Info
Jestem chirality z Lublina. Mam przejechane 42279.29 km, w tym 945.90 km w terenie, z prędkością średnią 23.87 km/h.Więcej o mnie.
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
Moje rowery
Wykresy roczne
+2
°
C
+2°
-2°
Lublin
Niedziela, 18
Poniedziałek | +1° | -1° | |
Wtorek | +2° | 0° | |
Środa | +3° | 0° | |
Czwartek | +3° | +2° | |
Piątek | +5° | 0° | |
Sobota | +2° | -3° |
Prognoza 7-dniową
Wpisy archiwalne w kategorii
dzień
Dystans całkowity: | 41096.61 km (w terenie 931.90 km; 2.27%) |
Czas w ruchu: | 1712:38 |
Średnia prędkość: | 23.93 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.10 km/h |
Suma podjazdów: | 151627 m |
Liczba aktywności: | 790 |
Średnio na aktywność: | 52.02 km i 2h 10m |
Więcej statystyk |
- DST 49.07km
- Teren 3.00km
- Czas 01:58
- VAVG 24.95km/h
- VMAX 37.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 131m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Niedziela, 9 kwietnia 2017 · dodano: 09.04.2017 | Komentarze 0
Przyjemnie ciepły dzień, więc pojechałem wykręcić trzy pętelki dookoła Zalewu. Wczorajsze zerwanie linki przerzutki zmotywowało mnie do przeserwisowania i umycia roweru. Wymieniłem również łańcuch, co okazało się jednak błędem. Zarówno kaseta, jak i trzy łańcuchy, których z nią używam są zajechane, ale poziomo tego zajechania w przypadku łańcuchów jest różny. W konsekwencji kaseta przyjmuje każdy łańcuch nieco inaczej. No i ten, który założyłem zdecydowanie nie był jej ulubieńcem. I z tego powodu całą trasę przejechałem praktycznie na jednym biegu, który był w porządku jedynie do jazdy po płaskim. Pierwsze kółko w pięknym słońcu, ale potem niebo posiniało. Do tego zachodni wiatr zaczął wykręcać bardziej na północ, co na zachodnim brzegu dawało się odczuć. Pomimo tego bardzo przyjemny przejazd.Dwudziestego trzeciego dnia The Indian Pacific Wheel Ride zgodnie z oczekiwaniami dotarli do mety Australijczycy Michael „Crutchy” Crutch i Michael James. Amerykanin Doug Migden ma do mety około 100 km i jedzie nocą, więc zapewne dotrze do Sydney z samego rana czasu lokalnego. Holender Jan-Willem Bobbink zakończył dzisiejszą jazdę dosyć wcześnie. Zapewne jutro pójdzie na całość i wykręci brakujące do Sydney 360 km. Nadajniki kilku zawodników zgasły w Melbourne, w tym ten należący do najmłodszego w stawce Lochie'ego Kavanagh. Nie musi to jednak oznaczać definitywnego zakończenia jazdy, ale chociażby utratę zasilania. Nadajnik sakwiarki Christie Hamilton też jest wyłączony, ale wiadomo z jej wpisów, że nadal jedzie. Po tych 23 dniach osiągnęła dystans odpowiadający, mniej więcej, MRDP.
