem wykorzystać tę okazję do poznania budowy hamulca właśnie. Chwyciłem za imbusy i naprawdę niewiele myśląc rozkręciłem go na części. Nacisnąłem klamkę, płyn hamulcowy trysnął jak z fontanny i pozamiatane. Rower teraz stoi i czeka na odpowietrzenie hamulca. No a że mój stary góral jest już zdemontowany do malowania, pozostała jedynie szosówka. Pojechałem przekręcić na niej trzy kółka dookoła Zalewu. Po tak długiej przerwie i bujaniu się na góralach, czułem się na tym rowerze bardzo niepewnie. Wydawał się strasznie kuchy i jakby poza moją kontrolą niczym niekiełznany rumak. Z doświadczenia jednak wiem, że to uczucie słabnie wraz z przejechanymi kilometrami, więc postaram się teraz trochę na szosówce pokręcić. Pogoda bardzo przyzwoita. Ciepło, ale też i wietrznie. Zachodnie niebo czyste i przyozdobione słońcem, a wschodnie sine i groźne. I chyba dzięki tej grze świateł woda w Zalewie wydawała się ciemnogranatowa, nieomal czarna. Co prawda pojawiły się w nim ostatnio sinice, ale chyba nadają one wodzie zieloną barwę. Przejazd bardzo spokojny. Przez chwilę wiozłem się na kole jakiegoś górala kręcącego z nienaturalnie wysoką kadencją, potem on się wiózł i to by było na tyle. Kategoria 50-100, dzień, rower szosowy, samotnie, szosa
- DST 61.56km
- Czas 02:12
- VAVG 27.98km/h
- VMAX 41.80km/h
- Temperatura 26.0°C
- Podjazdy 285m
- Aktywność Jazda na rowerze
Bychawa
Sobota, 22 lipca 2017 · dodano: 23.07.2017 | Komentarze 0
Po kilku deszczowych i burzowych dniach, pogoda się w końcu poprawiła, więc można było się gdzieś przejechać. Ponieważ grunt jest nasiąknięty wodą, dlatego też w jakikolwiek teren nie chciałem się pakować. Padło zatem na asfaltowy przejazd do Bychawy. Upalnie i wysoka wilgotność, ale do celu miałem sprzyjający wiatr. Powrót jeszcze bardziej bocznymi drogami przez Iżyce. Minimalny ruch samochodowy, cisza i spokój – nic więcej do szczęścia nie potrzeba. Niby miałem dwa bidony płynów, ale udało się przejechać tę trasę na jednym.- DST 99.36km
- Czas 03:48
- VAVG 26.15km/h
- VMAX 55.10km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 551m
- Aktywność Jazda na rowerze
Kazimierz Dolny
Niedziela, 16 lipca 2017 · dodano: 17.07.2017 | Komentarze 0
Przed południem wyruszyłem utartym szlakiem przez Wojciechów, Niezabitów i Wylągi do Kazimierza Dolnego. Coś za coś, bo sporo zmasakrowanych asfaltów, ale za to niewielki ruch samochodowy. Pogoda wymarzona na rower, no może z wyjątkiem mocnego wiatru, którym jednak dostawałem generalnie z boku. Przepastne przestrzenie żółknących pól ładnie komponowały się z błękitnym niebem, na którym dryfowały pierzaste obłoki. Jak było do przewidzenia, w Kazimierzu zatrzęsienie turystów i dlatego spędziłem tam jedynie tyle czasu, ile potrzebowałem na posiłek. Powrót główną drogą przez Nałęczów. Na wlocie do Lublina nadziałem się na księżycowe krajobrazy ul. Nałęczowskiej – trochę mnie to zaskoczyło, bo wcześniej jedynie asfalt wyglądał tam jak przeorany meteorytami. Na krótkim odcinku położona już była nowa nawierzchnia i zapowiada się, że po zakończeniu remontu będzie jechało się tamtędy rewelacyjnie. Tryumfalny wjazd do miasta opóźnił się o sześć minut, które zmarnowałem czekając na wahadle. Wyjazd bardzo udany – pogoda dopisała, kierowcy nie szaleli i mogłem nacieszyć oko sielskimi krajobrazami.
Lubelski krajobraz © chirality

