Info

avatar Jestem chirality z Lublina. Mam przejechane 42279.29 km, w tym 945.90 km w terenie, z prędkością średnią 23.87 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

2020 button stats bikestats.pl

2019 button stats bikestats.pl

2018 button stats bikestats.pl

2017 button stats bikestats.pl

2016 button stats bikestats.pl

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

Wykresy roczne

Wykres roczny blog rowerowy chirality.bikestats.pl

Archiwum



Wpisy archiwalne w kategorii

teren

Dystans całkowity:13156.71 km (w terenie 932.50 km; 7.09%)
Czas w ruchu:609:45
Średnia prędkość:21.46 km/h
Maksymalna prędkość:47.30 km/h
Suma podjazdów:49655 m
Liczba aktywności:271
Średnio na aktywność:48.55 km i 2h 16m
Więcej statystyk
  • DST 103.45km
  • Teren 5.00km
  • Czas 05:03
  • VAVG 20.49km/h
  • VMAX 35.20km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 499m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rapha Festive 500, dzień 8/8: Lublin Orbit

Niedziela, 31 grudnia 2017 · dodano: 21.10.2018 | Komentarze 0

Z rana wszędzie biało, ale padający deszcz szybko się ze śniegiem uporał. Jednak coś za coś, więc na ostatnią jazdę w tym roku wyruszyłem tuż przed zachodem słońca w lekkiej mżawce. Miałem jednak nadzieję, że opady szybko ustaną, bo kropiło bez specjalnego wigoru. Na wszelki wypadek postanowiłem nie zapuszczać się zbyt daleko i zrobić pętlę dookoła Lublina w pobliżu jego granic administracyjnych. Na orbitę wbiłem się na południowym krańcu Zalewu Zemborzyckiego i skierowałem się na zachód. Czołowy wiatr trochę dokazywał, ale dosyć szybko skręciłem na północ i od razu zrobiło się lepiej. Mimo, że wyraźnie prosiłem Gpsies, aby wyrysowało trasę po asfaltach, to i tak ślad wyprowadził mnie kilka razy na klepisko. Najgorzej było w Jakubowicach Konińskich, gdzie po zjechaniu w dolinę Ciemięgi wpakowałem się w tak grząskie błoto, że byłem zmuszony szukać objazdu. Mżawka ustała i mniej więcej od połowy trasy niebo zaczęło się szybko klarować. Księżyc był prawie w pełni i dzięki temu noc była w miarę jasna. Całe szczęście, bo przednia lampka skakała między trybami, co zwiastowało jej bliski kres. Doszło to tego, że jadąc przez oświetlona latarniami podlubelskie miejscowości wyłączałem własną lampkę. I tak kombinując zamknąłem pętlę docierając do oświetlonego zachodniego brzegu Zalewu. A stamtąd już bezstresowo DDR do domu. Pomimo początkowo kiepskiej pogody, przejażdżka bardzo udana nawet jeśli rower upaćkałem po same uszy. Pętla wymaga lekkich korekt eliminujących odcinki terenowe, ale gdy to nastąpi stanie się zapewne moją ulubioną stukilometrową trasą.
Podsumowując, dzięki globalnemu ociepleniu, które zafundowało jesienną pogodę pod koniec grudnia, udało mi się odhaczyć Rapha Festive 500 bez zbytniego zarzynania się. I to pomimo rozpoczęcia bicia kilometrów z jednodniowym opóźnieniem ze względu na kiepską pogodę w Wigilię.

Noworoczne fajerwerki w Lublinie
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality

Noworoczne fajerwerki w Lublinie
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality

Noworoczne fajerwerki w Lublinie
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality
Noworoczne fajerwerki w Lublinie
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality

Noworoczne fajerwerki w Lublinie
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality
Noworoczne fajerwerki w Lublinie
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality

Noworoczne fajerwerki w Lublinie
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality

Noworoczne fajerwerki w Lublinie
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality

Noworoczne fajerwerki w Lublinie
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality

Noworoczne fajerwerki w Lublinie
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality

Noworoczne fajerwerki w Lublinie
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality

Noworoczne fajerwerki w Lublinie
Noworoczne fajerwerki w Lublinie © chirality


  • DST 71.16km
  • Teren 3.00km
  • Czas 03:03
  • VAVG 23.33km/h
  • VMAX 35.80km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 408m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rapha Festive 500, dzień 7/8: Pszczela Wola

Sobota, 30 grudnia 2017 · dodano: 17.05.2018 | Komentarze 0

Temperatura trochę spadła, ale jak na koniec grudnia pogoda nadal rozpieszcza. Pojechałem na południe wzdłuż wschodniego brzegu Zalewu Zemborzyckiego do Polanówki i w Pszczelej Woli zrobiłem nawrót. Dokończyłem pętlę dookoła Zalewu, dołożyłem potem jeszcze dwie i na koniec pokręciłem się trochę po mieście.



