Info
Jestem chirality z Lublina. Mam przejechane 42279.29 km, w tym 945.90 km w terenie, z prędkością średnią 23.87 km/h.Więcej o mnie.
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
Moje rowery
Wykresy roczne
+2
°
C
+2°
-2°
Lublin
Niedziela, 18
Poniedziałek | +1° | -1° | |
Wtorek | +2° | 0° | |
Środa | +3° | 0° | |
Czwartek | +3° | +2° | |
Piątek | +5° | 0° | |
Sobota | +2° | -3° |
Prognoza 7-dniową
Wpisy archiwalne w kategorii
dzień
Dystans całkowity: | 41096.61 km (w terenie 931.90 km; 2.27%) |
Czas w ruchu: | 1712:38 |
Średnia prędkość: | 23.93 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.10 km/h |
Suma podjazdów: | 151627 m |
Liczba aktywności: | 790 |
Średnio na aktywność: | 52.02 km i 2h 10m |
Więcej statystyk |
- DST 50.75km
- Czas 01:40
- VAVG 30.45km/h
- VMAX 44.40km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 281m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubelska pętelka
Sobota, 29 lipca 2017 · dodano: 30.07.2017 | Komentarze 0
Pod wieczór pojechałem przekręcić standardową pętelkę po południowo-zachodnich okolicach Lublina. Słonecznie i bardzo ciepło, więc jechało się przyjemnie. Obyło się bez incydentów z wyjątkiem delikwenta, który na krajówce wbiegł mi prosto pod rower. Zmusił mnie tym do gwałtownego zjazdu z pobocza na pas ruchu, no i gdyby coś tam wtedy właśnie najechało, byłoby nieciekawie. Kategoria 50-100, dzień, rower szosowy, samotnie, szosa
- DST 50.76km
- Czas 01:45
- VAVG 29.01km/h
- VMAX 41.50km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 279m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubelska pętelka
Piątek, 28 lipca 2017 · dodano: 30.07.2017 | Komentarze 0
Pod wieczór pojechałem na standardową pętelkę po południowo-zachodnich okolicach Lublina. Pogoda dosyć niepewna, bo było widać, że na południu i zachodzie pada. Myślałem jednak, że jakoś uda się przemknąć bez zmoknięcia. Nie udało się, bo deszcz złapał mnie w Osmolicach. Nie był jednak na tyle intensywny, żeby się przed nim chować. Poza tym jechałem w kierunku czystego zachodniego nieba, więc wyglądało na to, że dalej będzie lepiej. W Niedrzwicy wbiłem się na krajówkę i tam deszcz już zdecydowanie stracił na sile, chociaż kropił do samego końca. Kategoria 50-100, dzień, rower szosowy, samotnie, szosa
- DST 50.82km
- Czas 01:44
- VAVG 29.32km/h
- VMAX 43.20km/h
- Temperatura 26.0°C
- Podjazdy 272m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Czwartek, 27 lipca 2017 · dodano: 30.07.2017 | Komentarze 0
Dalszy ciąg oswajania się na nowo z szosówką i dlatego pojechałem nią nad Zalew przekręcić trzy pętelki. Bardzo ciepło, więc na trasie sporo rowerzystów. Pomimo tego przejazd spokojny, bo jedynie na powrocie znad zapory jakiś delikwent wyskoczył mi na czołówkę. Kategoria 50-100, dzień, rower szosowy, samotnie, szosa
- DST 50.81km
- Czas 01:47
- VAVG 28.49km/h
- VMAX 42.80km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 278m
- Sprzęt Szosant
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Środa, 26 lipca 2017 · dodano: 30.07.2017 | Komentarze 0
