Info

avatar Jestem chirality z Lublina. Mam przejechane 42279.29 km, w tym 945.90 km w terenie, z prędkością średnią 23.87 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

2020 button stats bikestats.pl

2019 button stats bikestats.pl

2018 button stats bikestats.pl

2017 button stats bikestats.pl

2016 button stats bikestats.pl

2015 button stats bikestats.pl

2014 button stats bikestats.pl

Wykresy roczne

Wykres roczny blog rowerowy chirality.bikestats.pl

Archiwum



  • DST 23.78km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:08
  • VAVG 11.15km/h
  • VMAX 21.80km/h
  • Temperatura -10.0°C
  • Podjazdy 79m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Zemborzycki

Niedziela, 8 stycznia 2017 · dodano: 24.01.2017 | Komentarze 0

Brutalne mrozy trochę odpuściły, więc postanowiłem przejechać się nad Zalew. Dojazd do zapory, ku wielkiemu zaskoczeniu, bezproblemowy, bo na DDR zero śniegu. Zalew zmrożony na kość i sporo śmiałków/szaleńców spacerujących po jego powierzchni. Na właściwej pętelce dookoła Zalewu dużo śniegu, ale jakoś dało się po tym jechać i ani przez chwilę nie byłem zmuszony uciekać na jezdnię. Gdy wjechałem na zachodni brzeg, dostałem mocnym północnym wiatrem w twarz i zrobiło się niekomfortowo rześko. Palce dłoni zaczęły żywym bólem protestować na takie warunki, ale jakoś udało mi się, już po zmroku, doczłapać do domu.


Krzyżówka na krze
Krzyżówka na krze © chirality

Zapora Zalewu Zemborzyckiego
Zapora Zalewu Zemborzyckiego © chirality

Fatbike nad Zalewem Zemborzyckim
Fatbike nad Zalewem Zemborzyckim © chirality

Spacerowicze na Zalewie Zemborzyckim
Spacerowicze na Zalewie Zemborzyckim © chirality

Kruchy lód
Kruchy lód © chirality

Tymczasem na Zalewie Zemborzyckim
Tymczasem na Zalewie Zemborzyckim © chirality





Podsumowanie 2016 i Plany 2017

Niedziela, 1 stycznia 2017 · dodano: 18.04.2017 | Komentarze 0

Lepiej późno, niż później, ale dopiero niedawno skończyłem uzupełniać wpisy z minionego roku, więc teraz pora na jego podsumowanie. Okazał się on rowerowo bardziej udany, niż poprzednie lata. Przejechałem najwięcej kilometrów i wpadło przy tym dosyć sporo wyjazdów długodystansowych (15 powyżej 200 km). Lato było bezapelacyjnie najlepszym czasem na jazdę i podczas jego czterech miesięcy (czerwiec-wrzesień) przejechałem prawie 60% całkowitego dystansu rocznego. O ile w poprzednich latach znacznie więcej jeździłem na szosówce, niż na góralu, o tyle w 2016 ten trend się całkowicie odwrócił i góralem przejechałem 74% całkowitego dystansu. Na napędzie górala, który założyłem w 2014 roku, przejechałem w 3 lata ok. 17 000 km i jest to jego zdecydowany kres.

Wybór nie był łatwy, ale pięć wyjazdów, które uważam za najciekawsze i najbardziej reprezentatywne to (chronologicznie) :
1. Jezioro Bikcze. Regularna zima, ślizganie się na jezdni i brnięcie w zaspach.
2. Lublin Orbit 500. Najdłuższa trasa i konkretne zajechanie.
3. Wschodnie ekstremum Polski. Urokliwa Polska B.
4. Korona Roztocza Wschodniego. Sporo terenu i masa wrażeń.
5. Skok przez trzy granice: Na Zakarpacie! Pierwszy kontakt z górami.