Pełne napięcie - rozjedzie te kubki, czy ich nie rozjedzie? © chirality
- DST 23.87km
- Teren 1.00km
- Czas 01:03
- VAVG 22.73km/h
- VMAX 36.10km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 64m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Sobota, 8 kwietnia 2017 · dodano: 08.04.2017 | Komentarze 0
Słonecznie i w miarę ciepło, jednak nadal bardzo wietrznie. Pojechałem nad Zalew z zamiarem przekręcenia trzech kółek, ale na dobrych chęciach się skończyło. A zaczęło się obiecująco, bo na zachodnim brzegu powiozłem się na kole jakiegoś górala mając jednocześnie wiatr w plecy. Niestety na zjeździe-podjeździe w Dąbrowie, gdy zmieniałem gwałtownie biegi, strzeliła linka tylnej przerzutki. Tak to się musiało skończy, bo jako że napęd przeznaczyłem do kompletnego zarżnięcia, wcale o niego nie dbałem. Powrót do domu na jednym biegu (niby miałem trzy, ale najtwardszy do niczego się nie nadawał, a najbardziej miękki prowadził łańcuch po dużym skosie, więc dzwonił na całą okolicę) – nie polecam.Dwudziestego drugiego dnia The Indian Pacific Wheel Ride zgodnie z oczekiwaniami dotarł do mety Amerykanin Nathan Jones. Co było dla mnie zaskoczeniem, Sydney osiągnął również Szwajcar Andy Buchs. Musiał wykręcić porządną dniówkę, ale pewnie bliskość mety mobilizuje. Jutro zapewne dotrą do Sydney Australijczycy Michael „Crutchy” Crutch i Michael James (jeden z niewielu, który jedzie nocą), Amerykanin Doug Migden i może Holender Jan-Willem Bobbink.
- DST 23.82km
- Teren 1.00km
- Czas 01:02
- VAVG 23.05km/h
- VMAX 37.60km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 61m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Piątek, 7 kwietnia 2017 · dodano: 07.04.2017 | Komentarze 0
Kolejny chłodny dzień, ale przynajmniej bezdeszczowy, więc pod wieczór wyskoczyłem na rundkę dookoła Zalewu. Jechało się w miarę przyzwoicie, bo wiatr, pomimo że silny, to jednak trzymał się raz obranego kierunku. Po raz pierwszy ruszyłem w trasę z kamerą nastawioną na automatyczne robienie zdjęć co trzy, cztery sekundy. Myślałem, że uchwycę coś ciekawego, ale w kiepskich warunkach świetlnych jakość tych zdjęć okazała się fatalna. Na zaporze usunięto rzędy metalowych barier blokujących wjazd na nią samochodom. Idea słuszna, bo stawianie takich przeszkód centymetry od pasa rowerowego było lekko poronionym pomysłem.Dwudziestego pierwszego dnia The Indian Pacific Wheel Ride zgodnie z oczekiwaniami nikt nie dotarł do mety. Myślałem, że jutro zameldują się na niej Australijczyk Michael „Crutchy” Crutch i Szwajcar Andy Buchs, ale raczej będą potrzebowali dodatkowego dnia. Przeoczyłem jednak, że przed nimi jest Amerykanin Nathan Jones i to on ma szansę, by jutro dotrzeć do Sydney.
W poniższym klipie Mike Hall o wrażeniach z australijskich dróg podczas swojej rekordowej przejażdżki dookoła świata. Złowieszcze.
- DST 31.29km
- Teren 1.00km
- Czas 01:35
- VAVG 19.76km/h
- VMAX 34.40km/h
- Temperatura 7.0°C
- Podjazdy 109m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Po Lublinie i Zalew Zemborzycki
Czwartek, 6 kwietnia 2017 · dodano: 06.04.2017 | Komentarze 0
Na początku transportowo po mieście. Przenikliwie zimno, wietrznie, a do tego w końcówce deszcz. Późnym popołudniem trafiła się też luka między jedną falangą deszczowych chmur, a kolejną. Wyjechałem więc na pętelkę dookoła Zalewu, bo a nuż się uda. Do południowego krańca miałem piękne słońce, ale później niebo bardzo szybko się zachmurzyło. Kilka razy spadł lekki deszcz, ale był on niczym w porównaniu z szalejącym wiatrem. Niby nominalnie wiał on z północnego-zachodu, ale był tak zmienny, że potrafił przyłożyć z dowolnego kierunku. Po wyjeździe z lasu dostałem nim tak, że na zaporze ledwo się toczyłem. Powrót wzdłuż Bystrzycy w podobnym stylu. Tragikomedia.Dwudziestego dnia The Indian Pacific Wheel Ride do mety w Sydney dotarła jedynie Jackie Bernardi. Jutro do celu raczej nikt nie przybędzie, ale pojutrze może to być nawet dwóch zawodników - Australijczyk Michael „Crutchy” Crutch i Szwajcar Andy Buchs. Wydaje się, że Ryan „Rhyno” Flinn, któremu zostało do mety ok. 1000 km, ostatnie kilkadziesiąt kilometrów przejechał złą drogą. Może to być jakiś oficjalny objazd, ale mógł się równie dobrze pomylić. Lanterne rouge Christie Hamilton dotarła do Adelajdy i tym samym przekroczyła półmetek. Biorąc pod uwagę kumulujące się zmęczenie i czekające ją spore góry, jej walka może przeciągnąć się nawet do maja.