Rowerzyści w Kazimierzu © chirality

Krzyże nad Kazimierzem © chirality

Cyrkiel © chirality

Dziecko na ramieniu © chirality

Wahadło w Lublinie © chirality

Rozkopany Lublin © chirality
- DST 52.72km
- Teren 2.00km
- Czas 02:16
- VAVG 23.26km/h
- VMAX 37.50km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 242m
- Aktywność Jazda na rowerze
Po Lublinie i Zalew Zemborzycki
Niedziela, 9 lipca 2017 · dodano: 10.07.2017 | Komentarze 0
Na początku transportowo po mieście, a pod wieczór dwie standardowe pętelki dookoła Zalewu. Wakacyjna niedziela z piękną pogodą oznacza z reguły rowerowy komediodramat na tej trasie i dzisiejszy dzień nie był wyjątkiem. Niektórzy rowerzyści charakteryzują się porażającym brakiem jakiejkolwiek wyobraźni, jak i znajomości elementarnych reguł poruszania się po DDR. No ale przynajmniej miałem okazję przetestować hamulce, dzwonek i gardło.- DST 58.72km
- Teren 2.00km
- Czas 02:39
- VAVG 22.16km/h
- VMAX 37.80km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 285m
- Aktywność Jazda na rowerze
Po Lublinie i Zalew Zemborzycki
Poniedziałek, 3 lipca 2017 · dodano: 04.07.2017 | Komentarze 0
Na początku transportowo po mieście, a pod wieczór dwie pętelki dookoła Zalewu. Odczuwalnie zimniej, niż w minionym tygodniu i to wystarczyło, aby na trasie nie było tłumów. Mocny wiatr, z którego na otwartym zachodnim brzegu korzystałem. Tamże wiózł mi się na kole jakiś góral, ale nie trwało to długo. Powrót do domu tuż przed zachodem słońca.- DST 50.80km
- Czas 01:50
- VAVG 27.71km/h
- VMAX 39.20km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 284m
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubelska pętelka
Niedziela, 2 lipca 2017 · dodano: 03.07.2017 | Komentarze 0
Pogoda niepewna, bo od kilku dni deszcze nachodzą nad okolicę falami. Gdy przeszła kolejna falanga ołowianych chmur, postanowiłem jednak zaryzykować i pojechać na standardową trasę po południowo-zachodnich okolicach Lublina. Był na to najwyższy czas, bo ostatni raz objeżdżałem ją ponad rok temu. Wiało dosyć mocno z zachodu, ale temperaturowo było bardzo przyjemnie. Przez miniony rok pętla uległa lekkiej zmianie, bo wjazd krajówką do Lublina od strony Kraśnika odbywa się teraz nowym łącznikiem z obwodnicą miasta. Dobra przejażdżka, bo po powrocie do domu poczułem ją trochę w nogach.- DST 95.42km
- Teren 5.00km
- Czas 04:01
- VAVG 23.76km/h
- VMAX 38.60km/h
- Temperatura 27.0°C
- Podjazdy 454m
- Aktywność Jazda na rowerze
XXIV Lubartowskie Święto Roweru
Niedziela, 25 czerwca 2017 · dodano: 06.07.2017 | Komentarze 0
W samo południe pojechałem do Lubartowa na coroczną imprezę gromadzącą tysiące rowerzystów, którzy celebrują swój ulubiony środek lokomocji poprzez objazd jednej lub kilku wyznaczonych przez organizatora tras. W tamtym roku mnie tam nie było, bo dzień wcześniej upodliłem się na dosyć długiej trasie, więc w tym obecność była poniekąd obowiązkowa. Do celu dotarłem przez Krasienin i Nasutów, gdzie wbiłem się na jedną z tras ze sporym odcinkiem leśnym. W samym Lubartowie poszedłem na łatwiznę i przejechałem najkrótszą z możliwych (17 km) pętelek z punktem kontrolnym przed zespołem pałacowym w Kozłówce. Po dotarciu do mety odebrałem tradycyjną koszulkę, zjadłem podwójną porcję darmowej grochówki i ruszyłem w drogę powrotną DK19. Skwar lejący się z nieba w połączeniu z niesprzyjającym wiatrem sprawił, że jechało się tak sobie, no ale jakoś doturlałem się do domu.Dzisiejszy przejazd popełniłem byłem na nowym góralu i pomimo że jest on w wersji bardzo podstawowej (Kross Level A3 z 2015 roku), to wrażenia z jazdy były super. Pomijam fakt, że nowy napęd bije na głowę ten zarżnięty w moim starym góralu. Rower w prowadzeniu sprawia wrażenie jednolitej całości, a nie zbioru elementów, z których każdy pracuje, jak chce. Jest to mój pierwszy rower z hamulcami tarczowymi i amortyzatorem. W porównaniu z hamulcami szczękowymi ich tarczowe odpowiedniki są bardzo ostre i reagują na nawet delikatne muśnięcie klamki. Będę się musiał do tego przyzwyczaić, bo na trasie kilka razy tylne koło mi uciekało, gdy mocno ściskałem klamki, jak to mam w zwyczaju w swoim starym rowerze. Amortyzację miałem okazję przetestować jedynie na krótkim odcinku terenowym w lesie, ale różnicę przy pracującym amortyzatorze dało się zdecydowanie odczuć. Jedyny zgrzyt w tym sielankowym obrazie pojawił się po powrocie do domu, gdzie zauważyłem, że w przedniej oponie mam lekkiego kapcia. Zająłem się jego łataniem i okazało się, że wpakowana do opony dętka była skręcona w okolicy zaworu o 360 stopni i wyglądała jak pęto serdelków. Oczywiście przebicie czy też przetarcie nastąpiło na tym feralnym skręceniu. Naprawdę trzeba mieć talent, żeby odstawić taką fuszerkę. A ponieważ nie wiedziałem, czy te same złote rączki nie robiły mojego tylnego koła, sprawdziłem i je. Tutaj, na szczęście, dętka była włożona dobrze. Przy okazji wyłamałem plastykową osłonę między kasetą a szprychami, bo raczej do niczego się w moim rowerze nie przyda. Mam też plastykową osłonę na korbie, ale tutaj ręka mi zadrżała. Nie tak dawno nadziałem się łydką na odsłonięty blat, a taka osłona jest w stanie temu zapobiec.
Wiem, że na tradycyjne pętelki dookoła Zalewu Zemborzyckiego na moim starym góralu już nie wrócę, bo nie ma to sensu – nowy rower skutecznie wybił mi to z głowy. Stary wykorzystam jeszcze transportowo przez kilka dni, a potem rozbiórka, malowanie i składanie na nowo. Planuję go używać głównie jako roweru wyprawowego, bo jest on jedynym w mojej stajni przystosowanym pod sakwy. Do tego jego prostota budowy może się okazać z dala od domu nie lada atutem.