Miniony rok w liczbach:
13959 – przejechany dystans (km).
10282 – przejechany dystans na góralu (km).
  3677 – przejechany dystans na szosówce (km).
    628 – czas (h) spędzony w siodle.
    376 najdłuższa dniówka solo na szosówce (km).
    322 najdłuższa dniówka solo na góralu (km).
    317 – oploty Zalewu Zemborzyckiego (od 2014 roku było ich 581).
    133 – zaliczone nowe gminy.
      34 – wyjazdy powyżej 100 km.
        5 – Mount Everesty przewyższeń.
        4 – odwiedzone województwa.
        2 – przebite dętki.

Plany na 2016 udało mi się zrealizować prawie w całości:
► 12 kkm/rok (13959 km), 2500 km/miesiąc (3212 km w sierpniu), 500 km/dzień (nic z tego);
► Ukraina: Wołyń, Lwów (ewentualnie Zakarpacie) i powrót do Kraśnika Centralnym Szlakiem Rowerowym Roztocza – powrót co prawda inną trasą, ale Wołyń, Lwów i Zakarpacie odwiedzone;
► Bieszczady – odwiedzone podczas wyjazdu na Ukrainę i Słowację;
► Województwo podlaskie (jeżeli nie zdążę przed wycinką, to w Hajnówce kupię sobie pocztówkę z Puszczą Białowieską) – do Białowieży co prawda nie dotarłem, ale do Siemiatycz jak najbardziej;
► Nowe obce państwo – Słowacja podczas powrotu z Ukrainy;
► Odwiedzenie pozostałych gmin województwa lubelskiego – całe województwo objechane w sposób klasyczny, czyli na rowerze jako jedynym środku lokomocji.

W planach na 2017 rok mam:
► 12 kkm/rok, 500 km/dzień;
► Wjechanie powyżej 1000 m n.p.m. ze startem w Lublinie;
► Ukraina;
► Nowe obce państwo;
► Dotarcie do kilku województw graniczących z województwami ościennymi województwa lubelskiego (do wyboru małopolskie, śląskie, łódzkie, kujawsko-pomorskie i warmińsko-mazurskie).
Kategoria bezjazdowo


  • DST 23.78km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:12
  • VAVG 19.82km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Podjazdy 73m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Zemborzycki

Niedziela, 1 stycznia 2017 · dodano: 02.01.2017 | Komentarze 0

Pierwszym wyjazdem w tym roku okazała się nocna pętelka dookoła Zalewu. W sumie to przejechałem się, aby mieć jakiś wpis, którym mógłbym uporządkować batony na BS, bo każdego pierwszego stycznia wkrada się w nie lekki chaos. Wiało konkretnie z południowego-zachodu, ale doskwierało to jedynie na dojeździe do zapory. Potem schronienie w lesie, a od zachodniego brzegu wiatr już w plecy aż do samego domu.


Noworoczne fajerwerki
Noworoczne fajerwerki © chirality

Noworoczne fajerwerki
Noworoczne fajerwerki © chirality

Noworoczne fajerwerki
Noworoczne fajerwerki © chirality

Noworoczne fajerwerki
Noworoczne fajerwerki © chirality

Noworoczne fajerwerki
Noworoczne fajerwerki © chirality

Noworoczne fajerwerki
Noworoczne fajerwerki © chirality




Kategoria teren, szosa, samotnie, noc, <50


  • DST 151.97km
  • Czas 07:40
  • VAVG 19.82km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Podjazdy 270m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rapha Festive 500, dzień 8/8: Polesie po szosie