- DST 49.23km
- Teren 3.00km
- Czas 01:59
- VAVG 24.82km/h
- VMAX 39.30km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 132m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Środa, 5 kwietnia 2017 · dodano: 05.04.2017 | Komentarze 0
Ostatnie podrygi ładnej pogody w tym tygodniu, więc wyjechałem nad Zalew przekręcić trzy kółka. Normalnie pojechałbym na dwa, ale skoro końcówka tygodnia ma być pod psem... Ciepło, słonecznie i lekki wiatr, więc jechało się bardzo przyjemnie. Szczególnie, że jakiegoś strasznego tłoku nie było. W okolicach zbiegu ulic Żeglarskiej i Osmolickiej słupy czarnego dymu od płonących w tamtych okolicach traw. Przejażdżka praktycznie po całości samodzielna i jedynie na powrocie znad zapory powiozłem się na kole górala przez jakieś 200 metrów. Łańcuch skakał po zębatkach jak szalony, więc pewnie znowu muszę ścisnąć piastę. Dwa razy i to w tym samym miejscu wypadła mi też z uchwytu tylna lampka. Trzeci raz nie dałem jej szansy, bo wiozłem ją w skarpecie. Coś muszę z tym zrobić.Dziewiętnastego dnia The Indian Pacific Wheel Ride do mety w Sydney dotarło dwóch kolejny zawodników, Australijczyk Davin Harding i Brytyjczyk Mike „Shell” Sheldrake. Jutro do mety powinna dotrzeć pierwsza kobieta Jackie Bernardi. Jest już na niej Juju, ale to raczej przypadek teleportacji albo podróży samochodem, bo jeszcze kilka dni temu była 3000 km bardziej na zachód. Spora grupa zawodników nadal zmaga się z górami, ale w weekend powinni kolejno docierać do celu. A sakwiarka Christie Hamilton jedzie swoje i jutro planuje tryumfalnie wjechać do Adelajdy.
W poniższym klipie reminiscencje Cyclic Mavena ze startu IPWR – prezentacja niektórych zawodników i ich rowerów (7:56 - polski akcent), jak i Ride For Mike w Melbourne.
- DST 36.47km
- Teren 2.00km
- Czas 01:26
- VAVG 25.44km/h
- VMAX 36.70km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 99m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Wtorek, 4 kwietnia 2017 · dodano: 04.04.2017 | Komentarze 0
Pięknej pogody ciąg dalszy, ale dobra passa wkrótce się skończy, więc pojechałem nad Zalew wykręcić dwie standardowe pętelki. Nad akwenem dosyć tłoczno, bo sporo rowerzystów jeżdżących grupami. Trafił się nawet szosowy pociąg. Zdecydowanie nie byłem jedynym, który wpadł na pomysł kręcenia pętli dookoła wody, bo co raz mijałem te same twarze. Mocny wiatr ze wschodu, który jednak dostawałem generalnie z boku.Osiemnastego dnia The Indian Pacific Wheel Ride do mety w Sydney dotarł kolejny zawodnik, Steffen Streich. Rzekomo Grek. Jutro powinno zameldować u celu dwóch następnych rowerzystów. Duża grupa zawodników w okolicach 4000+ km jest już niby blisko mety, ale czeka ich jeszcze sporo konkretnej wspinaczki w okolicach Góry Kościuszki. Zamykająca stawkę Christie Hamilton przekroczyła 2500 km i pewnie dopiero za dwa dni dotrze do półmetka.