Dzisiaj po raz pierwszy od września ubiegłego roku wsiadłem na szosówkę. Byłem do tego poniekąd zmuszony, bo ciekawość to rzeczywiście pierwszy stopień do piekła. Po niedzielnym taplaniu się w błocie musiałem umyć mojego nowego górala. A że tylna tarcza hamulcowa gdzieś tam obcierała, postanowiłem wykorzystać tę okazję do poznania budowy hamulca właśnie. Chwyciłem za imbusy i naprawdę niewiele myśląc rozkręciłem go na części. Nacisnąłem klamkę, płyn hamulcowy trysnął jak z fontanny i pozamiatane. Rower teraz stoi i czeka na odpowietrzenie hamulca. No a że mój stary góral jest już zdemontowany do malowania, pozostała jedynie szosówka. Pojechałem przekręcić na niej trzy kółka dookoła Zalewu. Po tak długiej przerwie i bujaniu się na góralach, czułem się na tym rowerze bardzo niepewnie. Wydawał się strasznie kuchy i jakby poza moją kontrolą niczym niekiełznany rumak. Z doświadczenia jednak wiem, że to uczucie słabnie wraz z przejechanymi kilometrami, więc postaram się teraz trochę na szosówce pokręcić. Pogoda bardzo przyzwoita. Ciepło, ale też i wietrznie. Zachodnie niebo czyste i przyozdobione słońcem, a wschodnie sine i groźne. I chyba dzięki tej grze świateł woda w Zalewie wydawała się ciemnogranatowa, nieomal czarna. Co prawda pojawiły się w nim ostatnio sinice, ale chyba nadają one wodzie zieloną barwę. Przejazd bardzo spokojny. Przez chwilę wiozłem się na kole jakiegoś górala kręcącego z nienaturalnie wysoką kadencją, potem on się wiózł i to by było na tyle. Kategoria 50-100, dzień, rower szosowy, samotnie, szosa
- DST 107.43km
- Teren 30.00km
- Czas 05:08
- VAVG 20.93km/h
- VMAX 44.90km/h
- Temperatura 27.0°C
- Podjazdy 445m
- Aktywność Jazda na rowerze
Jezioro Krzczeń
Niedziela, 23 lipca 2017 · dodano: 28.07.2017 | Komentarze 0
W ramach kolejnego etapu objazdu lubelskich akwenów, postanowiłem dzisiaj dotrzeć do jeziora Krzczeń na Pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim. No ale skoro stałem się posiadaczem górala z amortyzacją, chciałem wkomponować w ten wyjazd wiele odcinków terenowych. I dlatego dałem Gpsies wolną rękę w rozrysowaniu trasy pod rower górski. No i z tego zadania serwis wywiązał się znakomicie. Był szuter, kamienie, drogi polne, leśne ścieżki, betonowe płyty, kocie łby i pozbawione wszelkiej finezji wertepy. Tych ostatnich było najwięcej. Trafiła się również droga leśna, której nie było, więc musiałem trochę improwizować. Upalny dzień, ale do celu miałem sprzyjający wiatr, więc jechało się w miarę komfortowo. Na polach pojawiły się potężne kombajny pochłaniające rzepak, który dojrzały wygląda znacznie gorzej, niż podczas kwitnienia. Jezioro Krzczeń zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie – duży akwen z łatwym dostępem, co w tych rewirach nie jest normą (TUTAJ i TUTAJ), i niewielką liczbą turystów, z których większość stanowili wędkarze. Jezioro otoczone jest dobrze utrzymaną groblą, po której dało się je objechać po całości. Rozwalił mnie bocian, który spacerował sobie wśród grillujących wędkarzy, jakby był jednym z nich. Chciałem go obfotografować, ale na widok obcego szybko się zmył. Zrobiłem krótki postój nad kanałem Wieprz-Krzna przebiegającym po drugiej stronie grobli. Powrót do Lublina dosyć męczący i to nie tylko ze względu na wiatr. O ile w drodze nad jezioro trafiały się okazjonalnie błotniste fragmenty, o tyle na nawrocie było tego bez liku i im bliżej Lublina, tym tereny robiły się coraz bardziej grząskie. W konsekwencji do domu dotarłem upaćkany błotem na cacy. O rowerze nie wspomnę. Wyjazd generalnie udany, ale w niektóre rewiry zapuściłem się zbyt wcześnie po obfitych opadach deszczu.Podlubelskie wertepy © chirality