Sobota, 31 grudnia 2016 · dodano: 03.01.2017 | Komentarze 0

Żeby dokręcić do 500 km w te święta, musiałem wybrać się dzisiaj na konkretną przejażdżkę. Aby sobie zadanie nieco ułatwić, wybrałem bardzo płaską trasę dookoła Poleskiego Parku Narodowego. Gdy wyjeżdżałem tuż po dziesiątej, to pomimo mocno operującego słońca i krystalicznie czystego nieba, wszystko było pokryte szronem. Trochę obawiałem się czarnego lodu na ulicach, ale niepotrzebnie, bo wszędzie było sucho. Do tego solarki pracowały pełną parą i na wielu odcinkach widziałem świeże kryształki soli rozsypanej tak na wszelki wypadek. Przez Łęczną i Cyców aż do Kołaczów jechało się wręcz rewelacyjnie. Co prawda czułem, że było to spowodowane sprzyjającym wiatrem, z którym na powrocie będę musiał się zmagać, ale pomyślałem, że nie ma co się martwić na zapas. W Głębokiem zatrzymałem się nad niewielkim, skutym lodem jeziorem o tej samej nazwie, aby odhaczyć kolejny akwen w ramach objazdu lubelskich jezior. W Kołaczach skręciłem na zachód i jak oczekiwałem, dostałem konkretnym wiatrem w twarz. Jazda zaczęła wymagać więcej wysiłku, prędkość spadła i zrobiło się odczuwalnie zimniej. Każdy wjazd w las witałem z radością, bo wtedy drzewa brały wiatr na siebie. W Sosnowicy termometr na jakimś sklepie wskazywał 3 stopnie na plusie – całkiem nieźle, ale ponieważ zachód słońca zbliżał się wielkimi krokami, oczekiwałem termicznej zapaści lada moment. W miasteczku kolejny ostry zakręt, tym razem na południe. Tutaj lasów znacznie więcej aż do okolic Rogóźna, więc wiatr nie miał zbytnio szansy się wykazać. Na tym odcinku ostatecznie pożegnałem się ze słońcem, ale z kniei udało mi się wyjechać jeszcze przed konkretną ciemnicą. Krótka przerwa na zakupy w Ludwinie i po kilku dodatkowych kilometrach zameldowałem się na rynku w Łęcznej. Ostatni odcinek krajówką do Lublina dosyć nieprzyjemny. O ile wcześniej ruch samochodowy był na trasie raczej symboliczny, o tyle teraz cała Łęczna wydawała się jechać na sylwestra do Lublina. Czarę goryczy przelewał mocny wiatr, egipskie ciemności i chłód, więc te ostatnie 30 km wydawało się dłużyć w nieskończoność. Do domu dotarłem tuż po osiemnastej ujechany na cacy. Koniec końców udało mi się zaliczyć rzutem na taśmę Rapha Festive 500, ale było to znacznie bardziej wymagające, niż w zeszłym roku. Nie narzekam jednak, bo warunki atmosferyczne w końcówce grudnia mogły być znacznie gorsze.


Jezioro Głębokie
Jezioro Głębokie © chirality

Jemioła
Jemioła © chirality

Brzezina
Brzezina © chirality

Rynek w Łęcznej
Rynek w Łęcznej © chirality




  • DST 24.44km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 17.25km/h
  • VMAX 28.20km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • Podjazdy 76m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rapha Festive 500, dzień 7/8: Zalew Zemborzycki

Piątek, 30 grudnia 2016 · dodano: 03.01.2017 | Komentarze 0

Nocna rundka dookoła Zalewu. Tuż po wyjeździe musiałem się jednak wrócić, bo piasta w tylnym kole była zdecydowanie zbyt luźno ściśnięta, przez co koło chodziło na boki. Potem przejazd już bez niespodzianek. Pięknie rozgwieżdżone niebo, ale i tak ciemno, bo Księżyc w nowiu. Niedaleko przejazdu rowerowego na ul. Nadbystrzyckiej obok słupa, na którym kilka dni temu zawinął się jakiś nieszczęśnik, kilka palących się zniczy.