- DST 36.35km
- Teren 2.00km
- Czas 01:30
- VAVG 24.23km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 75m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Poniedziałek, 3 kwietnia 2017 · dodano: 03.04.2017 | Komentarze 0
Kolejny piękny dzień, więc pojechałem nad Zalew przekręcić dwa kółka. Na dojeździe do zapory powiozłem się na kole jakiemuś góralowi, ale potem już niezależnie i samorządnie. Przyjemny przejazd, w szczególności na zachodnim brzegu, gdzie dostawałem mocnym północnym wiatrem w plecy. Jednak powrót do domu pod tenże wiatr, więc już tak kolorowo nie było. Na trasie musiałem też zrobić postój, aby pozbierać kawałki tylnej lampki, która na jakimś wyboju wyskoczyła z uchwytu. Zaliczyła już tyle razy glebę, że dawno nie powinna działać.Siedemnasty dzień The Indian Pacific Wheel
DDR z błędem © chirality
- DST 132.58km
- Teren 10.00km
- Czas 06:36
- VAVG 20.09km/h
- VMAX 39.20km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 349m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Jezioro Zagłębocze
Niedziela, 2 kwietnia 2017 · dodano: 12.04.2017 | Komentarze 0
Ponieważ mój najdłuższy wyjazd w tym roku miał raptem 50 km, więc pewnie ciężko byłoby mi się zmusić do zrobienia dzisiaj całej setki. No ale skoro wielu rowerzystów na całym łez padole ruszyło na rower, by uczcić pamięć Mike'a Halla, który zginął podczas The Indian Pacific Wheel Race, postanowiłem się jednak zmobilizować. Mój Ride For Mike miał mnie zaprowadzić na Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie, by w ramach objazdu lubelskich jezior odwiedzić Zagłębocze. W trasę wyruszyłem w samo południe. Warunki idealne, bo chyba najcieplejszy dzień roku, słonecznie i do tego pomagający (do czasu...) wiatr. Zarówno w Lublinie, jak i na pojezierzu mijałem bardzo wielu rowerzystów zbitych w mniejsze lub większe grupki. Klasyczne zachłyśnięcie wiosną. Do ruin w Zawieprzycach dotarłem standardowym szlakiem przez Pliszczyn i Charlęż. Odpoczywało tam już kilka wycieczek rowerowych, więc po zrobieniu paru obowiązkowych zdjęć ruszyłem w dalszą drogę. W Ludwinie zazwyczaj wbijam się na DW820, ale tym razem objechałem odcinek do zjazdu na Kaniwolę lekkimi wertepami. Kiedyś wpakowałem się tam szosówką i od tego czasu omijałem ten kawałek szerokim łukiem. Nie dzisiaj. Na DDR w kierunku jeziora Piaseczno momentami niezły bajzel – potłuczone szkło i gruby żwir, ale zazwyczaj dawało się wyłuskać w tym jakąś w miarę normalną trajektorię. Ostatnie kilometry gruntówkami przez las. Na jego skraju mijałem ogrodzoną działkę w ogniu. Właścicielka postanowiła uświęconym zwyczajem dziadów i pradziadów wypalić trawę, ale nie przewidziała, że drzewa też są palne. Brak wyobraźni, biorąc pod uwagę, że kilka metrów dalej zaczynał się regularny las. Jakiś facet gasił te płonące drzewa wiadrem, a właściwie jego zawartością. Wszystko wydawało się pod kontrolą, więc ruszyłem w dalszą drogę i po kilku kilometrach dotarłem do celu. Zagłębocze jest bardzo kameralnym jeziorkiem, ale w przeciwieństwie do jeziora Bikcze albo Mytycze w pełni ujarzmionym – łatwy dostęp, ścieżki wzdłuż brzegu i sporo infrastruktury turystycznej. Ludzi niewielu, więc trochę się tam pokręciłem. Pomimo małych rozmiarów, jezioro generowało spore fale, które miarowo uderzały o brzeg. Wiedziałem, że wcześniej, czy później będę musiał się z powodującym je wiatrem zmierzyć. Ruszyłem w drogę powrotną i gdy w Nowym Orzechowie zacząłem skręcać na zachód, przygoda z wiatrem dopiero zaczynała się rozkręcać. Im bardziej skręcałem na południe, tym huk w uszach stawał się coraz bardziej intensywny. Pod Lubartowem przeciąłem DK19 (jakoś nie miałem ochoty zabrać się nią do Lublina) i po kilku kilometrach wbiłem się w Lasy Kozłowieckie, gdzie mogłem trochę zapomnieć o wietrze. Z lasu wyjechałem kilka minut przed zachodem słońca, więc była to najwyższa pora, aby zapuścić pełne oświetlenie. Przed miejscowością Pólko odbiłem na Jakubowice Konińskie i bez przygód, nie licząc wjechania facetowi na podwórko, dotarłem do Lublina. Bardzo przyjemny wyjazd – sprzyjająca aura, płasko i dystans, jak na początek kwietnia wystarczający, aby się ujechać, ale nie zatrzeć.Lubelskie boćki © chirality