Podlubelskie wertepy © chirality
Leśny dukt © chirality
Jezioro Krzczeń © chirality
Jezioro Krzczeń © chirality
Obumarłe drzewa nad jeziorem Krzczeń © chirality
Jezior Krzczeń © chirality
Machina nad jeziorem Krzczeń © chirality
Nad kanałem Wieprz-Krzna © chirality
Jezioro Krzczeń © chirality
Rower w zaroślach © chirality
Przystań nad jeziorem Krzczeń © chirality
Bociany w locie © chirality
Bociany na łące © chirality
- DST 61.56km
- Czas 02:12
- VAVG 27.98km/h
- VMAX 41.80km/h
- Temperatura 26.0°C
- Podjazdy 285m
- Aktywność Jazda na rowerze
Bychawa
Sobota, 22 lipca 2017 · dodano: 23.07.2017 | Komentarze 0
Po kilku deszczowych i burzowych dniach, pogoda się w końcu poprawiła, więc można było się gdzieś przejechać. Ponieważ grunt jest nasiąknięty wodą, dlatego też w jakikolwiek teren nie chciałem się pakować. Padło zatem na asfaltowy przejazd do Bychawy. Upalnie i wysoka wilgotność, ale do celu miałem sprzyjający wiatr. Powrót jeszcze bardziej bocznymi drogami przez Iżyce. Minimalny ruch samochodowy, cisza i spokój – nic więcej do szczęścia nie potrzeba. Niby miałem dwa bidony płynów, ale udało się przejechać tę trasę na jednym.- DST 36.46km
- Teren 2.00km
- Czas 01:17
- VAVG 28.41km/h
- VMAX 39.80km/h
- Temperatura 26.0°C
- Podjazdy 180m
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Środa, 19 lipca 2017 · dodano: 20.07.2017 | Komentarze 0
Rozbieram właśnie stary rower i niektóre akcesoria przenoszę do nowego. Dzisiaj padło na uchwyt nawigacji, którą do tej pory byłem zmuszony wozić gdzieś po kieszeniach. Mój Kross ma chyba najkrótszy z możliwych mostków i ledwo co udało się na nim ten uchwyt zamontować. Pewnie koniec końców szarpnę się na zdecydowanie dłuższy i mniej uniesiony, bo przy obecnym przyjmuję podczas jazdy bardzo wyprostowaną pozycję.A pod wieczór pojechałem nad Zalew przekręcić dwie standardowe pętelki. Dzień tak upalny, że pot parował z czoła zanim zdążył zebrać się w krople. Zawsze cieszę się, gdy do domu dojeżdżam rowerem w jednym kawałku, ale dzisiaj to uczucie było po znacznie silniejsze. Na szutrowym zjeździe w lesie, gdzie naprawdę można się nieźle rozbujać (miałem tam na budziku 36 km/h), jakiś psychopata, którego sto metrów wcześniej wyprzedziłem, wyjechał przede mnie o długość koła i zjeżdżając w prawo zaczął mnie spychać z trasy. Aby uniknąć kolizji, musiałem ewakuować się z szutru między drzewa. I wielkie szczęście, że z żadnym z nich nie przyszło mi się poznać bliżej, bo wszystko działo się bardzo szybko. Lawirując między drzewami myślałem, że mam do czynienia z pospolitym idiotą, ale delikwent szybko uświadomił mi gestami, że cały ten manewr był jak najbardziej zamierzony. Bandyta był z siebie bardzo zadowolony, a we mnie zagotowała się krew. Mimo, że miałem przed sobą łysego karka, a drażnienie takich okazów jest z natury obarczone sporym ryzykiem, źle bym się czuł, gdybym mu przynajmniej nie wygarną. I tak też uczyniłem. Takie stworzenia trzeba zdecydowanie odławiać i resocjalizować, bo niekarana agresja eskaluje. Najbardziej uwiera mi to, że gdybym się na jakimś drzewie jednak zawinął, sprawcy nigdy by nie ustalono. Jedyne co bym pamiętał, o ile pamiętałbym cokolwiek, to pulchna łysa pała w seledynowej koszulce.