Kategoria teren, szosa, samotnie, noc, <50


  • DST 101.51km
  • Czas 06:16
  • VAVG 16.20km/h
  • VMAX 33.40km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Podjazdy 557m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rapha Festive 500, dzień 6/8: Wysokie

Czwartek, 29 grudnia 2016 · dodano: 03.01.2017 | Komentarze 0

Ponieważ szalejące przez kilka dni silne północne wiatry odpuściły, więc mogłem się przejechać gdzieś poza osią wschód-zachód. Padło na standardową rundkę do Wysokiego. Wyjechałem trochę zbyt późno, więc zapowiadał się spory fragment jazdy po zmroku. Trasa do Wysokiego dosyć wyczerpująca, bo sporo podjazdów. Do tego gdzieś w okolicach Tarnawki zaczęła zamarzać tylna przerzutka, więc zmiany biegów odbywały się dosyć na chama z jednoczesną modlitwą o niezerwanie linki. W Wysokiem zrobiłem bardzo krótką przerwę, bo w takich warunkach postój to nic przyjemnego. Odcinek do Piotrkowa też dosyć pagórkowaty, a do tego jest on po całej długości remontowany, więc komfort z jazdy praktycznie żaden. Do tego kilka wyścigów z psami, które skutecznie podnosiły mi ciśnienie. Na szczęście do Piotrkowa dobiłem jeszcze przed konkretną ciemnicą. Dalsza jazda drogą z konkretnym poboczem już bez stresu. Ale i tak kawałek do skrętu w Mętowie dłużył się niemiłosiernie. Końcówka to już bardzo znajome śmiecia przez Prawiedniki i wzdłuż Zalewu, więc bliskość domu dodawała sił. Ujechałem się konkretnie. Jednak zima to nie jest dobra pora na takie eskapady.


Zimowa Lubelszczyzna
Zimowa Lubelszczyzna © chirality

Zimowa Lubelszczyzna
Zimowa Lubelszczyzna © chirality

Zimowa Lubelszczyzna
Zimowa Lubelszczyzna © chirality




  • DST 98.89km
  • Czas 05:53
  • VAVG 16.81km/h
  • VMAX 34.90km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 505m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rapha Festive 500, dzień 5/8: Kazimierz Dolny

Środa, 28 grudnia 2016 · dodano: 03.01.2017 | Komentarze 0

Wyjazd z Lublina przy braku opadów, ale tuż za Palikijami złapała mnie śnieżyca, która nie odpuszczała przez kilkanaście kilometrów. Śnieg ze względu na dodatnią temperaturę dosyć mokry, więc ufajdałem się nim po pachy. Przed Kazimierzem się rozpogodziło i momentami w szczelinach między chmurami przebłyskiwało słońce. W samym miasteczku sucho, cicho i sennie. Nie zabawiłem tam długo, bo bezruch w takich warunkach to niechybne wychłodzenie. Podczas powrotu widziałem, że od wschodu idzie rozpogodzenie, ale przed hopką w Celejowie wpadłem ponownie na ośnieżone fragmenty dróg. Tyle dobrego, że mocny północny wiatr, który w drodze do Kazimierza trochę przeszkadzał, teraz generalnie pomagał. W Nałeczowie zrobiłem krótką przerwę na uzupełnienie kalorii i ruszyłem w dalszą drogę. W Płouszowicach, na skrzyżowaniu z nową nitką obwodnicy Lublina przejechałem się po raz pierwszy tamtejszą DDR – szału nie ma. Końcówka już na lampkach. Warunki atmosferyczne nie rozpieszczały, więc wycieczka mnie solidnie wymęczyła.


Zimowy krajobraz
Zimowy krajobraz © chirality

Senny Kazimierz Dolny
Senny Kazimierz Dolny © chirality

They are speak English!
They are speak English! © chirality

Przebicia słońca
Przebicia słońca © chirality




  • DST 103.88km
  • Teren 10.00km
  • Czas 06:20
  • VAVG 16.40km/h
  • VMAX 33.50km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 394m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rapha Festive 500, dzień 3/8: Jezioro Firlej