Charlęż wczesną wiosną © chirality- (a tak wyglądał w innych porach roku)
Charlęż wczesną wiosną © chirality- (a tak wyglądał w innych porach roku)
Zawilce © chirality
Zakole Wieprza w Zawieprzycach © chirality
Spacer doliną Wieprza w Zawieprzycach © chirality
Tramwaj kowali bezskrzydłych © chirality
Kowal bezskrzydły w złoci żółtej © chirality
Wiosenne wypalanie dobytku © chirality
Bobrza robota nad jeziorem Zagłębocze © chirality
Drzewa nad jeziorem Zagłębocze © chirality
Zaskroniec nad jeziorem Zagłębocze © chirality
Jezioro Zagłębocze © chirality
Milion słońc w Zagłęboczu © chirality
Meandry pod Ostrowem Lubelskim © chirality
Bociany na gnieździe © chirality
Rowerzystki w słońcu © chirality
Zachód słońca pod Lasami Kozłowieckimi © chirality
Zachód słońca © chirality
- DST 49.11km
- Teren 3.00km
- Czas 01:53
- VAVG 26.08km/h
- VMAX 39.50km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 126m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Sobota, 1 kwietnia 2017 · dodano: 01.04.2017 | Komentarze 0
Bardzo ciepły i słoneczny dzień, więc po raz pierwszy w tym roku wybrałem się w trasę na krótko. Pojechałem przekręcić trzy standardowe pętelki dookoła Zalewu. Mocny południowy wiatr, ale przynajmniej na otwartym zachodnim brzegu mogłem się z nim pobujać. Nad zbiornikiem totalne pandemonium – tłumy i swąd zwęglających się na grillu kiełbas. Rykoszetem obrywało się DDR, która też nie była zbyt bezpieczna. Drugą połowę pierwszego kółka powiozłem się na kole mocno cisnących górali. Z duszą na ramieniu, bo wszędzie inni rowerzyści, rolkarze i biegające samopas dzieci. Druga pętla już spokojniejsza, ale i tak musiałem na zjeździe ratować się ucieczką na pobocze przed rowerzystką, która ze wzrokiem wbitym w asfalt pokonywała podjazd wężykiem. Pod koniec trzeciej pętelki powiozłem się trochę na kole szosowcom i lekko ujechany dotarłem do domu.Nominalnie piętnasty dzień The Indian Pacific Wheel Race to zgliszcza. Ciężko powiedzieć, kto pomimo odwołania wyścigu chce przejechać jego trasę aż do mety. Wielu zawodników w ruchu, ale ich celem był dojazd do pierwszego większego miasta. 74-letni Paul Ardill odpuścił sobie dalszą jazdę. 18-letni Lochie Kavanagh dotarł do Adelajdy, ale nie podejrzewam, żeby miał w planach ruszyć jutro w dalszą drogę. Na pewno sakwiarka Christie Hamilton jest zdeterminowana by dotrzeć do Sydney. Jest jednak tak przerażona, że boi się wjeżdżać na gładki pas jezdni, więc w konsekwencji turla się złej jakości poboczem. W krajach anglosaskich spekulowanie w mediach na temat wypadków drogowych, które są badane przez policję jest niezgodne z prawem, więc szybko się nie dowiemy, jak doszło do tej tragedii. Z przebiegu pasów jezdni w miejscu kolizji można się jednak domyślać, co się tam stało i dlaczego. W zawiązku z tym naszła mnie pewna refleksja odnośnie regulaminów tego typu imprez. Wszystkie one są podobne i określają, w co powinien być wyposażony rower. To dobrze, ale nie wystarczy wymagać, by rower miał oświetlenie przednie i tylne. Trzeba określić jakość tego oświetlenia, bo ktoś może wybrać się w trasę wyposażony w chłam. Dodatkowo, z oczywistych względów, tylne oświetlenie powinno być zdublowane.