  • DST 67.59km
  • Teren 4.00km
  • Czas 03:06
  • VAVG 21.80km/h
  • VMAX 34.70km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 372m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rapha Festive 500, dzień 6/8: Zalew Zemborzycki

Piątek, 29 grudnia 2017 · dodano: 17.05.2018 | Komentarze 0

W trasę ruszyłem już po zachodzie słońca i pojechałem nad Zalew, bo dawno mnie tam nie było. Początkowo planowałem przekręcić wokół niego jedynie dwie pętle, a później poszwendać się po okolicy. Jednak koniec końców okrążyłem akwen cztery razy, bo trasa jest odizolowana od ruchu ulicznego i nocami można się po niej bujać bez stresu. Aby nie wjeżdżać w ogóle na jezdnię na ul. Osmolickiej musiałem jednak na każdym kółku zaliczać krótki odcinek gruntówką przez las. Po wcześniejszych opadach było tam mokro, więc rower konkretnie uświniłem. Po powrocie znad Zalewu pokręciłem się jeszcze trochę po mieście, aby dobić do zaplanowanego na dzisiaj dystansu. Przejażdżka zdecydowanie przyjemna.

Kategoria 50-100, noc, samotnie, szosa, teren


  • DST 39.29km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:01
  • VAVG 19.48km/h
  • VMAX 37.20km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 270m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dys is równik!

Czwartek, 26 października 2017 · dodano: 28.10.2017 | Komentarze 0

Pomimo że mam trochę zaległych wpisów na blogu, to buchalteria nie kłamie i dzisiaj razem z BS zamknąłem wirtualną pętlę dookoła Ziemi po jej wielkim kole. Zajęło mi to prawie cztery pełne sezony. Z jednej strony mam świadomość wielkości naszej planety, zaś z drugiej trochę odmitologizowałem tak ogromny dystans. Dzisiaj warunki do jazdy okazały się przyzwoite, bo sucho i w miarę ciepło. Jedynie mocny zachodni wiatr był pewnym utrapieniem. Pojechałem w kierunku Dysa i w dolinie Ciemięgi pobujałem się po obu brzegach rzeki. Wpadło trochę terenu i nie obyło się bez brania niektórych fragmentów z buta, bo strome urwiska przy zapadającym zmroku to nie moja bajka.

Kategoria <50, dzień, noc, samotnie, szosa, teren


  • DST 32.30km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:18
  • VAVG 24.85km/h
  • VMAX 37.80km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 141m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zemborzyce

Sobota, 30 września 2017 · dodano: 06.10.2017 | Komentarze 0

Pod wieczór pojechałem na pętelkę po wszelkiej maści Zemborzycach. Słonecznie, ale upałów nie było. Chciałem przede wszystkim przetestować nową odnogę DDR prowadzącą od Bystrzycy w kierunku Starego Gaju. Myślałem, ze dzięki temu cudowi infrastruktury będzie można elegancko dojechać do samego lasu, ale nic z tego – DDR urwała się po jakichś 200 metrach. Przejazd ogólnie przyjemny, jednak ponownie przewiał mnie arktyczny wiatr, gdy jechałem na wschód. W okolicach zachodu słońca dotarłem do zapory na Zalewie Zemborzyckim i DDR wzdłuż Bystrzycy dobiłem do bazy. Muszę częściej jeździć po tych rewirach – w miarę przyzwoite asfalty, niewielki ruch i ładne krajobrazy.

Kategoria <50, dzień, samotnie, szosa, teren


  • DST 34.47km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:28
  • VAVG 23.50km/h
  • VMAX 35.60km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 189m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mętów

Sobota, 23 września 2017 · dodano: 24.09.2017 | Komentarze 0

Kolejny bezdeszczowy dzień w tym miesiącu (to już chyba trzeci!), więc pod wieczór pojechałem na pętelkę do Mętowa, by uchwycić pierwszy jesienny zachód słońca. Do południowego krańca Zalewu Zemborzyckiego jechałem po DDR, do Mętowa opustoszałą drogą lokalna, a nawrót po DW835. Na tej ostatniej trochę zmasakrowane pobocze, ale ruch raczej niewielki, więc tragedii nie było. Końcówka już regularną nocą z lampką pracującą ostatkiem sił.