Poniedziałek, 26 grudnia 2016 · dodano: 03.01.2017 | Komentarze 0

Dosyć wysoka temperatura, jak na tę porę roku, ale bardzo wietrznie i mżysto. Odpucowałem rower, zmieniłem opony na zimowe i gdy tylko przestało padać ruszyłem w drogę. Niestety zaraz za Lublinem mżawka rozbujała się na dobre i towarzyszyła mi z krótkimi przerwami przez całą trasę. Mocny wiatr z zachodu miałem generalnie z flanki, ale momentami musiałem stawić mu czoła. Nad jezioro Firlej dotarłem bardzo standardową trasą i ze względu na ogólne przemoczenie i wychłodzenie nie zabawiłem tam długo. Początkowo zdziwił mnie brak jakichkolwiek fal, bo przy takim wietrze spodziewałem się nawet bałwanów. Dopiero gdy zobaczyłem łabędzia spacerującego po wodzie olśniło mnie, że jezioro jest skute lodem na amen. Okolica generalnie pusta, jedynie kilka osób z psami i jakiś góral kręcący kółka wzdłuż brzegu. Powrót do Kamionki tą samą trasą. Wyprzedziło mnie na tym odcinku jakieś dziewczę na szosówce, ale o siadaniu na kole nie było mowy. Aby zmienić trochę trasę, w Kamionce skierowałem się na Kozłówkę i rozciągające się w tamtej okolicy lasy. Momentami brnąłem w niezłym błocie, więc rower wyglądał coraz bardziej żałośnie. Kilka razy płoszyłem też stada saren, czy innych królików. Z kniei udało mi się wyrwać jeszcze przed ciemnicą i konkretnie ujechany doturlałem się do Lublina. Gdyby nie opady i wiatr wyjazd byłby przyjemny, a tak wyszło, jak wyszło.


Jezioro Firlej w okowach lodu
Jezioro Firlej w okowach lodu © chirality

Jezioro Firlej
Jezioro Firlej © chirality

Odbicia w jeziorze
Odbicia w jeziorze © chirality




  • DST 23.90km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:12
  • VAVG 19.92km/h
  • VMAX 29.80km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 75m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rapha Festive 500, dzień 1/8: Zalew Zemborzycki

Sobota, 24 grudnia 2016 · dodano: 03.01.2017 | Komentarze 0

Tak jak w poprzednim roku, tak i  w tym zaplanowałem przejechać ze Stravą 500 km pomiędzy Wigilią a sylwestrem. Dużo zależy od pogody, bo po oblodzonych nawierzchniach nie mam zamiaru się już w tym roku szlajać. Dzisiaj poranna pętla dookoła Zalewu. Warunki dobre, bo przede wszystkim brak gołoledzi, z którą wczoraj była masakra. Co prawda mocno wiało z południowego-zachodu, ale w konsekwencji drugą połowę trasy miałem przyjemnie z wiatrem. Przejazd w pełnym słońcu, więc wpadło też trochę witaminy D. Rowerzystów na trasie niewielu, ale za to biegaczy zatrzęsienie.


Wszystko przez gołoledź
Zdjęcie z wczoraj - wszystko przez gołoledź © chirality


Kategoria teren, szosa, samotnie, dzień, <50


  • DST 23.78km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:11
  • VAVG 20.10km/h
  • VMAX 32.40km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Podjazdy 81m
  • Sprzęt Banana Rama
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Zemborzycki

Czwartek, 22 grudnia 2016 · dodano: 04.01.2017 | Komentarze 0

Pętelka dookoła Zalewu. Trochę zimniej, niż wczoraj, ale dało się wytrzymać. Wyjazd przed zachodem słońca, jednak dzięki klarownemu niebu ciemności zaczęły spowijać okolicę dosyć późno. Do tego stopnia, że gdybym się uparł, to całą trasę mógłbym przejechać bez oświetlenia. Ale się nie uparłem. Kilku rowerzystów na trasie, ale i tak przejazd bardzo kameralny.


Budowa mostu na Bystrzycy
Budowa mostu na Bystrzycy © chirality

Liść w szronie
Liść w szronie © chirality


Kategoria teren, szosa, samotnie, dzień, <50