W poniższym klipie Cyclic Maven o swoim udziale w IPWR.
- DST 49.11km
- Teren 3.00km
- Czas 02:00
- VAVG 24.55km/h
- VMAX 41.70km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 124m
- Sprzęt Banana Rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Zemborzycki
Piątek, 31 marca 2017 · dodano: 31.03.2017 | Komentarze 0
Piękny dzień, bo ciepło i słonecznie. Zapakowałem aparat do sakwy i pojechałem nad Zalew przekręcić trzy spokojne kółka. Pierwsze dwa rzeczywiście takie były, ale trzecie, jak i powrót do bazy już nie. Na zaporze po drugim kółku wyprzedziłem jakiegoś kowboja jadącego bez trzymanki. Musiałem wtedy na niego krzyknąć, bo dryfował w moim kierunku na zderzenie. Facet siadł mi potem na kole, ale nie wiózł się do oporu, więc skończyło się na jeździe po zmianach przez prawie 20 km. Dobra zabawa, która trochę rozjaśniła ten piękny, ale ponury dzień. A stał się on ponury po porannym odpaleniu komputera...Czternasty dzień The Indian Pacific Wheel Race powinien był wyglądać zupełnie inaczej. Tragiczna śmierć Mike'a Halla bladym świtem w okolicach Canberry zmieniła wielkie rowerowe święto w dramat. Wyścig został odwołany, spora część zawodników już się wycofała, ale niektórzy planują jechać dalej. Obie postawy rozumiem. Niewiele da się tutaj napisać bez ocierania się o banał. Wiem jednak, że śmierć Mike'a powinna dać do myślenia organizatorom tego typu zawodów, jego uczestnikom, jak i każdemu rowerzyście, który wypuszcza się w trasę po jezdni. Australia jest specyficznym krajem ze względu na małą gęstość zaludnienia, ogromne dystanse i niezbyt gęstą sieć dróg. Z tego powodu trasę IPWR z konieczności trzeba było puścić piekielnie niebezpiecznymi drogami, po który poruszają się pociągi drogowe, a dozwolone prędkości są bardzo wysokie. W Europie, w tym w Polsce, da się i powinno unikać niebezpiecznych dróg jak ognia nawet kosztem jakości nawierzchni. Uczestnicy tego typu zawodów też powinni znać ograniczenia własnych organizmów i pod żadnym pozorem ich nie przekraczać. Mike narzekał na zmęczenie i kłopoty ze wzrokiem – szkoda, że wtedy nikt mu nie zasugerował odpuszczenia sobie jazdy nocą. Niby wymuszanie odpoczynku stoi w sprzeczności z ideą ultramaratonu, ale skoro jazda na zmęczeniu jest nielegalna w przypadku kierowców ciężarówek, powinna być równie nielegalna w przypadku innych uczestników dróg. Wiadomo, że zmęczony rowerzysta zrobi krzywdę co najwyżej sobie, ale i tak jest to zbyt wysoka cena. Zazwyczaj w nocy jeżdżę z dwoma tylnymi lampkami, ale od teraz dołożę trzecią, która nazwę Mike. Będę jeździł oświetlony jak choinka, ale lepiej dmuchać na gorące.
Koniec © chirality