Błyskawice nad Lublinem © chirality
Błyskawice nad Lublinem © chirality
Błyskawice nad Lublinem © chirality
- DST 36.38km
- Teren 2.00km
- Czas 01:14
- VAVG 29.50km/h
- VMAX 38.00km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 182m
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Wtorek, 18 lipca 2017 · dodano: 19.07.2017 | Komentarze 0
Przyszła pora na pierwszą rotację łańcucha w nowym rowerze, więc oba łańcuchy skróciłem pod spinki. Ponieważ coś mi w okolicach suportu strzykało, ściągnąłem też korby, wyjąłem wkład i ponownie wszystko skręciłem. Rzuciłem też okiem na kasetę i ten rzut okazał się potrzebny, bo była ona przykręcona chyba jedynie ręką bez jakichkolwiek narzędzi. Aż dziwię się, że nie zgubiłem jej gdzieś wcześniej. Pod wieczór pojechałem nad Zalew przekręcić dwie tradycyjne pętelki. Bardzo ciepło i bardzo tłoczno, więc trzeba było myśleć za innych. Na początku jechało się diabelnie ciężko i już myślałem, że coś jest nie tak z nowym łańcuchem. Dopiero po kilkunastu kilometrach zorientowałem się, że jadę na blacie, a nie na średniej tarczy, jak to mam w zwyczaju. No i nareszcie w suporcie nic nie strzelało – mała rzecz, a cieszy.Moja duma i radość w pełnej krasie © chirality
- DST 36.30km
- Teren 2.00km
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 170m
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Poniedziałek, 17 lipca 2017 · dodano: 18.07.2017 | Komentarze 0
Gdy pod wieczór zebrałem się do wyjścia na rower, zaczął padać deszcz. Krótkotrwały, ale w konsekwencji na dwie standardowe pętelki dookoła Zalewu wyjechałem jeszcze bardziej pod wieczór. Na trasie niewielu rowerzystów, ale warunki nie były takie złe. Na zachodnim brzegu zupełnie sucho, a w lesie jedynie mokro bez żadnej stojącej wody. Powrót znad zapory już po zachodzie słońca, ale do domu dotarłem jeszcze za jasności.Przed wyjazdem zmieniałem ustawienia w nawigacji tak, aby rejestrowała mi dane do śladu co sekundę. Coś mi jednak palec poleciał na ekranie dotykowym nie tak i w konsekwencji dane do śladu były zapisywane co sekundę i osiem minut. Nie wygląda to dobrze, ale na szczęście trasa standardowa, więc jej długość i przewyższenia znam.
- DST 99.36km
- Czas 03:48
- VAVG 26.15km/h
- VMAX 55.10km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 551m
- Aktywność Jazda na rowerze
Kazimierz Dolny
Niedziela, 16 lipca 2017 · dodano: 17.07.2017 | Komentarze 0
Przed południem wyruszyłem utartym szlakiem przez Wojciechów, Niezabitów i Wylągi do Kazimierza Dolnego. Coś za coś, bo sporo zmasakrowanych asfaltów, ale za to niewielki ruch samochodowy. Pogoda wymarzona na rower, no może z wyjątkiem mocnego wiatru, którym jednak dostawałem generalnie z boku. Przepastne przestrzenie żółknących pól ładnie komponowały się z błękitnym niebem, na którym dryfowały pierzaste obłoki. Jak było do przewidzenia, w Kazimierzu zatrzęsienie turystów i dlatego spędziłem tam jedynie tyle czasu, ile potrzebowałem na posiłek. Powrót główną drogą przez Nałęczów. Na wlocie do Lublina nadziałem się na księżycowe krajobrazy ul. Nałęczowskiej – trochę mnie to zaskoczyło, bo wcześniej jedynie asfalt wyglądał tam jak przeorany meteorytami. Na krótkim odcinku położona już była nowa nawierzchnia i zapowiada się, że po zakończeniu remontu będzie jechało się tamtędy rewelacyjnie. Tryumfalny wjazd do miasta opóźnił się o sześć minut, które zmarnowałem czekając na wahadle. Wyjazd bardzo udany – pogoda dopisała, kierowcy nie szaleli i mogłem nacieszyć oko sielskimi krajobrazami.Lubelski krajobraz © chirality
Rowerzyści w Kazimierzu © chirality
Krzyże nad Kazimierzem © chirality
Cyrkiel © chirality
Dziecko na ramieniu © chirality
Wahadło w Lublinie © chirality
Rozkopany Lublin © chirality