Zespół pałacowy w Kozłówce © chirality
- DST 56.65km
- Teren 3.00km
- Czas 02:25
- VAVG 23.44km/h
- VMAX 38.30km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 310m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Po Lublinie i Zalew Zemborzycki
Środa, 31 maja 2017 · dodano: 01.06.2017 | Komentarze 0
Na początku transportowo po mieście, a potem nad Zalew. Dzień bardzo wietrzny, więc nad Zalew wyjechałem dopiero pod wieczór, kiedy nie tylko trochę się uspokoiło, ale i niebo zrobiło się krystalicznie czyste. Zmienny porywisty wiatr jednak i tak demoralizował, ale pomimo tego przejechałem trzy pętelki. Końcówka pierwszej, jak i cała druga mocnym tempem, bo praktycznie cały czas na kole górala. Już kiedyś zdarzyło mi się wieźć temu zawodnikowi na kole i to dosłownie, bo momentami szlifowałem bieżnikiem o bieżnik. I muszę powiedzieć, że dzisiaj nieźle mnie przeciągnął, bo od strzelenia dzieliło mnie bardzo niewiele. Za spinanie się trzeba było zapłacić i ostatnie kółko wymęczone przy różowiejącym słońcu. Zanurkowało ono za horyzontem, gdy dotarłem do bazy.- DST 79.18km
- Czas 03:41
- VAVG 21.50km/h
- VMAX 36.70km/h
- Temperatura 26.0°C
- Podjazdy 416m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Piaski
Sobota, 20 maja 2017 · dodano: 16.06.2017 | Komentarze 0
Nadeszła pora, aby wybrać się poza miasto i obfotografować żółcące się pola rzepaku. Zapakowałem sakwy i późnym popołudniem wyruszyłem do Piask przez chmieleckie pagórki. Piękny słoneczny dzień, więc nad Zalewem Zemborzyckim tłumy. Dla odmiany, na DW835 do Piotrkowa ruch minimalny za sprawą modernizacji odcinka Piotrków-Wysokie, która skutecznie zniechęca kierowców do zapuszczania się w te rewiry. Na szczycie hopki w Chmielu zrobiłem krótką przerwę na zdjęcia, a potem wymęczyłem kilka kilometrów wertepów ciągnących się do granic gminy. Jednak później już dobry asfalt i netto z górki aż do samych Piask. Tam tradycyjna krótka przerwa na rynku i powrót do Lublina serwisówką S12. Trochę nerwowy, bo większość trasy pod ostre zachodzące słońce. Zakładałem, że skoro ja niewiele w takich warunkach widzę, to inni również, więc każdy zbliżający się z tyłu pojazd witałem z nutą niepewności. W samym Lublinie na DDR wzdłuż ul. Droga Męczenników Majdanka zauważyłem jakiegoś delikwenta jadącego na zderzenie. Zwolniłem, zawodnik dalej swoje, zatrzymałem się, ciągle to samo. Złapałem z nim kontakt wzrokowy, nadal zero reakcji. Dopiero po tym, gdy się na niego wydarłem, ledwo przede mną zahamował. Obstawiam, że miał wypalony mózg jakimiś zielem, bo na pijanego nie wyglądał. Końcówka trasy już bez większych emocji.
Okolice Chmiela © chirality

Okolice Chmiela © chirality

Okolice Chmiela © chirality

Kwitnący rzepak © chirality

Morze Żółte © chirality

Podlubelskie pagórki © chirality

Uwielbiam zapach herbicydów o poranku © chirality

Rowerzysta w rzepaku © chirality

Mój rower w rzepaku © chirality

Traktor © chirality

Zachód słońca © chirality

Zachód słońca nad ekspresówką © chirality

Ekspresówka Piaski-Lublin © chirality

Ruch na ekspresówce © chirality