Pierwszy jesienny zachód słońca w okolicach Lublina
Pierwszy jesienny zachód słońca w okolicach Lublina © chirality

Pierwszy jesienny zachód słońca w okolicach Lublina
Pierwszy jesienny zachód słońca w okolicach Lublina © chirality

Kategoria <50, dzień, noc, samotnie, szosa, teren


  • DST 38.44km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 22.84km/h
  • VMAX 40.30km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 269m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pólko

Czwartek, 14 września 2017 · dodano: 16.09.2017 | Komentarze 0

Pod wieczór pojechałem na pętelkę po północnych okolicach Lublina. Na początku w słońcu i z mocnym wiatrem. Z północy nadciągała jednak rozlana po całym nieboskłonie falanga sinych chmur, które nie wróżyły nic dobrego. I tak jak wczoraj, z pięknych zdjęć zachodu słońca nici. Co gorsza, kilka razy wydawało mi się, że z czeluści tych chmur strzelało. Dlatego też z ulgą zrobiłem w Pólku nawrót, wpadając od razu pod czołowy wiatr. Kilkaset metrów przed sobą dostrzegłem jakiegoś rowerzystę i po stroju było widać, że to raczej nikt z okolicy w podróży po bułki, a lublinianin co się zowie. Postanowiłem jechać jego śladem, bo a nuż wpadnie jakaś nowa trasa. I tym sposobem w Dysie nie załapałem się na podjazd, a objechałem go wąskim asfaltem meandrującym doliną Ciemięgi. Do Lublina wjechałem już w zupełnych ciemnościach, ale pomimo tego było widać, że niebo jest złowieszczo czarne nie tylko z braku słońca. Do domu dotarłem z ulgą, ale konkretne zlewy przyszły dopiero po kilku godzinach.


Podlubelski krajobraz
Podlubelski krajobraz © chirality

Kategoria <50, dzień, noc, samotnie, szosa, teren


  • DST 107.43km
  • Teren 30.00km
  • Czas 05:08
  • VAVG 20.93km/h
  • VMAX 44.90km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 445m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jezioro Krzczeń

Niedziela, 23 lipca 2017 · dodano: 28.07.2017 | Komentarze 0

W ramach kolejnego etapu objazdu lubelskich akwenów, postanowiłem dzisiaj dotrzeć do jeziora Krzczeń na Pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim. No ale skoro stałem się posiadaczem górala z amortyzacją, chciałem wkomponować w ten wyjazd wiele odcinków terenowych. I dlatego dałem Gpsies wolną rękę w rozrysowaniu trasy pod rower górski. No i z tego zadania serwis wywiązał się znakomicie. Był szuter, kamienie, drogi polne, leśne ścieżki, betonowe płyty, kocie łby i pozbawione wszelkiej finezji wertepy. Tych ostatnich było najwięcej. Trafiła się również droga leśna, której nie było, więc musiałem trochę improwizować. Upalny dzień, ale do celu miałem sprzyjający wiatr, więc jechało się w miarę komfortowo. Na polach pojawiły się potężne kombajny pochłaniające rzepak, który dojrzały wygląda znacznie gorzej, niż podczas kwitnienia. Jezioro Krzczeń zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie – duży akwen z łatwym dostępem, co w tych rewirach nie jest normą (TUTAJ i TUTAJ), i niewielką liczbą turystów, z których większość stanowili wędkarze. Jezioro otoczone jest dobrze utrzymaną groblą, po której dało się je objechać po całości. Rozwalił mnie bocian, który spacerował sobie wśród grillujących wędkarzy, jakby był jednym z nich. Chciałem go obfotografować, ale na widok obcego szybko się zmył. Zrobiłem krótki postój nad kanałem Wieprz-Krzna przebiegającym po drugiej stronie grobli. Powrót do Lublina dosyć męczący i to nie tylko ze względu na wiatr. O ile w drodze nad jezioro trafiały się okazjonalnie błotniste fragmenty, o tyle na nawrocie było tego bez liku i im bliżej Lublina, tym tereny robiły się coraz bardziej grząskie. W konsekwencji do domu dotarłem upaćkany błotem na cacy. O rowerze nie wspomnę. Wyjazd generalnie udany, ale w niektóre rewiry zapuściłem się zbyt wcześnie po obfitych opadach deszczu.


Podlubelskie wertepy
Podlubelskie wertepy © chirality

Podlubelskie wertepy
Podlubelskie wertepy © chirality

Leśny dukt
Leśny dukt © chirality

Jezioro Krzczeń
Jezioro Krzczeń © chirality

Jezioro Krzczeń
Jezioro Krzczeń © chirality

Obumarłe drzewa nad jeziorem Krzczeń
Obumarłe drzewa nad jeziorem Krzczeń © chirality

Jezior Krzczeń
Jezior Krzczeń © chirality

Machina nad jeziorem Krzczeń
Machina nad jeziorem Krzczeń © chirality

Nad kanałem Wieprz-Krzna
Nad kanałem Wieprz-Krzna © chirality

Jezioro Krzczeń
Jezioro Krzczeń © chirality

Rower w zaroślach
Rower w zaroślach © chirality

Przystań nad jeziorem Krzczeń
Przystań nad jeziorem Krzczeń © chirality

Bociany w locie
Bociany w locie © chirality

Bociany na łące
Bociany na łące © chirality



  • DST 36.46km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 28.41km/h
  • VMAX 39.80km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 180m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Zemborzycki

Środa, 19 lipca 2017 · dodano: 20.07.2017 | Komentarze 0

Rozbieram właśnie stary rower i niektóre akcesoria przenoszę do nowego. Dzisiaj padło na uchwyt nawigacji, którą do tej pory byłem zmuszony wozić gdzieś po kieszeniach. Mój Kross ma chyba najkrótszy z możliwych mostków i ledwo co udało się na nim ten uchwyt zamontować. Pewnie koniec końców szarpnę się na zdecydowanie dłuższy i mniej uniesiony, bo przy obecnym przyjmuję podczas jazdy bardzo wyprostowaną pozycję.
A pod wieczór pojechałem nad Zalew przekręcić dwie standardowe pętelki. Dzień tak upalny, że pot parował z czoła zanim zdążył zebrać się w krople. Zawsze cieszę się, gdy do domu dojeżdżam rowerem w jednym kawałku, ale dzisiaj to uczucie było po znacznie silniejsze. Na szutrowym zjeździe w lesie, gdzie naprawdę można się nieźle rozbujać (miałem tam na budziku 36 km/h), jakiś psychopata, którego sto metrów wcześniej wyprzedziłem, wyjechał przede mnie o długość koła i zjeżdżając w prawo zaczął mnie spychać z trasy. Aby uniknąć kolizji, musiałem ewakuować się z szutru między drzewa. I wielkie szczęście, że z żadnym z nich nie przyszło mi się poznać bliżej, bo wszystko działo się bardzo szybko. Lawirując między drzewami myślałem, że mam do czynienia z pospolitym idiotą, ale delikwent szybko uświadomił mi gestami, że cały ten manewr był jak najbardziej zamierzony. Bandyta był z siebie bardzo zadowolony, a we mnie zagotowała się krew. Mimo, że miałem przed sobą łysego karka, a drażnienie takich okazów jest z natury obarczone sporym ryzykiem, źle bym się czuł, gdybym mu przynajmniej nie wygarną. I tak też uczyniłem. Takie stworzenia trzeba zdecydowanie odławiać i resocjalizować, bo niekarana agresja eskaluje. Najbardziej uwiera mi to, że gdybym się na jakimś drzewie jednak zawinął, sprawcy nigdy by nie ustalono. Jedyne co bym pamiętał, o ile pamiętałbym cokolwiek, to pulchna łysa pała w seledynowej koszulce.


Błyskawice nad Lublinem
Błyskawice nad Lublinem © chirality

Błyskawice nad Lublinem
Błyskawice nad Lublinem © chirality

Błyskawice nad Lublinem
Błyskawice nad Lublinem © chirality

Kategoria <50, dzień, samotnie, szosa, teren


  • DST 36.38km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:14
  • VAVG 29.50km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 182m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Zemborzycki

Wtorek, 18 lipca 2017 · dodano: 19.07.2017 | Komentarze 0

Przyszła pora na pierwszą rotację łańcucha w nowym rowerze, więc oba łańcuchy skróciłem pod spinki. Ponieważ coś mi w okolicach suportu strzykało, ściągnąłem też korby, wyjąłem wkład i ponownie wszystko skręciłem. Rzuciłem też okiem na kasetę i ten rzut okazał się potrzebny, bo była ona przykręcona chyba jedynie ręką bez jakichkolwiek narzędzi. Aż dziwię się, że nie zgubiłem jej gdzieś wcześniej. Pod wieczór pojechałem nad Zalew przekręcić dwie tradycyjne pętelki. Bardzo ciepło i bardzo tłoczno, więc trzeba było myśleć za innych. Na początku jechało się diabelnie ciężko i już myślałem, że coś jest nie tak z nowym łańcuchem. Dopiero po kilkunastu kilometrach zorientowałem się, że jadę na blacie, a nie na średniej tarczy, jak to mam w zwyczaju. No i nareszcie w suporcie nic nie strzelało – mała rzecz, a cieszy.


Moja duma i radość w pełnej krasie
Moja duma i radość w pełnej krasie © chirality

Kategoria <50, dzień, samotnie, szosa, teren